Fajnie, że coś się wyjaśniło
Pana "Pixina" pamiętam dość mętnie, ale odnośnie jego sklepu utkwiła mi jedna rzecz. Otóż wielu klientów w latach 60-70 kupowało tam napój zwany "likierem strażackim".
Zagadka: cóż się mogło kryć pod taką dziarską nazwą?
Tak się sklada że p. Marian Karbowiak był moim teściem mogę więc wyjaśnić że był to jego pseudonim: Piksyn nie piksin. Pseudonim nadano mu na początku kariery handlowca. Pracował wtedy w drogerii i sprzedawał mydło o nazwie piksyn (piksin). Przezwisko przywarło do niego na całe życie, wszystkie sklepy którymi kierował nazywano "U Piksyna". Oczywiście podaję fonetyczne brzmienie tego słowa bo pierwowzór to chyba pixin.
Sklep "u Cichosza".
O ile pamiętam, na rynku był jeszcze tylko jeden sklep spożywczy - "u Karbowiaka" zwany też, nie wiedzieć czemu, "u Piksina" (był on obok księgarni). Tam gdzie dziś są delikatesy, w latach 70-80 był natomiast "Sportowy" a obok - bodajże obuwniczy.