Pomimo tak pięknego opisu choroby jesionów w dalszym ciągu nie wiemy czy ktoś zbadał ten jesion na Pólku, czy został on wycięty tak na wszelki wypadek. Może by też wyciąć pozostałe drzewa w pobliżu kościoła? W końcu mamy ocieplenie klimatu, więcej wiatrów no i mogą się przewrócić na budynki. Moim zdaniem, wyciąć jest najprościej, ale nie tędy droga.

Można zapytać: no jak to ! drzewo samo się obaliło? nie może być !.....a jednak, więc:
wg doniesień z tamtych stron, przedmiotowe drzewo było pomnikiem przyrody (obwód powyżej minimum wg ustawy definiujacej pomniki przyrody), dla zwykłego obserwatora w dobrym stanie, stało ok. 2 m od krawędzi jezdni, nieco przechylone w stronę płn.wsch. czyli zgodnie z kierunkiem wiatrów , środek ciężkości był więc poza obrysem pnia, wystarczyło podcięcie "fundamentu" - korzeni przez patogen i nie trzeba wiatru - obala się sam, jako przechylone....
podobnie mogło być z pólkowskim jesionem, także nie był symetryczny.....
jak wszystkim wiadomo na danym terenie odpowiedzialność za drzewa ponosi właściciel terenu, który w moim odczuciu wykazał się odpowiedzialnością ...

PS. proszę zauważyć na fotografii: olbrzymia większoć korzenia jest czarna od oblepionej ziemi w jakiej tkwił korzeń - czyli martwa, pozostało kilka jasnych brązowych "plam" na tym czarnym tle, urwanych korzeni żywych - bardzo małe przekroje - one nie dały rady wielu tonom ciężau przechylonego drzewa....

z poważaniem
Braliniak