Zobacz temat
 Drukuj temat
Podejście do Żydów w Polsce i Kępnie
Viggen
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 19-01-2014 10:29
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

Dzisiaj o 22:10 na TVP Kultura (jedyny kanał TVP publicznej, który sprawia, że abonament ma jakiekolwiek uzasadnienie) jest dokument Izrael Ziemia Obiecana: Prawo na terytoriach, miałem okazję go oglądać w zeszłym roku. O tyle fajny, że nie najeżdża ani na Palestyńczyków ani na Izrael.
 
slawomir wieczorek
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 20-01-2014 20:58
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Viggen, takie książki jak ta do której dałeś link są dla mnie bardzo wartościowe. Są z pewnością obiektywniejsze niż ,,dzieła'' Grossa i jemu podobnych. Z punktu widzenia autora tak wyglądała rzeczywistość. Nie ma tam treści, które z urzędu przypisują Polakom antysemityzm. Ludzie byli różni.
Temat antysemityzmu na pewno nie padnie. Sam postanowiłem trochę popisać. Może trochę rozruszam towarzystwo i skłonię do głębszych przemyśleń i wypowiedzi. Również w kontekście filmów o sytuacji w Izraelu.
 
slawomir wieczorek
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 20-01-2014 21:15
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Antyjudaizm, antyżydowskość i antysyjonizm - różne twarze tego samego antysemityzmu?

Dyskusja na temat antysemityzmu wymaga zdefiniowania kilku pojęć.
Dużych problemów nastręcza już samo zdefiniowanie żyda. No właśnie, żyda, czy Żyda?
Okazuje się, że dawniej żyd to było coś więcej niż tylko Żyd. Mamy zatem muzułmanów, katolików, chrześcijan, protestantów i żydów. Nie każdy katolik jest Polakiem. Czy każdy żyd jest Żydem? Kiedyś tak, obecnie też prawie zawsze. Za to wielu współczesnych Żydów nie jest żydami. Każdy z nas może zostać żydem nie będąc Żydem. Czy wrogość do Polaka ze względu na wyznawaną wiarę judaistyczną jest antysemityzm? Ale przecież taki Polak nie jest etnicznym Żydem rasy semickiej, trudno więc być w stosunku do niego antysemitą. Bo on jest Polakiem i żydem. Z kolei współcześni Żydzi nie zawsze wyznają religię judaistyczną. Mogą być zatem Żydami nie będąc żydami. Są Polakami pochodzenia żydowskiego. Mamy zatem Polaków, Niemców, Rosjan i Żydów.

Każdorazowo, kiedy piszemy żyd, mamy na myśli przedstawiciela religii judaistycznej. Kiedy mówimy o Żydzie mamy na myśli przynależność etniczną.

A kim jest dziecko Żyda i Polki? Według judaizmu nie jest Żydem. Żydem za to jest dziecko Żydówki i Polaka. Czy wrogość do dziecka, którego ojcem jest Żyd i Polka, które w świetle prawa judaistycznego nie jest Żydem jest antysemityzmem? Nawet wówczas, kiedy to dziecko uważa siebie za Polaka i jest wychowane w wierze katolickiej?
Czy antysemityzm to wrogość jednocześnie do żyda i Żyda? Czy też znamiona antysemityzmu wypełnia sama wrogość do żyda lub Żyda? Czy wrogość do żyda, który był kiedyś Polakiem katolikiem i zmienił wiarę na judaistyczną jest antysemityzmem? A co z wrogością do Żyda, który był żydem a został katolikiem?

Czy na szalach jednej wagi można postawić wrogość do żyda i katolika? Czy antykatolickość jest pojęciowym odpowiednikiem antysemityzmu?
Czy na szalach tej samej wagi można postawić wrogość w stosunku do Żyda i Polaka. Czy antypolonizm jest pojęciowym odpowiednikiem antysemityzmu?

A może odpowiednikiem antysemityzmu jest jednoczesny antykatolicyzm i antypolonizm?


