Drzewa i bocianiego gniazda rzeczywiście już nie ma, ale na szczęście nie jest to wina ludzi. Starość... Znajomy strażak opowiadał mi, jak jego jednostka została wezwana w pogodny, bezwietrzny i bezdeszczowy wieczór do powalonego drzewa. Jadąc na miejsce wszyscy zastanawiali się, co mogło przyczynić się do przewrócenia tego drzewa, skoro nie było wichury. Na miejscu okazało się, że drzewo było w środku puste, korę i resztki próchna od dawna utrzymywał pnący się bluszcz.