Zobacz temat
www.kepnosocjum.pl :: Kępno i okolice :: ARTYKUŁY I PRACE
 Drukuj temat
Wspomnienia Kępna.
bonobo
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2014 10:57
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

Mysle że bezcenne są dla nas wspomnienia dawnych mieszkańców Kepna.Pozwole sobie na zamieszczenie tłumaczenia tychże... .
Wspomnienia Kępna.
Fragmenty listów napisanych przez czytelników książki Erinnerungen an Kempen,do jej autora Kurta Ifflaendera.Owi czytelnicy to oczywiście dawni mieszkańcy Kępna.

Dr.H. Troeger pisze: Na stronie 11 swojej książki pisze pan że po ostatnim wielkim pożarze miasta ze świątyn pozostała tylko Synagoga.W mej pamieci jednak, zachował sie fak że pozostał jeszcze stary katolicki schrotholtzkirche.(drewniany kościół z bali drewnianych,ciosanych siekierami).Był on cennym zabytkiem budownictwa drewnianego z póznego średniowiecza.Wiem to równiez ze starej śląskiej książki,która ten kościół obok innych pobliskich drewnianych kościołów uznaje za b. cenny.

Pani Elsa Langer,z domu Kusch pisze: Przypominam sobie także właściciela gospody na dworcu kolejowym pana Kuppe.Dostarczaliśmy mu całe masło z naszej zagrody.Jako dziewczynka zanosiłam mu je chetnie na dworzec.Pan Kuppe,który był wyuczonym kucharzem w dniu urodzin cesarza wystawiał wspaniałe świąteczne jadło.Moja matka wiele lat wspominała te smaki... .Zwyczajowo goście urodzinowego obiadu na strzelnicy u pana Durnick nosili fraki i cylindry. W gorące letnie dni w gospodzie p. Kuppe można bylo dostać wspaniałe waniliowe lody.Wiec rodzinami kepniane wędrowali na osłaniające cieniem dworcowe zabudowania,gdzie panie delektowały sie lodami a panowie wykwintnym ,,Namysłowskim" piwem z browaru p.Haselbacha.
(tak ,tak słynne piwa Haselbach mają związek z naszą okolica,z Namysłowem.Polecam ksiązke ,,Denk ich an Schlesien" H.Hupka. rozdział Goldene Jugend-A.Haselbach -.dopisek bonobo).
Pani Elsa pisze dalej: mam jeszcze wiele miłych wspomnien związanych z moim Kępnem.Naprzeciw nas,obok mrocznej kużni stał tartak Siegmunds-a z duzym placem na którym stały śztaple desek.Naszą ulubioną zabawą byla zabawa w ,,chowanego" na tym placu.Pózniej zaczeły sie lekcje gry na pianinie u p.Giese i wieczorne gry w hotelu Grutzmacher lub w pawilonie na strzelnicy.Tam równiez każdego roku w styczniu, na urodziny cesarza wystawiano sztuki teatralne.najczęsciej przygotowane przez rektora Sieg-a.W te wieczory duża sala w pawilonie na strzelnicy pekała w szwach.Moje mysli biegną jeszcze dalej,ku naszym pięknym lekcjom tanca i spotkaniom ,.nas uczniów progimnazjum na rogu ,na przedmiesciu.To były wspaniałe,wolne od trosk czasy.Żadne z mojego rodzenstwa,które wyprowadzilo sie do Oleśnicy w 1912 r.nie miało takiego wspanialego dziecinstwa jakie ja mogłem przeżyc w Kepnie.Jak wspaniale teraz jest że posiadamy wspaniały zbiór zdjęc z Kepna.Moge teraz pokazac swoim dzieciom jak wspaniale sa moje ojczyste strony.

