białe tenisówki, bądź trampki (hit wielu sezonów) również był towarem deficytowym przemycanym z NRD bądź z Czechosłowacji więc jak już się takie cudo dorwało to trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby je utrzymać w swym pierwotnym kolorze. Poranna toaleta to było smarowanie takich tenisówek białą pastą do zębów a że z tego się tworzyła dość gruba powłoka, która pękała to w szkole uzupełniało się braki kredą
to ja z mydłem: przez to, że był to towar deficytowy, resztki, które zostają jak się mydło kończy zbierało się, i jak się ich kilka uzbierało, pakowało się to w siateczkę plastikową, w której do teraz można kupić np. włoszczyznę. Tak powstawało mydełko stworzone z resztek innych mydełek i nic się nie marnowało