Czas opisywanych tu wydarzeń jest bardzo odległy. Jednakże jego wspomnienie przetrwało w ludzkich opowieściach i trafiło do ksiąg. Godne jest przekazania pamięci potomnych więc niniejszym to czynię....
W miejscu, gdzie dziś szumi las na podmokłych terenach w okolicy Rychtala stało niegdyś miasto. Dziś już nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają opisywanych tu wydarzeń. Nazwa owego miasta wywodziła się od nazwy rzeki przepływającej przez miasto i brzmiała Studnica. Mieszkańcy tego miasta żyli w dobrobycie. W sąsiedztwie miasta było wielkie jezioro. Pracowitośc ludzi zamieszkujących to miasto była godna podziwu. Ludnośc miejscowa miała jednak jedną wadę - zmęczenie po ciężkiej pracy topiła w trunkach alkoholowych. Piękny kościół z czerwonej cegły świecił pustkami, podczas gdy w karczmie ławy uginały się pod ciężarem mieszkańców Studnicy. Powiadali nawet, że to jakaś moc tajemna ich tam wiedzie. Jak to zazwyczaj bywa, nocnym biesiadom w karczmie towarzyszyły tańce, hulanki i swawole. Miała Studnica podobnie jak Troja mieszkańca, który wieścił nieszczęście. Mieszkał tu pustelnik, który wypominał występki mieszkańcom i wytykał im pijaństwo. Jego słowa grzmiały echem niczym przepowiednie Kasandry Niestety nikt nie zwracał uwagi na mądre rady pustelnika. Lecz on nie zaprzestawał nawoływac miejscowej ludności do poprawy. Mądry pustelnik jako, że przeżył już ponad 100 lat na tym ziemskim padole wiedział, że podobne zachowania nie mogą doprowadzi do niczego dobrego, stąd jego nieugiętośc w nawoływaniu mieszkańców do poprawy i wiara w to, że się w końcu opamiętają. Byłoby to może łatwiejsze, gdyby nie diabeł, który zamieszkiwał na okolicznych mokradłach. Czartowskie to nasienie zacierało ręce widząc jak się sprawy w mieście mają. Zdobycie kolejnych duszyczek nie wymagało od niego zbyt wielu zabiegów. Coraz to przychodząc w przebraniu do miejscowej karczmy wodził ludzi na pokuszenie, żeby ich dusze posiąśc i do piekła odstawic. Podchmielona głowa nie przewidując konsekwencji nieraz kazała drżącej ręce złożyc podpis na cyrografie podsuniętym przez cwanego wysłannika piekieł. Mało tego podjudzał on mieszkańców do ciągłych awantur i kłótni. Nie było dnia w mieście Studnicy, który by się nie kończył krzykami, kłótniami, bójkami a nawet dewastacją. A że większośc z nich miała swój koniec w karczmie toteż najbardziej cierpiała na tym karczmarz. Kiedy jego cierpliwośc się wyczerpała przypomniał sobie mądrego pustelnika i postanowił go poprosic o pomoc w zlikwidowaniu przyczyny tych wszystkich awantur. Bo oleju mu również w głowie nie brakowało i już wcześniej zauważył kto był przyczyną wiecznej niezgody. Pustelnik obiecał pomóc odzyskac spokój w mieście i pozbyc się dabelskiego nasienia. Powziął on wiedzę ze starych ksiąg na temat traktowania tego typu gagatków. Wziął święconą wodę, włóczkę, klej z żytniej mąki, siemię lniane i kaczy puch (chcecie to wierzcie... ) i udał się do karczmy na spotkanie z diabłem. Pustelnik miał wiele szczęścia, bo gdy wszedł do karczmy diabeł spał za jednym ze stołów. Wykorzystując to rozsypał po podłodze siemię lniane- dzięki czemu diabeł miał się stac mu posłusznym. Wiedząc, że diabeł zdejmując kapelusz staje się niewidzialnym pustelnik, aby temu zapobiec przykleił mu go do głowy klejem z żytniej mąki, po czym zaczął hałasowac by go zbudzic. Zaskoczony wysłannik piekieł zląkł się, że to sam Lucyfer do niego przemawia i spokorniał. Pustelnik nakazał diabłu wsiąśc w łódkę i wypłynąc na środek jeziora. Tam wyciągnął puch kaczy i wodę święconą, których bardzo boją się diabli, związał diabła znienacka włóczką i kazał mu skoczy w czeluśc jeziora. Zaskoczony diabeł wskoczył w końcu do wody. Woda zaczęła się burzy w jeziorze, ziemia się zatrzęsła i zaczęła pękac. Okolica zatonęła w szarej mgle. Całe miasto wraz z mieszkańcami zapadło się pod ziemię. Wnet też cała woda z jeziora uszła. Na środku suchego zbiornika pozostał samotnie zdumiony pustelnik w małej łódce. Taki to los spotkał Studnicę i jej mieszkańców.