Pytania powyższe są o tyle istotne, że znaczenie pewnych wyrazów w ostanich latach uległo metamorfozie. Pewne wyrazy wyrugowano z codziennego użycia. Autorami tych zmian są politycy, dziennikarze, literaci, socjolodzy – krótko mówiąc, wszyscy ci którzy korzystają ze środków masowego przekazu. Językoznawcy nie mają na te procesy niemal żadnego wpływu.

Negatywne postawy wobec Żydów miały różne przyczyny i ze względu na te przyczyny rozróżnia się antyjudaizm, antyżydowskość, antysemityzm i antysyjonizm. W takiej też chronologii pojawiały w historii Żydów i narodów wśród których Żydzi zamieszkiwali.

Samo słowo antysemityzm pojawiło się dopiero w II połowie XIX wieku jako efekt rozwoju nauk biologicznych w zakresie badania zmienności gatunków, doboru naturalnego i ewolucji, zapoczątkowanego przez Karola Darwina.
Antysemityzm rozumiany jako dyskryminacja Żydów uzasadniana ,,dowodami naukowymi'' posiada historię znacznie krótszą niż sama niechęć wobec Żydów, których źródeł doszukiwać się możemy już 2 tyś lat temu (a nawet we wcześniejszym okresie mamy przykłady wrogiego nastawienia do Żydów).
Ową pierwotną niechęć trudno jednak określać mianem antysemityzmu, skoro jej geneza nie była związana z podziałem ludzi na gatunki i ich wartościowaniem.

Antagonizmy między narodami, grupami etnicznymi czy grupami religijnymi mają bogatą i trwającą wiele tysięcy lat historię. W historii tej Żydzi nie stanowili wyjątku. Wyjątkowość Żydów polegała na braku własnego państwa (od roku ok. 70 n.e.), które realizowałoby potrzeby i pragnienia tej konkretnej grupy etnicznej i religijnej. Od 2 tyś lat Żydzi rozproszeni byli w różnych miejscach ówczesnego cywilizowanego świata. Należy jednak podkreślić, że niechęć czy wręcz wrogość z jaką spotykali się w Europie nie stanowiła czegoś wyjątkowego w czasach w których wojny, wzajemne najazdy oraz wyrzynanie się obcych sobie plemion stanowiły prozę dnia codziennego. Można podać przykłady bardzo wielu grup etnicznych czy religijnych, które w ostatnich 2 tyś lat bezpowrotnie zostały starte z powierzchni Ziemi. Bez obrazy dla uczuć Żydów, Europa (i nie tylko) zafundowała swoim mieszkańcom niejeden Holocaust.

Antyjudaizm
Pierwotna forma niechęci wobec Żydów miała podłoże religijne i postrzegać ją należy jako formę antyjudaizmu. Antyjudaizm to wrogie i pogardliwe traktowanie religii żydowskiej i ich wyznawców oraz odmawianie judaizmowi jakiejkolwiek wartości zbawczej. Jest to więc pojęcie wynikające z przesłanek teologicznych.
Antyjudaizm jest przykładem nietolerancji religijnej (dyskryminacji religijnej), czyli dyskryminowaniem osoby, bądź grupy osób ze względu na wyznawaną przez nich religię (bądź niewyznawanie wcale), jak również szczególne traktowanie tych osób.
Wrogość chrześcijan i żydów wynikała oczywiście z genezy chrześcijaństwa.
Historyczni wyznawcy judaizmu nie byli wolni od uprzedzeń w stosunku do wyznawców Chrystusa, co przejawiało się w zapisach Talmudu oraz obowiązujących wykładniach świętych ksiąg, które spisane zostały pod koniec II wieku n.e.
Pierwotny antyjudaizm był odpowiedzią na wrogość i nienawiść do pierwszych chrześcijan ze strony przedstawicieli religii judaistycznej. Należy pamiętać, że to chrześcijanie w pierwszych wiekach naszej ery znajdowali się pod pręgieżem żydowskich duchownych, którzy uważali chrześcijan za bluźnierców. Konflikt judaizmu i chrześcijaństwa jest bowiem konfliktem o fundamentalne dogmaty religijne. Na przestrzeni dziejów zjawisko antyjudaizmu podsycane było przez kościoły chrześcijańskie. Niemały udział miał w tym również Kościółół Katolicki.
Z przejawami braku tolerancji religijnej w postaci szydzenia z postaw i rytuałów religijnych wobec katolików i żydów mamy do czynienia również we współczesnej Polsce. Nośnikiem tych postaw nie są jednak współcześni praktykujący żydzi czy katolicy. Postawy takie charakteryzują głównie środowiska ateistyczne gdzie spotkać można zarówno osoby pochodzenia żydowskiego jak i rdzennych Polaków. Religijna wrogość wobec judaizmu pojawia się w głosach telefonujących słuchaczy Radia Maryja. Religijnej wrogości wobec katolików ze strony praktykujących żydów ze względu na brak kontaktu z tym środowiskiem nie odnotowałem. Nieliczna grupa polskich żydów unika głoszenia treści mogących wzbudzać kontrowersje.
Nie można tego powiedzieć o ortodoksyjnych Żydach zamieszkujących Izrael oraz ich stosunku do chrześcijan. W dobie wszechobecnych środków masowego przekazu, głosy te są zauważane, odnotowywane i komentowane w Polsce, co przyczynia się do podsycania nastrojów antyżydowskich.

