Z tej tablicy, na pierwszym zjeździe, moja ciocia dowiedziała się o śmierci swojego męża. Była to pierwsza nieoficjalna wiadomość, jaka do niej dotarła po wojnie. Łudziła się, że mąż przeżył Powstanie Warszawskie i kiedyś wróci... Do końca swojej pracy miała w aktach wpis: żona AK-owca, nie awansować. Po wielu, wielu latach.....będąc już na emeryturze odebrała przyznany mu pośmiertnie medal.
Na tej tablicy są nazwiska naszych bliskich,krewnych,znajomych.Np.:moi wujkowie ks.Kałuża Józef więzień obozów koncentracyjnych od pocz.II wojny świat. w Buchenwaldzie i Dachau.Poddawany eksperymentom "medycznym" nie doczekał wyzwolenia.Zabrakło mu 2 m-ce.Miał możliwość opuszczenia obozu ale pod warunkiem podpisania Volkslisty.Nie uczynił tego-"szewc niech pozostanie przy swoim kopycie".W ten sposób wyraził swoją wolę.(Korespondencja z obozów była cenzurowana)Kałuża Tadeusz prof.greki,łaciny,jęz.francuskiego,oraz przysposobienia obronnego w gimnazjum ojców Salezjanów w Różanym Stoku,ofic.rez.Powołany w sierp.1939 r.do wojska udaje się piechotą z podległym sobie plutonem złozonym z żołnierzy z Kepna i Baranowa na pomoc oblężonej W arszawie. Ginie między Żyrardowem a Sochaczewem od tajemniczego granatu mając 28 lat.Wielu z jego podwładnych jest ciężko rannych.Na cmentarzu w Baranowie jest tylko płyta poświęcona ich pamięci ufundowana przez rodzinę.