Równiez p,Walter Gallas serdecznie wspomina: Kepno jest dla mnie synonimem raju.Któż może mieć takie wartościowe wspomnienia swego dziecinstwa? Tylko ten kto doświadczył nienaruszonej przyrody z czysta wodą Samicy i stawu przy Grobli,z której wyciagalismy mnóstwo ryb,raków i muszli.Ten kto widział niezliczoną ilość gatunków ptaków,motyli ktorych juz nie uświadczysz.I do tego ta wolność,beztroska dziecinstwa,bezgraniczna jak dalekie lądy o których marzyliśmy leżąc na łące w trawie i obserwująć przelatujące ptaki i wolno przesuwające sie chmury.Wszystko to odcisnęło sie w naszym dziecinstwie i tak niewiarygodnie bogato nas obdzieliło.Tak bogato że już nigdy tego nie zapomnimy.

PS. Dzieci właściciela tartaku Max Siegemund i Ida Siegemund opuścili Kepno.Ida wyszła za mąz w Srodzie Wlkp. za Arthura Greisera i urodziła syna również Arthura.Tego samego który pózniej został Gauleiterem kraju Warty i w serpniu 1946r został stracony w Poznaniu za zbrodnie na narodzie Polskim.Max był ojcem Harrego Greisera innego zbrodniarza nazistowskiego.----- ------bonobo
cdn

Edytowane przez bonobo dnia 25-01-2015 17:46
 
sirena32
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2014 11:07
Awatar

Postów: 388
Data rejestracji: 06.07.10

Oczyma wyobrażni przeniosłam się w tamte czasy , jaki piękny byłby scenariusz do filmu .Dzięki Ci Bonobo , czekam na dalsze tłumaczenia.

Sirena
 
Dominik Makosch
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2014 11:28
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

Pikne to jest! Dzięki Bonobo!

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
bonobo
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2014 15:31
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

cd.
Pani Elsa Lehman,z domu Blanke ktora jako dziewczynka wiele ferii spędzała w Kepnie a póżniej jako mloda dama czesto Kepno odwiedzała z dalekiego Szczecina pisze: Calym sercem uśmiecham sie gdy wspominam kępinskie smakowite jedzenie.Dusza smieje sie do flakow,bigosu,pieczonej gęsi za 3 Marki.Ale o jednym nie wspomnialeś w swej książce.O pieczonych rakach.To bylo coś wspaniałego gdy twój ojciec i wujek Hugo z podwinietymi nogawkami spodni brodzili w stawie na Grobli i wyciągali raki z zakamarków.Lissa i ja musielismy w tym czasie pilnowac wiader by skorupiaki z nich nie wypełzały.A wieczorem siadaliśmy wszyscy w mieszkaniu babci za dużym stołem na którym staly duże talerze z czerwonymi ,buchającymi parą rakami.Wszystko w magicznym świetle wypucowanej na błysk lampy naftowej.Czyszczenie tej lampy to bylo hobby naszej babci... .

Gdy ktos był w potrzebie, szukał porady naszej siostry(zakonnicy)Klary(Clary).Małej ,rezolutnej doradczyni wielu ewangielickich rodzin.Ekspert od zimnych i gorących okladów ale równiez od żydowskich nalewek , używek i humoru.Jeszcze dzis mamy w głowie jej głos i melodie gdy recytuje:

Die schonste von allem ist meine Kallen
Es ist schon mancher gekimen
und sie hat ihn nich genimen.
Es kimmt einer aus Kempen und sie nemmt"n.

(Najpiekniejsza ze wszystkich jest moja narzeczona,rózni do niej podchodzili,żaden jej nie przypasował aż przyszedł jeden z Kepna i tego wzięła.)

Siostra Klara Hannemann mieszkała pod koniec życia w domu Diakonów w Berlinie Teltow.Wczesniej w Kepnie.Spotkałam ja krótko przed drugą wojną światową w Legnicy.Choc już w zaawansowanym wieku nic nie stracila ze swojego wigoru.Jak mi opowiadała Agnes Schlieffer,podczas oblężenia Berlina w maju 1945 dzieki swej rezolutności i roztropności uchronila mlodą siostre zakonną od gwałtu przez ruskich.Zmarła 9. lutego 1946r. w wieku 80lat. i została pochowana w Berlinie -Teltow.