Antyżydowskość
Żydzi żyjący w Polsce na przestrzeni dziejów traktowani byli dwojako. Z jednej strony rdzenni mieszkańcy naszych ziem połączeni byli z nimi wspólnotą interesów. Wspólne interesy łączyły Żydów szczególnie ze szlachtą oraz monarchami, którzy roztaczali nad nimi opiekę. Z drugiej strony mieszkańcy Polski wykazywali nieufność, wynikającą z nieznajomości zwyczajów i religii oraz z izolacji, w jakiej Żydzi woleli pozostawać. Owa nieufność i wrogość charakteryzowała warstwę chłopską, której sytuacja i położenie niewiele różniła się od stanu niewolniczego. Podkreślić należy, że położenie Żydów w Rzeczpospolitej było o wiele lepsze niż położenie chłopów którzy z jednakową wrogością odnosili się do szlachty i Żydów, których na równi postrzegali jako swoich ciemiężycieli. Żydzi wykorzystywani byli przez szlachtę jako poborcy podatkowi czy prowadzący szlacheckie folwarki i wyszynki dzierżawcy. Spełniali też wiele pożytecznych funkcji z punktu widzenia monarchów. Prawdopodobnie to Żydzi bili pierwsze polskie monety. Warto podkreślić, że w Polsce szlacheckiej, żyd który przyjmował wiarę chrześcijańską automatycznie przyjmowany był w poczet szlachty. Sytuacja cieszących się wieloma przywilejami Żydów i zniewolonego pańszczyźnianego chłopstwa była diametralnie różna.
Żydzi będąc pod ochroną szlachty, która chętnie sprowadzała ich do zakładanych przez siebie osad i miast, stawali się konkurencją dla miejscowych rzemieślników. W takiej sytuacji pojawiały się napięcia. Pierwotne postawy antyżydowskie charakteryzujace uciemiężonych chłopów czy konkurujących z nimi mieszczan miały zatem charakter walki klasowej.
To dlatego wszelkie bunty chłopskie charakteryzowały się wybuchem nienawiści zarówno w stosunku do szlachty jak i Żydów. Antyżydowskość w Polsce występować musiała od zarania dziejów, skoro nasi władcy już w roku 1264 wydali tzw. ,,Statuty Kaliskie'', które brały w ochronę tę grupę społeczeństwa nadając jej wiele przywilejów. Owa pierwotna wrogość chłopów do Żydów przetrwała sporadycznie do czasów niemal współczesnych.

