okruszek - młody człek jesteś więc wszystko przed tobą i nie takie nośniki przekazu informacji pewnie "po drodze" zaliczysz ! ale ja jako przedstawicielka tej starszej części naszej społeczności również życzę sobie, żeby takich wiadomości na naszej stronie było jak najwięcej i żeby każda taka wzmianka była naszą kolejną kroplą radości
Na pewno każda kamienica w Kępnie ma swoją historie i swojego bohatera który w niej mieszkał. Dzięki tej stronie i ludziom którzy ją tworzą chociaż mała część tej historii nie pójdzie w zapomnienie!!! i oby tak dalej!!
na pierwszym planie po prawej stronie w bramie swego czasu mieszkał krawiec. Byłam kiedyś u niego i coś mi tam szył dawno ago i jakoś tak mi się nazwisko skojarzyło, że on się Lis nazywał ale pewna tego nie jestem. Wskoczyłam w wyszukiwarkę i oto co znalazłam - choć to o krawca Lisa spod Kępna chodzi :
"27 maja 1947 r. 41-letni Feliks Lis, krawiec spod Kępna wsiadł w Poznaniu do pociągu jadącego w stronę Leszna. W tym samym przedziale podróżowała wraz z żołnierzami radzieckimi młoda kobieta, Zofia Rojuk. Powiedziała, że jest repatriantką ze wschodu (pochodzi z Baranowic), a mąż sprzedał ją Rosjanom wraz z dzieckiem za butelkę wódki. Czerwonoarmiści zostawili dziecko na stacji a ją wzięli i siłą wiozą do swojej jednostki. Poprosiła krawca o pomoc.
Powiadomieni przez Lisa kolejarze z obsługi pociągu próbowali przekonać Rosjan, by uwolnili kobietę. Bezskutecznie. Nie pomogła także próba interwencji funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei na dworcu w Kościanie. Lis wysiadł w Lipnie Nowym i tam ponownie zawiadomił kolejarzy o uprowadzeniu Polki. Okazało się, że S.O.K. otrzymała już inne sygnały o zdarzeniu. Zawiadomiono stację w Lesznie, na której pociąg nr 728 miał się zatrzymać. Wjechał na tamtejszy dworzec dwa kwadranse po północy 28 czerwca...
Dyżurujący tej nocy leszczyński milicjant, 30-letni Zygmunt Handke (najprawdopodobniej wraz z innym funkcjonariuszem MO) podjął kolejną próbę przekonania Rosjan do wypuszczenia Polki. Sowieci nie byli jednak skłonni negocjować. Dwóch z nich wycelowała w milicjanta pistolety, a oficer Armii Czerwonej zagroził ?uchodzi Poliaki bo was pozastrzelam jobane wrot?. Handke odszedł, ale natychmiast zawiadomił o sytuacji na dworcu pluton alarmowy Wojska Polskiego.
Polski pluton w akcji
22-letni ppor. Jerzy Przerwa, mimo młodego wieku miał duże doświadczenie wojskowe. Brał udział w II Wojnie Światowej, uczestniczył w zdobywaniu Berlina, otrzymał sześć odznaczeń bojowych. Ocenił, że sytuacja jest na tyle poważna, że konieczne jest użycie całego plutonu. Wraz z szesnastoma ludźmi zjawił się na dworcu. Na wszelki wypadek nakazał usunąć z niego cywili i podszedł do rosyjskiego dowódcy, kpt. Sokołowa. Po krótkiej rozmowie wyszedł wraz z nim do wartowni S.O.K nakazując swoim ludziom, by do jego powrotu nikogo nie wypuszczali.
Podczas nieobecności dowódcy kilku Rosjan, w tym mjr. Kudriawcem i kpt. Wchnijim próbowało wyjść z budynku dworca. Polscy żołnierze zagrodzili im drogę. Doszło do sprzeczki. Według polskich świadków (których zeznań nie wzięto jednak pod uwagę podczas procesu) pierwsi użyli broni czerwonoarmiści. Kilkuminutowa wymiana ognia zakończyła się krwawą porażką Sowietów.
O 3.45 na dworcu zjawili się przełożeni ppor. Przerwy i funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Znaleźli martwego rosyjskiego szeregowca, dwóch oficerów w stanie agonalnym (obaj zmarli w szpitalu) i pięciu lżej rannych czerwonoarmistów."