Zobacz zdjęcie
Galerie -> KĘPNO I POWIAT KĘPIŃSKI -> POWIAT KĘPIŃSKI - RÓŻNE -> Kolej w powiecie kępińskim -> Kolej w powiecie kępińskim - pozostałe zdjęcia Poprzednie Następne
Katastrofa kolejowa pod Kluczborkiem
Kepno-socjum
Wydarzenia dotyczą naszych bliskich okolic. Doszło do nich 17.10.1984 (a więc za parę dni minie od nich 25 lat). Zginęły wówczas 4 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych. Może ktoś zna więcej szczegółów?
Foto: KARTA

Dodane przez: panrysio
  Ocena: ***** [5 pkt]
Data: 11/10/2009 02:10   Komentarzy: 11
Wymiary: 323 x 500 pikseli   Liczba wyświetleń: 6341
Rozmiar pliku: 82.12kB     
      
   
Komentarze
2196 #11 Darek Dolubizno 06/10/2015 09:00   
Witam.
W zasadzie trudno jest wytłumaczyć, dlaczego wpisałem w wyszukiwarce google hasło: "katastrofa Bąków"... Jeden z linków skierował mnie do Waszego Forum... Na stronie głównej przeczytałem w najbliższym czasie: rocznica katastrofy kolejowej pod Kluczborkiem - więc może jakieś przeznaczenie...?
Zobaczyłem zdjęcia, których nigdy nie widziałem. Przy tym zdjęciu zatrzymałem się na baaardzo długo... Po pewnym czasie postanowiłem się zarejestrować i napisać właśnie pod tym zdjęciem.

Jestem synem ś.p. emerytowanego maszynisty z Lokomotywowni Pozaklasowej Wrocław Główny Włodzimierza Dołubizno. W latach 80-tych ub. wieku mój Tato przez kilka lat pełnił obowiązki maszynisty instruktora (czyli bezpośredniego zwierzchnika maszynistów). I jednym z podległych mu pracowników, był tragicznie zmarły w tej katastrofie Maszynista Arkadiusz Dawidowicz.

Po przejściu mojego Taty na emeryturę 31 maja 1996 roku (zdjęcie w moim avatarze pochodzi własnie z tego dnia i Jego ostatniej służby z Warszawy do Wrocławia), postanowiłem namówić Ojca na spisanie wspomnień. Ponieważ już wtedy od kilku lat mieszkałem w Suwałkach nasza "powieść" powstała korespondencyjnie". Zadawałem Ojcu listownie pytania - co nie było trudne, gdyż żywo interesowałem się Jego pracą - i po jakimś czasie dostawałem sporą kopertę z opowiadaniami ze szlaku... Zredagowałem jak potrafiłem najlepiej, jeśli Ktoś jest chętny poznać 40-letnią karierę zawodową na żelaznych szlakach, zapraszam do lektury: http://web.archiv...aj_pl.html

Jednym z wątków jaki się pojawił, była właśnie katastrofa pod Bąkowem. Pozwolę sobie wkleić garść wspomnień mojego Taty:

Gdy byłem maszynistą instruktorem, miało miejsce jedno z najbardziej przykrych przeżyć w mojej karierze zawodowej. Było to 17 października 1984 r.
Po przyjściu do pracy na 7.00 dowiedziałem się, że we wczesnych godzinach rannych wydarzył się wypadek pod Bąkowem. Na stojący w łuku przed semaforem wjazdowym pociąg towarowy najechał z prawie pełną prędkością rozkładową pociąg pośpieszny Lublin - Jelenia Góra. Ze Starego Olesna wyprawiono go na sygnał zastępczy. Pociąg prowadził podległy mi maszynista na lokomotywie EU07-022, dostałem więc polecenie udania się na miejsce wypadku.
Gdy wyjeżdżałem z Wrocławia do Kluczborka wiedziałem, że maszynista żyje. W Kluczborku, nawet tego nie kryjąc zrobiono mi wielką łaskę i podwieziono do pobliskiego Bąkowa lokomotywą, gdyż szlak był zamknięty. Ze stacji szedłem jeszcze około 2 km. Widząc barykadę spiętrzonego taboru, zdrętwiałem. Chwilę po dotarciu do miejsca katastrofy - było około godziny dziesiątej - lekarz oświadczył, że 15 minut temu Maszynista Arkadiusz Dawidowicz zmarł!

Jestem twardy na łzy, ale po słowach lekarza zapłakałem. Zginął mój Kolega, który u mnie na parowozie Pt47-12 zaczynał pracę w 1963 r., były Wspólnik z SP45-153, podległy mi Pracownik, nad którym miałem nadzór jako maszynista instruktor.
Była piąta godzina od zderzenia. Spiętrzony tabor jak leżał na kupie, tak leżał. Kabina elektrowozu była doszczętnie zmiażdżona, wbita w dużą, czteroosiową węglarkę, na której leżał w poprzek na boku, trzeci w składzie pociągu pośpiesznego wagon osobowy. Usunięto pasażerów z wykolejonych wagonów, potem zaś... zabrano się za sprzątnięcie paczek z rozbitego wagonu pocztowego. Nie podjęto konkretnych działań, aby spod spiętrzonej góry żelastwa uwolnić człowieka potrzebującego najbardziej pomocy - Maszynistę. Miał zmiażdżone stopy, przyciśnięte przez załamaną ścianę oddzielającą kabinę od maszynowni. Strażacy z Kluczborka próbowali co prawda wycinać w dwóch miejscach pudło. Za każdym razem trafiali na ożebrowanie konstrukcji i zaniechali tych działań. Przez nieudolnie prowadzoną akcję ratunkową, brak odpowiedniego sprzętu, brak dźwigu - Maszynista konał pięć godzin!
Bywałem na niejednym wypadku z pociągami towarowymi, gdzie wagony były zbite w jedną bryłę - nie robiło to na mnie wrażenia. Dopiero pod Bąkowem uświadomiłem sobie, że sprzęt jaki mają brygady ratunkowe do przeprowadzenia akcji i ratowania życia ludzkiego, nadaje się do lamusa. Zginął mój Kolega.

