Jeżeli gdzieś przybywają ludzie to powstają rózne punkty handlowo-usługowe,gastronomiczne.I nie ma tu znaczenia w jakim celu ludzie przybywają.
Z tytułu działalności w/w punktów ich właściciele zobowiązani są płacić podatki do urzędów skarbowych i opłaty np placowe do kasy gminy.
Korzyść mają ludzie przybywający ,państwo,gmina,a także własciciele tych różnych biznesów.
Panierysio, mnie nie interesuje kilkaset innych sanktuariów w Polsce, a tym bardziej to kipiace złotem licheńskie cudo. Żyję tutaj i właśnie na Pólko udaję sie, gdy chcę odpoczać od zgiełku i pokontemplować w ciszy. Dla mnie takie "dziury zabite dechami" maja wiecej uroku niż oblegane przez rzesze "wyzanawców" pełne przepychu światynie. Żyjemy, co prawda, w czasach, w których wszystko jest na sprzedaż, ale jak to się ma do wiary? Pytasz, czy to coś złego, że cała wieś żyje z przykościelnych interesów. Przyznam, że to pytanie mnie zaskoczyło. Czyżbyśmy inaczej rozumieli znaczenie słowa "kościół"? Dla katolika powinno ono mieć jednoznaczny sens - kościół to Dom Boży, miejsce modlitwy, a nie targowisko! Zapytałbym raczej, czy jest coś złego w tym, że istnieja jeszcze miejsca kultu, których nie dosięgła komercjalizacja?
A jeśli chodzi o odwiedzajacych Pólko, to zapewniam, że można tam spotkać ludzi z całej Polski i często wiedza o tym miejscu więcej, niż "nasi ziomkowie". Myślę, że ci pojedynczy pielgrzymi wnosza do takich miejsc o wiele wiecej niż rozkrzyczane, chaotyczne tłumy.
Takich sanktuariów, jak Pólko jest w Polsce kilkaset, jeśli nie więcej. Jedynie nieliczne są znane szerszemu ogółowi. Jednym z nich jest Licheń, który jeszcze jakieś 50 lat temu był dziurą zabitą deskami. Tamtejsze sanktuarium znane było tylko w okolicach Konina, podobnie, jak dziś o Pólku wiedzą coś jedynie nasi ziomkowie.
Okazuje się, że nawet w ramach Kościoła odpowiednia promocja i marketing mogą czynić cuda.
Oczywiście mocno dyskusyjna jest zarówno istota, jak i cała otoczka kultu "świętych obrazów", co zresztą mieliśmy okazję obserwować kilka dni temu w Kępnie. Fakty są jednak takie, iż przynajmniej połowa wiernych chętnie uczestniczy w rozmaitych odpustach czy peregrynacjach. Cóż więc byłoby złego w tym, gdyby fakt istnienia takiego miejsca, jak Pólko szerzej rozpropagować? Czy naszym okolicom przynosiłoby to jakąś ujmę, czy może wręcz przeciwnie?
Jedno jest pewne: Bralin na pewno by nie zubożał, gdyby sława Pólka choć w dziesiątej części była porównywalna ze sławą Lichenia.
I jeszcze tak dla jasności: w Licheniu istnieje "stary" kościół (jakoś go nie zburzono) i nieopodal niego nowy. Od pielgrzymów (czy turystów) aż się roi. Cała wieś z tego żyje. Czy to coś złego?
O jak pięknie będzie! Robi nam się taki mały Lichenik. Może zburzmy ten stary wysłużony wiejski kościółek i postawmy nowy, piekny ze złotymi klamkami... Taki na miarę naszych czasów i oczekiwań