Pani ILsa Molzahn, z domu Schwollemann uzupełniła swoje wspomnienia ze stron 26-27 książki Erinnerungen an Kempen takimi słowami:Jesli chodzi o kępinskich,,orginałów"(chodzi o takie osoby jak nasz Bernard i Stefka,Zwirek i Muchomorek,Adorek itp,-dop.bonobo) to przypominam sobie tak zwaną Zuzel.Pamiętam ta smieszna postac wróżbitki z chustą na głowie w czerwoną kratke i czarnym welonie na twarzy.Pamietacie ja?
Czy ja pamiętamy? Nie ma dziewczyny ze szkoly żenskiej(Hóherer Tóchterschule) ktora by u niej na wróżeniu nie była.Nazywała się z mieszczańska Fischer,jej mąż byl tokarzem a właściwie artysta. godzinami przesiadywali u niego chłopcy ,obserwując jego ciekawe zajęcie. Pamietam że poszłam do niej raz z Irmą Pulvermann żeby postawila nam karty.Byłam wtedy zakochana w doskonalym tancerzu i dobrze ułozonym synu aptekarza Joseph-ie (Juschu)Adamek.Mialam nawet z nim randke w Brzozowym lasku.Irma Pulvermann rowniez ze swoim amantem Primanerem(tzn.uczniem Progimnazjum-dop.bonobo). W pewnej odległości od siebie obie pary spacerowały poprzez sniezny zimowy krajobraz,przekonane o całkowitym bezpieczenstwie.Nagle wyloniła sie panna Kreker z jeszcze jedną równie ,,ostrą" nauczycielką.Irma która w domu miała wiecej swobody niż ja,poszla ze swoim wybrankiem spokojnie dalej,podczas gdy ja widząc obie nauczycielki, zostawiłam Juschu samego,wzięlam nogi za pas.Najgłupsze co moglam uczynic,bo już dawno mnie rozpoznano. I nastepnej niedzieli pojawił sie w naszym domu rektor Sieg.Nauczycielki musialy naskarżyć.Wyobrażcie sobie jaki strach musialam przeżywać!.Ale dobry pan rektor chciał mi tylko dać poznać że wie o sprawie,rodzicom nie rzekł o niej ni słowa.Powiedział ojcu tylko że wpadl o tak sobie ,przechodząc obok by mu Dzien dobry powiedzieć. Mimo to, z Joschu tak czy inaczej bylo skończone.

Wracając do Zuzel-i. Postawila mi karty i powiedziala-,,wielka milość ale niedobra" i oczywiście miała racje.
Jakkolwiek nie calą młodość spędziłam w Kepnie,to Kepno było jedynym miejscem gdzie czyłam sie dobrze i czułam sie bezgranicznie wolną.To był całkiem inny ,nowy swiat dla mnie-wszechświat. Nie wazne czy w slużbowym mieszkaniu ojca czy poza miastem to wszystko sprawiało mi frajde.I do tego naprawde dobra szkoła.Oprócz niej ,,przeszlam" wiele szkól na wschodzie i zachodzie ale żadna osiągnięciami i programem nauczania nie może sie z nią równać.Rektor Sieg byl wspanialym Czlowiekiem .Oprócz rektorowania pisal również wiersze i zaszczepil w nas milośc do literatury.

cdn.

Edytowane przez bonobo dnia 10-11-2014 12:45
 
sirena32
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 09-11-2014 16:49
Awatar

Postów: 388
Data rejestracji: 06.07.10

usmiech kokok

Sirena
 
bonobo
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2014 12:30
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

cd
Lotta Timling wyszukała także że rektor Arthur Sieg w 1913r w Lissa (Leszno)wystawił cztery sztuki teatralne.
Daleko w swiecie znany jest także nasz rektor przez inicjacje budowy wieży Bismarka w Kępnie.Sam opisywał ten fakt cześciowo w prozie ,częściowo wierszem,od poczatku aż po wyświęcenie wieży.A oto kawałek jego wspomnien po latach:

