Z tego, co pamiętam to piesze kondukty pogrzebowe w mieście są zakazane. Wszystko jednak zależy od wielkości miasta. Jeśli chodzi o pogrzeby ewangelickie, to zawsze przed pochowaniem zwłok zmarłego odbywa się nabożeństwo żałobne w Kościele gdzie znajduje się też ciało zmarłego, przywiezione przez firmę pogrzebową. Po nabożeństwie wszyscy samochodami udają się na cmentarz. Tak właśnie dzieje się w Kępnie. Natomiast w Ostrzeszowie korzystamy z kaplicy na cmentarzu Rzymsko-Katolickim a potem samochodami udajemy się na cmentarz.
Wspaniałe zdjęcie! Dziś wielu już nie pamięta, jak wyglądał ten fragment Kępna. Nie ma tego budynku w tle, tam, gdzie dziś jest "Eko", Nie ma krzaczków po lewej i prawej. Nie ma również konduktów pogrzebowych idących przez miasto. Dawniej prawie codziennie ulicą Szpitalną i Sienkiewicza szedł jakiś pogrzeb. Chyba ostatni taki, tego typu, pogrzeb odbył się w listopadzie 1992. Wtedy chowano księdza Rapiora.
Wczoraj odbył się pogrzeb p. Karolewskiego, długoletniego kościelnego. Przejścia konduktu przez miasto jednak nie było, choć poprzedzająca pogrzeb msza miała miejsce w kościele św. Marcina i tam nawet była trumna ze zwłokami ŚP pana Walerka
Inne czasy, a może nawet inne przepisy, zabraniające uroczystości pogrzebowych na ulicach miast. W sumie to nawet nie wiem, czy obecne prawo jakoś to reguluje?
Nie wiem również, jak z pogrzebami radzą sobie Ewangelicy? Wszak nie maja oni kaplicy cmentarnej (bo ją lata temu zdewastowano !!!), a każdy pogrzeb zawsze poprzedza msza. Nie wiem zatem, czy kondukt idzie przez miasto, czy nie.
W sumie to nie wiem także, jak w Kępnie obecnie wyglądają pogrzeby świeckie. Skąd zaczyna się eksportacja zwłok?
Dawniej tego typu, wspomnianym przed chwilą pogrzebom towarzyszyła wielka "pompa". Pamiętam pogrzeb jakiegoś partyjniaka, kiedy kondukt chyba ze trzy razy okrążał rynek, zanim, w towarzystwie orkiestry, skierował się w stronę cmentarza. Był tłum żałobników, ale składał się on w 80-90 % z rozmaitych delegacji, których członkowie przynajmniej w 3/4 byli uczniami miejscowych szkół. Też tam byłem, ale na czyim pogrzebie - nie wiem. Po prostu - kazali iść.