Powiadają ludzie, że owego pustelnika można nadal spotkac w okolicznych lasach. W obawie przed diabelską mocą mało kto zaglądał w okolicę, w której niegdyś stało to piękne miasto. Od czasu do czasu nieliczni śmiałkowie dla zakładu zapuszczali się w tą okolicę lecz wszyscy z przerażeniem uciekali jakby ich piekielne moce goniły. Z ich opowieści wynikało, że słychac tam było tajemnicze zawodzenie z głębi ziemi.
Powiadają także okoliczni mieszkańcy, że w Noc Świętojańską słychac w lesie brzdęk łańcucha. To czarny pies karczmarza z kluczem do bram miasta na obroży. Legenda głosi, że jeśli znajdzie się śmiałek, którego dusza jest nieskalana nawet najmniejszym grzechem,złapie psa i zerwie mu z szyi klucz do bram miasta to miasto znów wyrośnie przed nim i trwac będzie aż do pierwszych promieni porannego słońca, a jego kres wyznaczy pianie kura. Na śmiałka tego czeka nagroda w postaci złota i kosztowności.
Lecz jak dotąd nie znalazł się taki, co by nie skalał swej duszy chocby najmniejszym grzechem.
Dziś już nikt nie potrafi wskazac lokalizacji tego legendarnego miasta, ale zdarza się czasem, że przechadzając się po leśnych ostępach usłyszy zawodzenia dobywające się z głębi ziemi....
Edytowano 7razy, ostatnia edycja 2009-04-05 21:40:54
i bez celu podąża w miejsca przez człowieka wzgardzone....
Podobno zwiadowcy Napoleona podczas marszu na Moskwę, poszukiwali w naszej okolicy dużego miasta. Było ono zaznaczone na ich mapach. Nie znalaźli go. Czyżby to miałaby być legendarna "Studnica"?
Poszukiwać, odkrywać, eksplorować, zdobywać.
W miejscu, gdzie dziś szumi las na podmokłych terenach w okolicy Rychtala stało niegdyś miasto. Dziś już nawet najstarsi mieszkańcy nie pamiętają opisywanych tu wydarzeń. Nazwa owego miasta wywodziła się od nazwy rzeki przepływającej przez miasto i brzmiała Studnica. Mieszkańcy tego miasta żyli w dobrobycie. W sąsiedztwie miasta było wielkie jezioro. Pracowitośc ludzi zamieszkujących to miasto była godna podziwu. Ludnośc miejscowa miała jednak jedną wadę - zmęczenie po ciężkiej pracy topiła w trunkach alkoholowych. Piękny kościół z czerwonej cegły świecił pustkami, podczas gdy w karczmie ławy uginały się pod ciężarem mieszkańców Studnicy. Powiadali nawet, że to jakaś moc tajemna ich tam wiedzie. Jak to zazwyczaj bywa, nocnym biesiadom w karczmie towarzyszyły tańce, hulanki i swawole. Miała Studnica podobnie jak Troja mieszkańca, który wieścił nieszczęście. Mieszkał tu pustelnik, który wypominał występki mieszkańcom i wytykał im pijaństwo. Jego słowa grzmiały echem niczym przepowiednie Kasandry
Powiadają ludzie, że owego pustelnika można nadal spotkac w okolicznych lasach. W obawie przed diabelską mocą mało kto zaglądał w okolicę, w której niegdyś stało to piękne miasto. Od czasu do czasu nieliczni śmiałkowie dla zakładu zapuszczali się w tą okolicę lecz wszyscy z przerażeniem uciekali jakby ich piekielne moce goniły. Z ich opowieści wynikało, że słychac tam było tajemnicze zawodzenie z głębi ziemi.
Powiadają także okoliczni mieszkańcy, że w Noc Świętojańską słychac w lesie brzdęk łańcucha. To czarny pies karczmarza z kluczem do bram miasta na obroży. Legenda głosi, że jeśli znajdzie się śmiałek, którego dusza jest nieskalana nawet najmniejszym grzechem,złapie psa i zerwie mu z szyi klucz do bram miasta to miasto znów wyrośnie przed nim i trwac będzie aż do pierwszych promieni porannego słońca, a jego kres wyznaczy pianie kura. Na śmiałka tego czeka nagroda w postaci złota i kosztowności.
Lecz jak dotąd nie znalazł się taki, co by nie skalał swej duszy chocby najmniejszym grzechem.
Dziś już nikt nie potrafi wskazac lokalizacji tego legendarnego miasta, ale zdarza się czasem, że przechadzając się po leśnych ostępach usłyszy zawodzenia dobywające się z głębi ziemi....
Edytowano 7razy, ostatnia edycja 2009-04-05 21:40:54
i bez celu podąża w miejsca przez człowieka wzgardzone....