"Wspomnienia „Krysi” z oddziału „Otta” (część II)
18.02.1946 r. to był pogodny, bez śniegu dzień, kiedy zostałam aresztowana w domu na Szpocie. Przyszedł do nas „Lis” (Edward Jeziorny) razem z trzema wojskowymi, wśród nich był major Jakub Jonas. Gdy ich zobaczyłam, wycofałam się do pokoju babci i stamtąd wyskoczyłam przez okno do ogródka. Czułam, że dom jest obstawiony, więc ukryłam się w komorze, gdzie było zboże i beczki z mąką. Siedziałam tam tak cicho, że słyszałam własny oddech, aż tu nagle drzwi do komory się uchyliły i wszedł ten zdrajca „Lis” oraz jeden z wojskowych. Pomyślałam wówczas to już koniec. Podniosłam się z ukrycia, wojskowy kazał chwycić „Lisowi” mnie za włosy i wyprowadzić. Szłam jak w letargu. Widziałam, że na podwórzu mieli już zabite trzy indyki, zwiniętą kurtkę ojczyma i moją harmonię. To wszystko kazali zabrać Frankowi Habrajskiemu, który wówczas u nas przebywał. Prowadzili mnie przez pola do Opatowa, tam czekało na nas auto KBW. Jak przypuszczam, było błoto i nie mogli dojechać na Szpot, a może przez ostrożność nie wjechali do wioski. Wcześniej, przed aresztowaniem, miałam sen, śniło mi się, że wyrywam sobie z moją sąsiadką Moniką różaniec i ona uderzyła mnie kijem. I to się spełniło, wieczorem już dostałam bicie od funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Z Opatowa zawieźli mnie do Bolesławca. Zatrzymaliśmy się w Rynku przy budynku po lewej stronie, takim piętrowym z balkonem, tam mieli swoją siedzibę. Poprowadzili mnie na górę, gdzie spotkałam po raz pierwszy Irenę Tomaszewicz ps. „Danka” (wówczas miała 15 lat), wcześniej się nie znałyśmy. Była uśmiechnięta, zrobiła na mnie miłe wrażenie. Jeszcze wtedy nie wiedziałyśmy, że spędzimy ze sobą wiele lat w więzieniu. Na korytarzu major Jonas spytał nas — „No co, rywalki nie macie żalu do siebie o Otta” (Franciszek Olszówka). Odpowiedziałam — „Nie mamy o co, bo „Otto” nie żyje”.
...
Przesłuchanie w Bolesławcu
Rozpoczęło się śledztwo, wyszłam z założenia, że jak będę posłuszna, to mnie nie będą bili. Poprowadzili nas z Irką do dużej sali, kazali usiąść na krześle z rękoma skrzyżowanymi. Było tam oprócz nas kilkunastu funkcjonariuszy i wojskowych. Jeden z nich stał obok nas z pejczem, a drugi zadawał pytania. I zaczęło się, pytania i bicie na przemian. „Kiedy poznałaś tego AK–owca?”, „Gdzie się spotykaliście?” „Kto jest w organizacji?” Trwało to kilka godzin. Bili nas żołnierze KBW. W pewnym momencie przyszedł Jonas i powiedział nam, że chce nas przejąć NKWD, ale zaraz dodał: „Nie pozwolę, żeby się cała Azja nad wami pastwiła”. Noc spędziłam na krześle w sali przesłuchań, razem z Irką. Cały ten czas obok nas byli wojskowi. Rano obudzili mnie i kazali wychodzić. Irka miała zostać. Wyszłam przed budynek i tu stało dwóch żołnierzy z KBW, pamiętam ich nazwiska: Grzywacz i Kulesza, oprócz nich jeszcze kilkunastu żołnierzy. W pewnej chwili jeden z tych funkcjonariuszy powiedział mi: „Będą proponowali tobie w czasie jazdy ucieczkę. Nie daj się namówić, bo to kula w plecy”. Wsiedliśmy do samochodu ciężarowego, ja sama wśród tych kilkunastu z KBW, jednak przez całą drogę nikt nie zaproponował mi ucieczki.
Rozpoznanie „Otta” i przyjęcie z enkawudzistami
Zawieźli mnie do willi „Marta” w Sycowie, gdzie było NKWD. Tam pokazano mi zdjęcie martwego „Otta” i kazano zidentyfikować, czy to jest on. Zdjęcie było niewyraźne, leżał zakrwawiony na stole, miał otwarte usta, ale poznałam: to był Franciszek Olszówka. Gdy wyprowadzano mnie z pokoju, nagle podszedł do nas radziecki oficer i zaprosił nas na przyjęcie. Jonas posłusznie razem z eskortą z KBW i ja weszliśmy do dużej sali. ...
To przyjęcie trwało kilka godzin. Jak się skończyło, wieczorem wsiedliśmy z powrotem do samochodu i pojechaliśmy znów do Bolesławca. Jak przyjechałam, już nikogo nie widziałam, ani Irki, ani innych aresztowanych. Albo byli już wywiezieni, albo też zamknięci w celach piwnicznych.
Nazajutrz wcześnie rano pobudka i w eskorcie kilku żołnierzy, którymi dowodził Jonas, pojechaliśmy do wrocławskiego aresztu, który mieścił się przy ulicy Wałowej. Tu Jonas odprowadził mnie do przejmujących mnie ubowców, na pożegnanie zasalutował i podał rękę, życząc szybkiego powrotu na wolność."
źródło http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=76&t=123103&st=0&sk=t&sd=a&start=75