Ponawiam moją opinię kocie łby były są i niech będą ale jak je położono za pierwszym razem można było po nich chodzić -teraz nie ! Bo te kamienie (kocie łby) mają jedną stronę płaską ALE ONA JEST POD SPODEM ! i tyle
Tak dla jasności: kocie łby nigdy nie będą równe, a o tym, że są nimi wybrukowane ulice wokół synagogi zadecydował konserwator zabytków mając na względzie tradycję żydowską. Te kamienie zostały osobiście przyniesione przez wiernych udających się do synagogi! Są one niejako niemymi świadkami historii Kępna.
A odnośnie ścieżki rowerowej to odnoszę wrażenie, że po prostu pani Burmistrz chodząc tamtędy do pracy doznała irytacji, kiedy co chwilę jakiś rowerzysta zmuszony był na nią dzwonić. Teraz już nikt dzwonić nie będzie
I jeszcze a`propos argumentów o szpilkach grzęznących w szczelinach kostki brukowej. Proponuję zawsze wytyczać trzy nitki deptaków: dla rowerów, dla normalnych pieszych i dywan dla pań na obcasach
Zgadzam się całkowicie z efkama była władza zrobiła nam wiele takich niespodzianek np.nie można normalnie obejść do o koła
synagogę bez narażenia się na zwichnięcie kostki bo ktoś nie umiejętnie położył kocie łby (stare były równe)
zimek79 napisał/a:
Ludzie łazili po ścieżce rowerowej jak święte krowy
wiedzma-margo napisał/a:
spacerek po kostce był dosyć karkołomny
no to macie odpowiedź dlaczego w większości przypadków tak było, że ludzie łazili po ścieżce rowerowej. Po tym czymś co miało być przeznaczone dla pieszych po prostu nie dało się chodzić a przejażdżka z dzieckiem w wózku groziła wstrząśnieniem mózgu ja osobiście jeśli już szłam tą drogą to również na niektórych odcinkach wchodziłam na ścieżkę rowerową przede wszystkim po to, żeby nie ryzykować zagubieniem fleczka w kocich łbach a co gorsza złamaniem obcasa. Gdyby było na odwrót i to rowerzystom przyszłoby jeździć po kocich łbach pewnie robiliby to samo czyli wchodzili na ścieżkę dla pieszych cały ten deptak to jeden niewypał bo można było zrobić równą drogę z kostki i tylko pas dla rowerzystów zaznaczyć innym kolorem i byłoby po kłopocie.
Macie rację. Ludzie łazili po ścieżce rowerowej jak święte krowy. Wkurzało mnie to jak cholera. U nas jak widać nie edukuje się durnego społeczeństwa, że po ścieżce rowerowej się nie łazi, tylko zamalowuje się znaki.
To szczególnie durne posunięcie zwłaszcza, że coraz więcej rowerzystów jeździ po Kępnie. Jest szybciej, zdrowiej i bezstresowo (pomijając fakt włażenia pieszych na ścieżki).
Szczegolnie latem czestokorzystam z tej trasy - i moje spostrzeznia są takie - rowerzysci na niej musza często uzywac dzwonka bowiem chodza nią piesi , którzy ze zdziwieniem przyjmuja uwagi ,ze to przecież dla rowerów( głónie między Rynkiem i Wawrzyniaka ). Rozumie ,że teraz rowerowaćmozemy tym deptakiem poza tymi znakami.
dla mnie też porażka, ale porażką było również to, że ścieżka rowerowa była płaska, natomiast kostka dla pieszych nierówna - jak to kostka. Nie chodzę za często w butach na obcasach, ale jeśli takie miałam, spacerek po kostce był dosyć karkołomny. Wybierałam więc spacerek po ścieżce, tak jak większość mieszkanek w podobnych butach lub starszych ludzi, którzy kroki stawiali niepewnie. Jakieś wszytko to było nieprzemyślane od samego początku.
Dla mnie to jest skandal. W Kępnie dzisiaj rowerami jeździ mnóstwo osób, co mnie cieszy, a likwidacja ścieżki rowerowej to imbecylizm jakich świat nie widział. To zdjęcie powinno stać się logiem obecnej władzy. Jak dla mnie to pewna nominacja do porażki roku.
Na rowery Kympnioki!