wpadaliśmy tam czasem jako 12latkowie uciekając przed inną ekipa dzieciaków, chowaliśmy się do łazienki, otwieraliśmy okna i byliśmy na trawniku z tyłu, potem mały płotek i już byliśmy na ulicy Magnuszewskiego. Ech to były czasy, tam gdzie dziś parkingi i fontanna były całkiem spore trawniki ze świerkami klującymi i wielkimi wrzosami