Strażacy są jednymi z nielicznych, którzy naprawdę poważnie traktują to, co robią. Jakiś miesiąc temu widziałem podobną akcję, jak ta z udziałem pana Kozioła. Gdy spacerowałem z psem około północy zawyły syreny. Nie minęła minuta, jak z bramy wyskoczył sąsiad-strażak, jeszcze nie do końca ubrany, wskoczył na rower i pojechał spełniać swój obowiązek. Tylko podziwiać takich ludzi!
Pan Kozioł mieszkał kiedyś na Staszica gdy zawyła syrena w OSP zdarzało mu się zgubić buty gdy biegł na alarm znalazca mógł zawsze liczyć na lizaka lub cukierki