-Minęło dziesięc lat jak 27 stycznia 1901r .podczas uroczystego obiadu z okazji urodzin cesarza nagle wypłyneła propozycja by wielkiemu kanclerzowi także i u nas pomnik postawić.Wybudować wieże.Myśl przerodziła sie w słowa ,słowa w czyn.Prawie 3 tyś marek zebrano od razu przy stole. Ogromną sume zważywszy na tak małe grono.Tak bogatych datków niestety juz pozniej nie było.Datki w wiekszości wplacały te same osoby. Jednak wpływy nie ustawały. I gdy w 1010 r. uzyskalismy zgode na zorganizowanie na ten cel loterii,to dzielo bylo zabezpieczone finansowo.
Loteria przyniosła 2700-M zysku przez co uzyskano w sumie z wczesniejszymi datkami 10,000 Marek.i można było rozpocząc budowe. Po uroczystym rozpoczęciu budowy 1 kwietnia 1911 r. wieża szybko rosła w góre do zaplanowanych 15m tak, że już 2 września 1911r została poświęcona
.
Wohlan ,du heilig Feuer,Flamenwort!
Aus einem Heldem langst verstummten Munde
spricht deine Spache!Gib dem Enkel Kunde
von seiner Vater Kraft und starken Hort!

(Dalej ,swięty ogniu,płomienne słowa!Z długo milczących bohaterow ust niech padnie mowa! Daj następcom świadectwo ojców siły i opoke mocną .-tłum. bonobo)

Pani Ilsa Molzahn wspomina swoja inteligentną przyjaciółke Irme Pulvermann i Lotte Timling: Irma Pulvermann była utalentowaną pianistką i wspaniała nauczycielką gry na fortepianie. Znałam ją lepiej niz inne koleżanki ze szkoly,gdyz brałam u niej przez dwa lata lekcje gry . Przez te dwa lata nauczyłam sie u niej wiecej niż przez poprzednie siedem u innych nauczycieli.Była wspaniała i bardzo nowoczesną nauczycielką muzyki.Miała kontynuowac moje kształcenie muzyczne jak życzyli sobie rodzice ale niestety wybuch pierwszej wojny swiatowej zniweczył to.
Innym naszym żydowskim szkolnym kolega byl Daniel Lewin.Jego ojcem był rabin Dr.Louis Lewin.Badacz i uczony,który w Kępnie bardzo uważany i szanowany byl.W 1900 r. pisał w czasopismie Towarzystwa Historycznego Prowincji Poznan. W 1904 napisal ,, Historię Żydów w Lesznie" a 1912 prace ,,Żydowscy lekarze w Wielkopolsce". W 1913 r. wydał prace ,,Bojownicy o wolność w poznanskiem i żydowskich miasteczkach Księstwa Warszawskiego". oto fragment:

Wydaje sie prawie nieprawdopodobnym że z naszej prowincji która w 1813r do Księstwa Warszawskiego należała ,mężczyzni służyli pod pruską flagą.Jakkolwiek wedlug prawa byli zwolnieni.Żydzi wpłacili przecież zgodnie z prawem z 10.listopada 1808r i 29.stycznia 1812 r. 700 000 Guldenów za zwwolnienie z obowiązku służby w armii.Jednym z nich byl Gotlieb Ginsberg urodzony w Lubece,ranny od wybuchu szrapnela zmarl i pochowany zostal na kepinskim cmentarzu w starej części w grobie nr 772. Na kamienu wyryto:W pocie czoła pracował na chleb,jednak z trudu swoich rąk bogactwa nie zdobył.
Na koncu pracy Dr. Lewin wspomina wrocławskiego,żydowskiego lekarza Dr. Eliasa Henschel-a.Urodzonego kepnianina,który w walkach wyzwolenczych 1813-1815 z pelnym oddaniem opiekowal sie rannymi.
Po kryzysie 1918r.Żydowska gmina w Kepnie stopniala prawie do zera,podstawa bytu rabina Lewina przestala istniec.Dr. Lewin został więc zatrudniony w 1920 r. jako nauczyciel matematyki w Prywatnym Gimnazjum Niemieckim.Co pózniej sie z nim stalo i jego rodziną,z Irmą Pulvermann, i wieloma żydowskimi mieszkańcami naszego miasta,któż wie?.Czy chociaz któremuś udalo sie uratowac z tego chaosu?.
cdn.

