Witam,
Witold Jarno w swojej książce "Strzelcy Kaniowscy w latach 1919-1939" podaje, że w rejonie Opatowa nad Prosną został zestrzelony przez ułanów 5. szwadronu 1. pułku kawalerii KOP niemiecki samolot, a ranny pilot został przekazany do sztabu pułku:


Czy ktoś z Was wie może coś więcej o tym zestrzeleniu?
Pozdrawiam

ot kolejna ciekawostka ! może nasz melon gdzieś coś wywęszy ? mieszka w tamtych stronach to może się dowie coś od osób "słusznych" wiekiem.

Zaczynamy poszukiwania!

I jak Macieeeko, znalazłeś?

Ja rozumiem, że mówimy tu o 1. września 1939 r. Z dostępnych mi informacji wiem, że jeden motor uległ zniszczeniu, a żołnierz zabił się wpadając do Pomianki po wysadzeniu mostu na niej. Dwóch żołnierzy niemieckich (też prawdopodobnie na motorach) zastrzelono w okolicy dzisiejszego posterunku Policji. Ich zwłoki szybko ukryto na jednej z posesji. Nie wiem co się stało z motocyklami. Po tych wydarzeniach polscy żołnierze opuścili Opatów. Wkrótce pojawiła się żandarmeria niemiecka i zaczęto poszukiwania zaginionych żołnierzy niemieckich. Jakimś cudem nie odkryto miejsca ich pochówku. Po wojnie zwłoki ekshumowano i przeniesiono na miejscowy cmentarz ewangelicki. Powtórnie natrafiono prawdopodobnie na nie podczas prac przybudowie kaplicy cmentarnej. Przy szkieletach znajdowały się jakieś elementy metalowe (guziki, sprzączki) i starsi ludzie wspominali, że to zapewne miejsce pochówku tych żołnierzy.
Ciekawostką jest to, że to ja natrafiłem na te szkielety. Jako młodzi chłopcy pomagaliśmy w tym kościelnym czynie społecznym, jakim była budowa kaplicy cmentarnej. Kaplica położona jest na miejscu dawnego cmentarza ewangelickiego. My z kolegą mieliśmy za zadanie wykopać dziury pod słup elektryczny. No i właśnie podczas tych prac ziemnych natrafiliśmy na kompletne dwa szkielety, położone koło siebie.
Dzisiaj w tym miejscu stoi wspomniany słup, więc jest łatwe do wskazania.
Za tym, że są to owi żołnierze niemieccy może przemawiać fakt, że miejsce pod budowę kaplicy zostało zostało przygotowane w ten sposób, że dokonano likwidacji istniejących mogił ewangelickich, szczątki złożono w jednym grobie i zasypano. Los nagrobków jest smutny tzn. wiadomo, co się z nimi stało. Odkryte przeze mnie szkielety znajdowały się tuż przy ogrodzeniu cmentarza i nie było to w żaden sposób zaznaczone. O zestrzelonym samolocie nic mi nie wiadomo, ale popytam (dopóki jeszcze jest kogo).

to są jedyne sposoby na utrwalenie historii i faktów bo ci świadkowie i internet to dwa odmienne światy

O, to ciekawe. Zajmuję się ekshumacjami poległych niemieckich żołnierzy, może udałoby się ich przenieść na cmentarz wojenny?


Jeśli masz taką możliwość - byłbym zainteresowany szczegółami

podejrzewam, ze te szkielety sluza teraz ludziom do roznych celow (popielniczki, podnozki, laski ;D) wiec do ekshumacji raczej nie dojdzie, a tak powaznie, co zrobiliscie z nimi Melon?

Szczerze mówiąc, nie pamiętam, co się z nimi stało. To był 1986 rok, więc sporo czasu upłynęło. Podejrzewam, że trafiły na spód wykopu pod słup lub wykopano dla nich jakiś specjalny grób (w co szczerze wątpię). Zresztą, nie wywołały one wtedy jakiegoś poruszenia.
To był cmentarz, więc w czasie prac ziemnych przyzwyczajono się do kości pojawiających się co rusz.

myslalem, ze chociaz byla jakas czarna msza, a tak bezceremonialnie...