Sądząc po minach słuchaczy, albo było to przeżycie niesamowite, albo nie był czasu na "klina". Wiele słów wzniosłych niewątpliwie tam padło. Musiało też na tej sali wydarzyć się coś niecodziennego. Świadczy o tym dość przytomny wzrok, który w swą prawą stronę skierowało tych dwóch gości spod napisów 1944 i 1959. Na nic jednak nie zważając, tow. Leon Herba niewzruszenie porywa tłum swym przemówieniem (choć na fotce widać, że ma chwilowy kryzys formy).
Uwielbiam takie fotki!