Edytowane przez bonobo dnia 11-11-2014 15:45
 
sirena32
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2014 13:03
Awatar

Postów: 388
Data rejestracji: 06.07.10

[url] Na kamienu wyryto:W pocie czoła pracował na chleb,jednak z trudu swoich rąk bogactwa nie zdobył.[/url] - aktualne do dziś usmiech

Sirena
 
slawomir wieczorek
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 10-11-2014 23:42
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Bonobo, świetna robota.
 
bonobo
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 25-01-2015 16:03
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

cd...
Jakże ciekawi byli ludzie zamieszkujący i odwiedzający nasze Kępno. Zwłaszcza ci odwiedzający,obwozni kupcy,wędrowni rzemieślnicy utkwili mi w pamięci.
Jednym z nich byl druciarz garnków.
Całkiem zwyczajnym było przed pierwszą wojną że wiekszość żywności przygotowywana i przechowywana była w glinianych garnkach. Mleko gotowane było tylko w szkliwionych garnkach,zacier na żur nastawiano tylko w nieszkliwionych by dobrze ukisł.Wszystkim znane byłu bunclowe garnki sprowadzane ze śląska. (Bunclowe a własciwie bunzlowe.Wyroby te pochodziły z dzisiejszego Bolesławca-niem. Bunzlau.Do dzis produkuje sie tam wyroby ceramiczne.Typowy bunzlak to brązowy lub brązowy szkliwiony garnek lub gar.Po pierwszej wojnie typowy bunzlak to szkliwiony biało-kremowy garnek/dzban malowany niebiesko we wzory.Po prostu częsciej wyroby te były juz ozdobami bo w powszeche użycie weszły garnki metalowe.-bonobo)
Ponieważ wtedy zarobki były bardzo niskie a poza tym ludzie byli wtedy bardzo oszczędni pękniete gliniane garnki dawano do naprawy.W Kepnie naprawial je wedrowny druciarz który zdaje sie był Chorwatem.On to naprawiał ludziom garnki,zszywając pekniete elementy cienkim drutem.Ciagle mam przed oczyma tego rzemieslnika przy pracy i pelno garków wokół niego.Któż zna dzis jeszcze to rzemioslo i takie garnki!,Po wojnie chodzili jeszcze druciarze ale była to juz inna epoka.drutowali oni już garnki metalowe.małe dziurki w tych garnkach łatali oni króciutkimi kawałkami drutu ,rozklepanego z dwóch stron jak nit.
Innymi ciekawymi osobami byli westfalscy wedrowni handlarze którzy odwiedzali dom moich rodzicow.
ich ojczyzną był Wupperthal.Handlowali wyrobami znanej i cenionej fabryki wyrobów stalowych w Remscheid - Solingen.Rzeczy którymi handlowali,noże różnego przeznaczenia,nozyce,brzytwy,narzędzia kuchenne,siekiery i topory wszystko najwyższej jakości przyjeżdzało na kępinski dworzec kolejowy wagonem.Kupcy wynajmowali na kilka tygodni pokój na mieście i rozprowadzali swój towar wsród mieszkanców Kepna i okolic.Odwiedzali nas najczęściej we wrzesniu.Wszyscy ich pozdrawiali gdy przejezdzali swym zółto-brązowym wozem przez przedmiescie warszawskie by wjechać na podwórze gospodypod,,Złota Gwiazdą".Stajenny Feliks przygotował już stajnie. nasłał słomy i nakładl do żłobów siana i obroku.Za każdym razem tez przywozili westfalczycy trykoty i bielizne.Jest zatem całkiem zrozumiale że byli oni bardzo wyczekiwani przez swych klientów.Specjalnie zaś przez posiadaczy okolicznych majątków.Rok w rok odwiedzali sie oni jak starzy przyjaciele.
Byli to bardzo grzeczni,szykownie i bogato ubrani ludzie.Wielu starych,zaufanych klientów było mocno poruszonych gdy jednego roku przybył tylko jeden z nich. Drugi zmożony niemocą nie był w stanie odbyc dlugiej handlowej podróży.Przesyłał jednak przez kolege przyjacielskie pozdrowienia . Takie też zostały jemu przeslane przez wszystkich klientów.Kilka lat pózniej nie przybył do Kepna także drugi z handlowców... .
Wspomnieć musze tu o wędrownych muzykantach zabawiających ludzi a także o naszej kepinskiej kapeli Żydowskiej.Ta składająca sie z pięciu osób kapela była bardzo znana na całym Sląsku. Wystepowała one nawet przed samym cesarzem Wilhelmem l a kilka lat pózniej przed królewiczem Friedrichem.
W zeszycie trzecim ,,Aus dem Posener Lande"z 1913 r. szkolny inspektor powiatowy Konopka opisuje prace Fritza Kempff-a z Kepna. F. Kempff był inspektorem szkolnym i opisuje wkład inteligencji Kepna w kulture wschodnich niemiec.
cdn...

