Do powodów aresztowania i zamęczenia ks. Pawła Poledni można zaliczyć również to że:
1) Przede wszystkim był Polakiem, społecznikiem i propagatorem polskości.
2) W 1918 roku włączył się wraz z hrabią Szulcem z Drożek w tworzenie nowej administracji w odradzającym się państwie polskim, do czego był zobowiązany jako dziekan oraz aby zorganizować życie parafialne w nowej rzeczywistości,
Od samego początku bardzo był zaangażowany w przyłączenie tzw. Kraiku Rychtalskiego, ziemi rychtalskiej i bralińskiej do Macierzy w 1918 roku, jeszcze bardziej "podpadł" w 1920 roku kiedy Rychtal i Bralin rzeczywiści zostały przyłączone bez plebiscytu do Polski.
3) Krzyżowiniki były podzielone, wielcy gospodarze byli narodowości niemieckiej, a biedniejsi polscy gospodarze przystali za przyłączeniem do Polski,
4) Do parafii należał bardzo duży areał gruntów, przeszło 300 mórg, z czego ks. Polednia uprawiał tylko 60 mórg, resztę podzielił między ubogich parafian, którzy nie mieli nic, ten podział nie był mile widziany przez "bałerów" - wielkich gospodarzy, którzy mieli nadzieję, że również im coś się dostanie, ale ks. Polednia miał na uwadze właśnie ubogich,
5) Kiedy zbliżała się wojna ludzie nastawienia niemieckiego zaczęli wygrażać starszemu już księdzu Poleni, ale on o to nie dbał, dużo się modlił, spotykał się z parafianami w czasie wieczornych spacerów po polach i łąkach.
6) Był człowiekiem pełnym dobroci, gotowości pocieszania w nieszczęściu, wyrozumiałości, nikogo nie odrzucał i nikomu nie uczynił krzywdy, mimo to miał wrogów.
7) Ks. Polednia starał się pogodzić mieszkańców narodowości niemieckiej i polskiej, więc w jedną niedzielę odprawiał mszę po niemiecku a w następną po polsku, ale to i tak się nie którym nie podobało,
8) Był utrakwistą - posługiwał się językiem polskim i niemieckim,
Historię księdza Poledni opowiadał nam wujek Ryczyna pewnego jesiennego dnia ubiegłego roku. Przedstawił to dokładnie tak jak pisze Richtalensis, więc chyba jednak nie było innych okoliczności jego aresztowania.
Bralin, też nie pomyślałem, że mógłbyś tak sądzić. Wprawdzie nie znamy się osobiście, ale wymieniliśmy już tyle listów, że chyba zgrubsza znam Twoje poglądy na temat lat II wojny. Trochę mnie zdziwił Twój komentarz, ale był on z pewnością jedynie nieco nieszczęśliwym sformułowaniem, co zdarza się każdemu, mnie także.
Wracając do istoty sprawy, to można chyba liczyć jedynie na relacje mieszkańców Rychtala. Powinni żyć jeszcze ludzie pamiętający ten czas.
Socjumowicze z Rychtala! Ruszcie się
Może w kontekście męczeńskiej śmierci ciągnięcie tego wątku wyda się nietaktem, ale też dziwi mnie, że za samą "godkę" takie tortury człowieka spotkały.
Bralin, bez urazy, ale Twój komentarz jest nieco dziwny. Znaczy się co? Prawie osiemdziesięcioletni ksiądz była bandytą?
Czyżby Niemcy w 1939 byli takim wzorem praworządności, że aresztowali ludzi jedynie z nakazu prokuratora?
Ale przecież nie było obowiązku mówić po niemiecku. Skąd te informacje o tajnym policjancie? Pewnie i przy umundurowanym ks. Polednia mówiłby po polsku czy też po "śląsku".
Gdzie mogę znaleźć jego życiorys?
Został aresztowany 3 września 1939 roku "dzięki" donosowi najbliższego sąsiada, który doniósł na ks. Polednię do niemieckiego posterunku w Rychtalu. Gestapo przesłuchiwało go przez całą noc w Rychtalu, postanowiono go ostatecznie puścić. Gdy gospodarz Bieniosek pojechał po księdza, Ks. Polednia wychodząc z posterunku zagadnął do niego po śląsku co usłyszał jeden z tajnych policjantów i natychmiast ponownie aresztowano Ks. Polednię, odebrano mu samochód i dokumenty, to był ostatni dzień pobytu na Ziemi Rychtalskiej. Zabrano go do obozu w Buchenwald, nikt by się o tym nigdy nie dowiedział. Był jednak z nim w obozie p. Krośnik z Rychtala, który był świadkiem co czyniono ze starym już 80 letnim Ks. Pawłem Polednią, był przymuszany do bardzo ciężkiej pracy, pracował przy glinie, a przy tym był bity
i prześladowany. Ks. Paweł Polednia został zamęczony 7 listopada 1939 roku
(w piśmie przysłanym przez hitlerowców jest napisane, że zmarł 7 listopada 1939 roku)