Rozumiem, iż na czynnych cmentarzach z powodu ograniczonego miejsca dla kolejnych pochówków, chowani są inni ludzie w nieopłaconych grobach - gdy nie ma już zstępnych, normalnie grzebanych w grobach ojców czy dziadów.
Ale dziwi fakt, że na parafialnym cmentarzu przejściowy włodarz parafii nie zachował grobów swych poprzedników - księży, zawsze czymś zasłużonych dla parafii, jak to miało miejsce w Trzcinicy.
Na każdym cmentarzu, nawet parafialnym, pochowani są ludzie zasłużeni dla miejscowej społeczności (np. księża, powstańcy, społecznicy itp) i ich groby powinny zostać zachowane.
Wydaje mi się, iż cmentarze ewangelickie mają szansę przetrwać dłużej dla następnych pokoleń, pod warunkiem że właściciel terenu cmentarza nie postanowi nagle przeznaczyć go na inne cele. Czy porządkowane cmentarze EA mają obecnie jakąkolwiek ochronę prawną (jako zabytki)? Kto jest ich właścicielem?
Chciałbym jedynie zuważyć, że na każdym cmentarzu pobierane sa jakieś opłaty. Gdybyśmy mieli cmentarz komunalny, to z całą pewnością reguły były by podobne, tylko kto inny by był kasjerem. Co do "prolongaty" miejsca na kolejne 20 lat to jest to praktyka powszechna, częstokroć egzekwowana w sposób brutalny. Gdyby tego nie było, to obok jakiegokolwiek miasta na przestrzeni lat musiałoby obok powstać drugie, o podobnej powierzchni miasto - miasto zmarłych. Zakładając iż co jakieś 70-75 lat wymiera obecnie cała populacja danego miasta należy przyjąć, iż na naszym cmentarzu spoczywa 20-30 tysięcy ludzi. Wcześniej średnia życia była niższa, zatem okres ten wynosił nawet poniżej 50 lat. Obecny cmentarz ma jakieś 140 lat. Wcześniejszy zlikwidowano, z powodu przepełnienia. Istniał on ok. 60 lat i spoczywa tam 5,5 tys osób. Podobnie uczyniono z ewangelickim, na którym pewnie pochowano niewiele mniej. Na obu starych cmentarzach leżało zatem ponad 10 000 osób. Wcześniej istniały jakieś cmentarze przykościelne, a więc znów kilka tysięcy. Do tego żydowski, zatem kolejne tysiące. Niemożliwe jest dokładne oszacowanie liczby zmarłych w Kępnie, licząc jedynie od okresu lokacji miasta. Sądzę jednak, że jest to liczba nie mniejsza, niż 50000 ludzi. Ponieważ na każdego zmarłego potrzeba 2-3 m kwadratowe, zatem powierzchnia super-cmentarza, który istniał by w Kępnie od 350 lat, i na którym nie likwidowano by grobów musiała by wynosić co najmniej 10 ha, nie licząc alejek, kaplic, ścieżek etc. Myślę, że łącznie wyszło by ok 15 ha. Współczesny cmentarz ma jakieś 4 ha. Rynek ma circa 1 ha.
Oczywiście to są suche liczby, w dodatku mocno orientacyjne, ale są to jakieś fakty, które usprawiedliwiają smutną konieczność przeprowadzania "recyclingu" miejsc pochówku. W pewnym sensie działają tu prawa rynku. Trochę to smutne, ale realistyczne
Temat jest dość szeroki, więc na pewno ktoś się jeszcze odezwie. Oby jednak nie były to tylko komunały w stylu: "trzeba się dobrać do chciwych czarnych"