Edytowane przez bonobo dnia 26-01-2015 07:58
 
melon92
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 27-01-2015 18:10
Awatar

Postów: 335
Data rejestracji: 10.08.10

Bonobo, to jest rewelacja, To są Wielkie Raritates! kokok kokok kokok

Nikt nie wyjdzie stąd żywy diabeł
No IQ.
 
bonobo
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 22-02-2015 11:28
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

cd.
W mało znanym południowym zakątku prowincji muzeum im cesarza Friedricha w Poznaniu odkryło wiele pozostałości kultury trackiej .Królewskie Progimnazjum w Kępnie posiada naczynie gliniane które odkopano podczas budowy promenady na wzgórzu Wiatracznym.Na południowym stoku tego wzgórza odkryto również zniszczone groby i paleniska z resztkami spopielen.
Również w Mroczeniu odkryto zniszczone cmentarzysko z urnami kultury trackiej.
W Podzamczu w 1912r. znaleziono wiele naczyn glinianych,krzesiw z okresu wczesnego neolitu tj.ok 2000 lat pne.
O tych odkryciach donosi poznanska prasa.
Gazeta,,Z poznanskiej ziemi" podaje wiadomość o uroczystościach inauguracji gimnazjum Prinz Heinrich-a
Mianowicie miało to miejsce 10 i 11 marca 1913r. W dzien urodzin królowej Luisy kiedy to w 1813 r we Wrocławiu król Fryderyk Wilhelm ustanowił odznaczenie Żelaznego krzyża.

W 1913r. gazeta informuje o przeprowadzce Hoheren Madchenschule do budynków po starym gimnazjum.
Ta sama gazeta podaje równiez że podczas okupacji 1939-45 zmieniono w Kepnie przebieg trasy E 12.
Mianowicie na ul, Wrocłaskiej przy budynku starego urzędu celnego(dawny Ruch) skręcono w lewo z tyłu ogrodów poprzez łąki do Rappardstrasse(dzisiaj Marcinkowskiego) do skrzyżowania na warszawskim przedmieściu (Strassenstern) i dalej poprzez Mianowicer Strasse(Wielunska) do Wilhelmsbruck(Podzamcze).

W pobliżu żydowskiej synagogi oprócz małej koszernej rzeżni znajdowała sie równiez łaznia do rytualnej kapieli.Wszystkie jej pomieszczenia ,równiez jej basen wielkości pokoju były wyłożone płytkami koloru niebieskiego.
Ponieważ Kepno przez długi czas było zwane Małą Jerozolimą ze względu na dużą liczbe żamieszkujących je żydów było w miescie duże zapotrzebowanie na matze .Dlatego powstała w Kępnie wytwórnia tychże.Była ona prowadzona przez piekarza Jaschkowitz-a. W wielu nie żydowskich rodzinach był również zwyczaj jedzenia macy w te swięto. Ku złości wielu domowych gospodyń ponieważ wszędzie walały się okruchy tego wypieku a odkurzaczy jeszcze wtedy nie było.
Żydowskiemu lekarzowi Hamburgern-owi z brązową torbą lekarską wszyscy urodzeni wtedy w Kepnie-nie ważne Zydzi,Polacy czy Niemcy my wszyscy zawdzięczamy mu nasz pierwszy krzyk gdy dawał nam pierwszego klapsa w nasz mały tyłek.(chodzi o klaps tuż po narodzinach ,który dawano dziecku by,, pobudzic " czynności życiowe noworodka)


