Imię Władysława Gomułki nadano tej szkole bodaj w 1984. Było to krótko po 1980 roku, a także po stanie wojennym. Raczej trudno mówić, że w tym okresie była jakaś odwilż. Warto przypomnieć, że w czasach PRL każda zmiana władzy następowała w raczej gwałtowny sposób i każda nowa ekipa odsuwała w głęboki cień swych bezpośrednich poprzedników. Zgodnie z tą logiką Gierek gnębił Gomułkę a Jaruzelski Gierka, ale z kolei Jaruzelskiemu nie wypadało już nadal gnębić Gomułki (bo przecież gnębił go Gierek), zatem rozpoczęto proces jego rehabilitacji. Wychodziło na to, że Gierek to złodziej, a Gomułka to kryształowo czysty, skromny człowiek, asceta, patriota oddany sprawie socjalizmu i Polski. Na takiego chciał się zresztą także kreować Jaruzelski.
W powyższym kontekście fakt, iż szkoła miała w swoim czasie takiego, a nie innego patrona raczej nie powinien dziwić.
Cóż za hasełko! Nie wiem z jakich to dokładnie lat (zapewne z dekady 60-70), ale mam pewną obserwację. Otóż szkoła ta, a raczej jej kierownictwo zawsze była awangardą oportunizmu w Kępnie. Przed 1989, na 1 Maja lub 7 listopada można było ją pomylić z ambasadą radziecką - wywieszano głównie czerwone flagi, narodowe raczej zrzadka, a czasem wcale. Inne szkoły nawet nie próbowały doścignąć tego wzorca. Całkiem niedawno, gdy do Kępna zawitała kopia obrazu MB front tejże szkoły przypominał ambasadę Watykanu - dominowały kolory biało-błękitne i biało-żółte. I znów inne szkoły, czy nawet inne istytucje państwowe chyba już w przedbiegach uznały, że nie mają szans, w porównaniu z tą szkołą.
W sumie to trochę strach się bać, gdyby tak sobie wyobrazić, że Adolf zmarwychstał