Panie Rysio to święta prawda ; teraz niektórzy zakładają firmy,gospodarstwa , spółki nie po to aby pracować tylko aby mieć dotacje ,ulgi itp a kiedy dostana to te jednostki przez przypadek plajtują lub znikają a ich kreatorzy odradzają się pod inna nazwą
Mkuka! Wspaniały opis, który mozna w zasadzie przyporządkować każdej wsi, w której dawniej istniał majątek, potem przejęty przez PGR. Wszędzie było podobnie, może jedynie nazewnictwo było inne. Smutne jest to, iż ludzie, od co najmniej kilku pokoleń będący pracownikami rolnymi, którym dawny dwór lub późniejszy PGR zapewniał egzystencję, po odzyskaniu pełni swobody decydowania o sobie jakoś w większości nie potrafili ułożyć sobie życia.
Wszyscy zatrudnieni na stałe (na wsi. mk) otrzymywali deputat w określonej ilości żyta, jęczmienia i pszenicy, ziemniaków, opału, paszy dla bydła. Poza tym deputatnik otrzymywał określoną ilość ziemi pod ziemniaki i ogródek przy domu. Miał prawo trzymać jedną krowę, a jeśli miał trzech zaciężników to dwie, mógł hodować drób i świnie. Miał zagwarantowane co najmniej jednoizbowe mieszkanie. Pracownicy byli ubezpieczeni, mieli też prawo do urlopu, ale rzadko z tego korzystali.
Deputatnicy (ordynariusze) różnili się między sobą rodzajem wykonywanej pracy i wysokością wynagrodzenia.
Najwięcej wśród deputatników było tzw. ręczniaków, którzy godzeni byli do wykonywania wszelkich prac polowych. Ich praca trwała najdłużej i była najcięższa, bo w różnych warunkach atmosferycznych.. Oni siali, kosili, rozrzucali obornik, kopali ziemniaki, buraki cukrowe. Robotnicy ci nie otrzymywali z majątku żadnych posiłków, donosiła je rodzina w określonych przez włodarzy porach. Inną kategorią deputatników byli fornale, którzy pracowali w polu końmi. Każdy z nich miał pod opieką 4 konie, o które musiał dbać, karmić, aby były w jak najlepszej formie i zawsze gotowe do pracy.
Deputatnikami byli także skotarze (pastuchy) zajmujący się latem wypasem bydła, a zimą karmiący je i sprzątający w oborze.
Nad pracą robotników czuwali włodarze, wybrani spośród robotników, lojalni wobec pracodawcy, oddani mu, pilnujący dobytku i dyscypliny na polu. Na deputat uzgadniano także wszelkiego rodzaju rzemieślników, kowali, kołodziejów, młynarzy, gorzelników, palaczy, mechaników, ogrodników itp. zatrudnionych w warsztatach, przy maszynach rolniczych albo w ogrodzie. Była to jednak lepiej wynagradzana i bardziej uprzywilejowana grupa deputatników np. kowal mieszkał w lepszym mieszkaniu niż inni robotnicy.
Każdy z pracowników stałych zobowiązany był posiadać tzw. zaciężnika (posyłki). Rekrutowali się oni z dzieci deputatników lub członków ich rodzin. Robotnicy ci mieszkali przy rodzinie i zobowiązani byli do pracy w majątku w zamian za deputat i wynagrodzenie dzienne. Jeżeli deputatnik nie miał nikogo takiego w rodzinie musiał się o kogoś takiego postarać, nawet o obcą osobę. Zaciężnicy byli szczególnie potrzebni w okresie pilnych prac polowych. Na wsi mieszkali także chałupnicy, którzy posiadali własny domek, a przy nim trochę ziemi.
Po 1945 r. nastąpiły zasadnicze zmiany we wsi. Majątek dawnych właścicieli przejęło państwo, pałac z czasem przydzielono szkole. Ludzie pracujący w gospodarstwie doświadczyli wkrótce wszelkich dobrych i złych skutków wprowadzenia nowego ustroju. Przez 40 lat istnienia PRL zmieniło się życie i mentalność mieszkańców Jeziorek. Nie musieli już nikomu w pas się kłaniać ani tytułować "jaśnie panie", przestali wyczekiwać w kolejkach po swoje zarobki. Państwo dało im lepsze mieszkania, godziwe, czasem nawet wysokie pensje, stałe zatrudnienie, bezpłatną szkołę z możliwością dalszego kształcenia, bezpłatną opiekę lekarską, wiele ulg socjalnych, wczasy, zapomogi. Po rozwiązaniu PGR nastał dla mieszkańców wsi nowy okres. Wielu musiało zmienić pracę i szukać jej poza Jeziorkami, mieszkania stały się po wykupieniu ich własnością, teraz o wszystko muszą troszczyć się sami, przejęli inicjatywę w swoje ręce.