W grudniu w okolicy miasta rozpoczynał sie czas bicia tuczonych gęsi.Był to również czas czarnej polewki(czerniny),
Starannie zbierano wtedy krew zabijanych gęsi i mieszano ją dodając octu. W sobotne wieczór przed św.Marcinem przyrządzano przysmak specjalnego rodzaju-czernine z gęsimi podróbkami.

Na zachód od domu drugiego ewangielickiego pastora znajdowała sie stara fabryka zapalek.Dawno już nie czynna .Idąc do kościoła można było tylko oglądać sterczący samotnie fabryczny komin.

Ile miłych nwspomnien wiąże sie z naszym dziecinstwem w Kępnie pisze Bertold Beer Zwłaszcza z cukiernią Iffleandera.Jacy bylismy szcześliwi gdy babcia Iffleander albo Greta wciskała nam w dłoń cukierka.To były ciężkie czasy i w wielu domach wobec dużej ilości dzieci i konieczności oszczędzania słodkości były czymś wyjątkowym.Tym wieksza była radość dziecka gdy coś slodkiego dostalo.
Gdy troche podroślismy chodziliśmy na zakupy przed Bożym Narodzeniem z naszą mamą. W cukierni ja i moja siostra Frieda patrzyliśmy na stosy marcepanowych i cukrowych zwierzątek. Z nich to nasza mama wybierała kilka i znajdowaliśmy je póżniej pod choinką.Jakże potrafiliśmy sie jako dzieci cieszyc z najmniejszej drobnostki.Od najmłodszego musieliśmy sie przyzwyczajac do niedostatku tego co u innych było normalnością. I gdy skonczyła sie druga wojna i nie mielismy juz zupełnie nic,mysleliśmy że życie nie jest nic warte byliśmy naszej dobrej mamie bardzo wdzięczni że od dziecinstwa uczyła nas wyrzeczeń. Że wychowała nas w wierze ewangielickiej i nauczyła według jej zasad żyć.To był najlepszy kapitał jaki rodzice moga dac dziecku. I dlatego byliśmy bogaci mimo zewnętrznego,materialnego ubóstwa pierwszych,powojennych lat.

Nicht zwecklos tragst du Qual und Pein
Nicht zwecklos deine Seele litt.
Ein Hertz muss erst zerschlagen sein,
Damitt sein Gold zu tage tritt.

Edytowane przez bonobo dnia 23-02-2015 10:35
 
sirena32
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 22-02-2015 11:54
Awatar

Postów: 388
Data rejestracji: 06.07.10

Wielkie dzięki Bonobo , czekam na dalsze jarod

Sirena
 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Monografia Kępna z 1815

Czytaj publikację


bądź pobierz książkę
(ok. 35MB)
Do zobaczenia Efka![0]
Kalendarz
Złap nas w sieci NK  FB  BL  TVN24
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Wielka woda w Kępnie.
· Kępno nie po polsku
· Społeczność tygodnia...
· Cmentarzysko Lipka
· batalion ON "Kępno"
· Wieża ciśnień - moż...
· Airsoft i Paintball
· Pierścień damski LEG...

Losowe tematy
· Cmentarz- Parafia R...
· Wieża Bismarcka w K...
· Herb i flaga gminy ...
· Cmentarze ewangelic...
· Historia szkoły pod...
Najwyżej oceniane zdjęcie
Brak głosów w tym miesiącu
45,921,335 unikalne wizyty