Problem bezmyślnego, a czasem po prostu wyrachowanego stawiania budynków na terenach zalewowych powraca co roku, jak bumerang. Na zdjęciu widać, że i w Kępnie jeden taki się trafił, którego posesja wcześniej, czy później zostanie zalana. Czegóż mu można życzyć? Pewnie tylko stu lat suszy, ewentualnie ukończenia jakiegoś kursu w Holandii pod nazwą "Jak żyć w polderze"
Skojarzenia? Kempen facet z krwi i kości, od razu skojarzył ))
Przy okazji pomyślałem, że w Kępnie jest jeszcze dużo terenu do zabudowania, nie wiem jakie grunty są za wieża ciśnień (podmokłe, torfowe itd.?), ale mejsce na kolejne osiedle jak ulał, tylko nie ten przyrost naturalny...