10 kwietnia 1938 r. i morderstwo na Rynku w Kępnie przy restauracji F. Fanischa, sadzenie jabłoni przy drodze Kępno-Grębanin plus kurs prasowania w Bralinie.
Ciekawe, jaki los spotkał Antoniego Krzana? Dziś pewnie dostałby jakieś 5 lat w zawieszeniu, bo to afekt, "trudne dzieciństwo", "jasność pomroczna" (czy jakoś tak), "myślał, że nie trafi tym nożem" etc. A może to ofiara była sama sobie winna, bo "krzywo patrzała"?
Trochę to przejaskrawiam, ale, mimo iż nie znam treści wyroku z 1938, jednego jestem pewien - orzeczona kara musiała być sprawiedliwa i miała na pewno więcej wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, niż wyroki sądowe, które są ferowane w naszych czasach.