kończę poprzedni mój komentarz: huk był okropny, ale człowiek był młody i o ewntualnych skutkach takiego działania nikt nie myślał. Jako ministrant i mieszkający tuż obok kościoła sam lub z panem Kwaśniewskim dzwoniłem kilkaset razy. A teraz co ?? pstryk i prąd robi to za ciebie - gdzie tu frajda ?
W wieży kościóła p.w.św.Marcina są zamontowane 4 dzwony: "duży","średni", "mały" (na wysokości okiennic w wieży) i "sygnarek", który jest zamontowany na małym tarsie na szczycie wieży (teraz zabudowanej okiennicami). "Średni" dzwon "daje głos" o godz.6.00, 12.00 i wieczorem natomiast "sygnarek" dzwoni kwadrans przed mszą.
Kiedy nie było jeszcze elektrycznych napędów dzwonów, w pomieszczeniu w wieży obok organów były liny przywiązane do dźwigni każdego z nich. Aby rozpocząć dzwonić np. dwonem średnim, trzeba było mocno pociągnąc za linę 4x i potem utrzymywać ciągnięcie za tę linę po każdym uderzeniu. Aby dzwonić wszystkimi dzwonami wystarczyło 2 wprawnych starszych chłopaków. Do niedawna po wieczornym dzwonieniu, dzwon uderzał jeszcze 9 pojedyńczych uderzeń. Trzeba było wejść schodami na górę na wysokość okiennic gdzie dzwony są zawieszone, wejść pod największy dzwon, uchwycić ręką za serce dzwonu, rozkołysać je i uderzyćw czaszę dzwonu.Chwilę odczekać i operację
powtórzyć jeszcze 8x.
A więc mamy zaskakujący zwrot akcji. Są to, niestety, efekty barbarzyństwa naszych zachodnich sąsiadów podczas II wojny. Po jej zakończeniu, wszystko, co było kojarzone z Niemcami było obiektem agresji, dewastacji, nienawiści etc. No i raczej trudno się temu dziwić.
Wygląda na to, iż w Kępnie zemsta objęła także dzwony. Niestety, pastor Schilberg już przed wojną znany był jako wielbiciel III Rzeszy i działalność kościoła EA za jego kadencji mocno wykraczała poza "ramy statutowe". Stąd, jeśli chodzi o dzwony, reakcja była prosta.
Tak po prawdzie to Polsce należały sie potężne reparacje wojenne (także od Rosji, której armia niszczyła i rabowała, co popadnie) w ramach których m.in. wszelkie skradzione dzwony powinny być odkupione. Niestety, władze PRL zrzekły się ich (za radą, czy raczej na polecenie ZSRR, pewnie po to, by nie zarżnąć gospodarki DDR).
Minie pewnie jeszcze z 50 lat, zanim skutki zniszczeń i rabunków wojennych zostaną ostatecznie usunięte. Pamiętajmy tylko o tym, iż to nie Polska wywołała II wojnę. I nie powinniśmy mieć żadnych skrupułów, że Niemcy poprzez fundusze UE coś nam finansują. W sumie, to drugie tyle powinni nam jeszcze dorzucać Rosjanie. No, ale ci drudzy byli zwycięzcami, a takich, jak wiadomo, nikt nie sądzi i nie rozlicza.
W 1945, zaraz po przejściu frontu dzwony kościoła ewangelickiego "przewędrowały" do naszego kościoła. Żartobliwie nawiązując więc do poprzedniego wpisu Ryszarda mamy 1:2
Jest to już trzeci zestaw dzwonów na tej wieży. Dwoma poprzednimi zajęli się złomiarze, których potomkowie żyją sobie dziś wygodnie za Odrą i Nysą Łużycką.
Podejrzewam, iż dzwony kościoła ewangelickiego też musiały paść łupem tych przyjemniaczków, bo jakoś nigdy nie słyszałem ich odgłosów. Możliwe, że ich po prostu nie ma.
Czy ktoś wie coś o tym (t.zn. czy kępiński kościół ewangelicki w ogóle posiada dzwony)?