Od rana w śnieżną niedzielę 13 grudnia 1981 roku telewizja zamiast normalnego programu nadawała komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego. W oczach władz opozycja posunęła się za daleko, ażeby można było to zaakceptować. Kępno z racji położenia na skrzyżowaniu ważnych dróg komunikacyjnych było świadkiem przemieszczania się wojska podążającego z centralnej Polski do Wrocławia i na Śląsk. Oprócz tradycyjnego uzbrojenia duża część jednostek była wyposażona w specjalne urządzenia służące do walki z tłumem: armatki wodne i specjalne pługi. Na Kępiński rynek wjechało wówczas w ramach demonstracji siły kilka transporterów opancerzonych. Najwięcej prawdziwych informacji na temat sytuacji w kraju można było zdobyć słuchając radia "Wolna Europa", większość gazet i czasopism zawieszono na czas nieokreślony, pozostałe w tym radio i telewizja nadawały komunikaty o kobietach dziękujących żołnierzom za wprowadzenie stanu wojennego. Zawieszono również działalność organizacji społecznych i związków zawodowych. Przerwano łączność telefoniczną, a do miasta przyjechał komisarz wojskowy oddelegowany przez Komitet Obrony Kraju.
Następnego dnia w poniedziałek Służba Bezpieczeństwa zajęła się likwidacją biura kępińskiej MKP. Usunięto tablicę ogłoszeń, zarekwirowano całe wyposażenie biura w tym sztandar kępińskiej "Solidarności". day wcześniej jednak pracownicy biura zdążyli wywieźć część sprzętów i wyposażenia biura do domu katolickiego, część pochowano dobrze w domach działaczy, część najważniejszych dokumentów spalono, powielacz natomiast został wówczas wywieziony do leśniczówki "Wesoła", położonej w rozległych lasach pod Kępnem. Spodziewając się najgorszego już w poniedziałek 14 grudnia, przed opuszczeniem biura, w oknie wywieszono napis: "Nich żywi nie tracą nadziei". Już dzień przed wprowadzeniem stanu wojennego - 12 grudnia, wybito szybę w oknie biura miejscowej MKP, uważano to za prowokację ze strony miejscowej milicji która chciała w ten sposób zapoznać się z rozmieszczeniem pomieszczeń w biurze i ewentualnie zająć biuro. Tego samego dnia w sobotę do biura przyszła około godziny 17:00 ostatnia wiadomość z biura NSZZ ze Stoczni Gdańskiej.
tak to był chyba mój pierwszy komentarz - wogóle się wtedy rozczuliłem i postanowiłem Socjum to je to..... ,później wciągnęła mnie ta reprodukcja z drewnianym kościołem katolickim i budynkiem którego nie mogliśmy umiejscowić