Właśnie tak to sobie wszystko wyobraziłem. Szacunek dla wszystkich osób, które spowodowały, że Pani Ruth przekazuje dziś te iskierki dobra, o których piszesz "szefowo" (w tym też dla Ciebie). Pamiętajmy o Panu Plewie!
Ja osobiście czułam dużą więź z Ruth, bo ona też jest psychoterapeutką. Dla mnie ogromnym przeżyciem było słuchanie wspomnień Ruth. Gdy udzielała wywiadu telewizji polskiej była oparta o dom Plewów, wejście do tego domu gdzie była ukrywana. Mówiła, że pamięta niewiele. Jej wspomnienia były fragmentaryczne i oparte na zmysłach, co jest typowe dla kodowania małych dzieci. Wąchała dom, mówiła, że chyba pamięta jego zapach. Pamięta ciepło ognia, przy którym wygrzewał się dziadek - może ono pochodziło z pieca. Pamięta jak dziadek Anton mówił, że ona, Antośka jest jego ciepełkiem. Pamięta przyrodę obok domu i poczucie bycia chronioną. Pamięta jak przyszła po nią mama po wojnie. Wyglądała jak piękna pani z dużego miasta i zabrała ją mówiąc, że jest nauczycielką. Ruth jej nie poznała. Pamięta tęsknotę za dziadkami i to, że mama pozwoliła jej nosić krzyż na sercu, który dawał jej poczucie bezpieczeństwa (Antośka była ochrzczona). Wojenne przeżycia stanowiły dla Ruth dużą traumę i były przez nią wyparte. Zaczęła się dzielić swoją historią już po tym jak skończyła 70 lat. Teraz mówi, że to jej misja. Przekazywanie iskierki dobra, która jest w każdym z nas.