Długi czas patrzyłem ze łzami w oczach na wrak elektrowozu. W środku jeszcze był Arek. Po chwili, w końcu zdusiłem w sobie wzruszenie i poszedłem do przewodniczącego komisji powypadkowej. Przeprowadziłem z nim rozmowę na temat poszukiwań prędkościomierza z taśmą rejestrującą prędkość pociągu. Było to dla mnie szczególnie ważne, gdyż wcześniej, kilka razy, byłem w komisjach powypadkowych. Po dotarciu na miejsce, dostawałem taśmy mocno zniszczone. Czasem odnosiło się wrażenie, że wręcz celowo. Trudno było z nich cokolwiek odczytać. Mimo iż tym razem do komisji nie należałem, to przewodniczący słysząc, że zginął podległy mi Maszynista, Kolega, Wspólnik - nakazał osobiste szukanie prędkościomierza. I był jeszcze jeden powód, chyba najważniejszy - najłatwiej nieżyjącego Maszynistę obarczyć winą za tragedię, jakby już jej było mało w Jego Rodzinie... A tego nie chciałem!

Przydzielono mi kilku ludzi z ekipy ratunkowej. Według moich wskazówek, w odpowiednich miejscach rozcinali elementy nadwozia. Gdy w końcu wygrzebałem ze szczątków kabiny prędkościomierz rejestrujący i schodziłem z prawie nieistniejącego fragmentu lokomotywy, kamery ekipy telewizyjnej, filmującej całe zdarzenie, zostały skierowane w moją stronę. Stojący nieopodal “bardzo ważny pan” z Okręgowego Inspektoratu Bezpieczeństwa, natychmiast podbiegł do mnie. Poczekał, aż skończyłem wyjmować taśmę z zapisanym przebiegiem służby, bez słowa mi ją wyrwał i zaczął objaśniać filmującym, co to jest oraz do czego służy. Tylko ze względu na śmierć Arka, nie protestowałem. Ten człowiek po prostu chciał się pokazać w telewizji! Bo niby dlaczego całej Polsce, zapis taśmy miałby objaśniać instruktor maszynistów, skoro dookoła jest tylu ważnych ludzi? I w tym momencie uświadomiłem sobie na dobre, że maszynista instruktor trakcji elektrycznej - to żadne stanowisko...

Wróciłem do domu wieczorem. Mila wiedziała już z telewizji, że był wypadek. Domyślała się przyczyny mojego późnego powrotu. Zobaczyła łzy w oczach i gdy usłyszała, że zginął Arek Dawidowicz, płakała razem ze mną. Tyle lat się znaliśmy. Po założeniu rodzin, często się odwiedzaliśmy. Opowiedziałem Mili wszystko z miejsca wypadku. Przerażający widok miejsca katastrofy, wiadomość od lekarza, zachowanie ludzi, moment wynoszenia Arka z wraku lokomotywy. Zostawił żonę i dwie córeczki. Niedobrze jest topić smutek i żal w alkoholu. Ale tego wieczoru, by móc zasnąć, opróżniłem sporą zawartość barku. Mila nie protestowała...

Kilka dni później odbył się pogrzeb. W Olbrachtowicach koło Kobierzyc, skąd Arek pochodził. Na cmentarzu stałem obok Gienka - też wspólnika z parowozu Pt47-12. Mieliśmy ogromne wiązanki kwiatów. Razem żegnaliśmy Kolegę z naszego parowozu. Na pogrzeb przyjechało wielu maszynistów. Ci, którzy byli na służbie, o umówionej godzinie, niezależnie od miejsca w jakim się znajdowali, oddali hołd zmarłemu tragicznie Arkadiuszowi Dawidowiczowi, na długo uruchamiając syreny lokomotyw.



Dlaczego napisałem akurat pod tym zdjęciem...?
Bardzo długo wpatrywałem się w postać Człowieka w Mundurze... Mój Tato zawsze do pracy chodził w mundurze... w tamtych latach miał bujne, ciemne włosy, opadające na kołnierz, podobna sylwetka - to chyba On...
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [1 głos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Monografia Kępna z 1815

Czytaj publikację


bądź pobierz książkę
(ok. 35MB)
Do zobaczenia Efka![0]
Kalendarz

Brak wydarzeń.

Złap nas w sieci NK  FB  BL  TVN24
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Leczenie AMD
· Magnesy stolarskie?
· Części samochodowe?
· prezent dla mamy
· Czy miał ktoś proble...
· Prezent dla taty
· Kępno.Węzeł kolejowy.
· Friederike Kempner -...

Losowe tematy
· Lubczyna
· Gmina Trzcinica.
· O Sydonii von Bork ...
· "SOCJUM W SŁOWA UBR...
· Mikorzyn
Najwyżej oceniane zdjęcie
Brak głosów w tym miesiącu
44,366,079 unikalne wizyty