Zjawiska antyżydowskości zwiazane były zawsze ze społecznymi procesami ,,wychodzenia'' Żydów z własnego środowiska etnicznego i religijnego oraz otwierania się na społeczności w których zamieszkiwali.
Od narodzin Haskali (oświeceniowego ruchu postępowych Żydów) daje się ponadto zauważyć poluzowanie a nawet zrywanie przez Żydów związków z religią. Następuje proces wyrywania się spod religijnych reguł coraz większej liczby Żydów.
Antyżydowskość była zatem skutkiem współistnienia Żydów z innymi narodami. Nie miała podłoża religijnego czy rasowego, ale ekonomiczne, społeczne, polityczne, kulturowe i obyczajowe. Wiązała się z postrzeganiem Żydów jako zagrożenia dla lokalnego społeczeństwa.
Zatem Żydzi nie byli „gorsi”, ale „inni”, podejrzewani o nielojalność wobec społeczeństwa,
w którym przyszło im żyć. Uchodząc za zdolniejszych, bogatszych i bardziej zaradnych, budzili przekonanie, że swoją pozycję zdobywają kosztem danego narodu. Łączyła się z tym odmienność kultury, częsta nieznajomość języka a w czasach nam bliższych także kojarzenie Żydów z komunizmem, którego często byli orędownikami. Stereotyp „żydokomuny” wyrył się mocno w świadomości społeczeństwa polskiego, podsycany nie tylko przypadkami kolaboracji Żydów z sowietami, ale również przez hitlerowską propagandę. Jest to najczęściej występująca obecnie forma wrogości wobec osób pochodzenia ,,żydowskiego''.

Antysemityzm
Nie ulega wątpliwości, że antyżydowskość stanowiła zaczyn dla narodzin antysemityzmu, czyli wrogości i nienawiści do Żydów, którego kryterium odróżniającym stała się rasa. Antysemityzm to jedna z form rasizmu (dyskryminacji rasowej) czyli zespołu poglądów głoszących tezę o nierówności ludzi i wynikającą z nich ideologię przyjmującą wyższość jednych ras nad innymi. Rasizm opiera się na przekonaniu, że różnice w wyglądzie ludzi niosą za sobą niezbywalne różnice osobowościowe i intelektualne.
W II połowie XIX wieku antyżydowscy ,,naukowcy'' ukuli termin antysemityzmu, który w sposób naukowy dowodzić miał wyższość rasy aryjskiej (nordyckiej, germańskiej) nad rasą semicką.
W tym celu instrumentalnie wykorzystano zniekszatałcone nauki biologiczne. Antysemityzm uznaje, że Żydzi są gorszym gatunkiem ludzi, których należy eliminować ze społeczeństwa.
Należy podkreślić, że antysemityzm (jako jedna z form rasimu) nie był zjawiskiem wyjatkowym.
Z jednakową (jeśli nie większą) wyższością odnoszono się do rdzennych mieszkańców Afryki, Azji, Australii czy Ameryki. Za naszego życia byliśmy jeszcze świadkami apartheidu w RPA oraz segregacji rasowej w USA. Z przejawami rasimu spotykamy się wciąż na na trybunach aren sportowych.

Antysemityzm nabrał wyjątkowo negatywnego znaczenia wskutek straszliwego ludobójstwa (Holocaustu) będącego wynikiem ideologii nazistowskiej, zakładającej konieczność eliminacji ze społeczeństwa rasy semickiej (podobnie jak Cyganów). Kolejną rasą przeznaczoną przez nazistów do unicestwienia była rasa słowiańska. Ludobójstwo o podłożu rasowym nie było jednak czymś wyjątkowym, co spotkało wyłącznie Żydów. Można podać inne przykłady z XIX i XX wieku, które pociągnęły za sobą jeszcze większą liczbę ofiar, tyle, że proces zabijania rozciągnięty był w czasie.

Antysyjonizm
Wprowadźmy jeszcze jedno pojęcie, które ułatwi nam prowadzenie dyskusji, mianowicie antysyjonizm. Antysyjonizm to bezpośrednia reakcja na syjonizm, rozumiany jako prawo Żydów do budowania państwa Izrael. Źródłem antysyjonizmu był opór arabskich mieszkańców brytyjskiego obszaru mandatowego Palestyny wobec polityki osiedleńczej i imigracyjnej na tych terenach. Dziś pod tym pojęciem rozumie się sprzeciw wobec polityki i poczynań, podejmowanych przez państwo Izrael – a wśród antysyjonistów nie brakuje również samych Żydów.




W jaki sposób rozróżniać różne rodzaje uprzedzeń w stosunku do Żydów. Czym jest antysemityzm a co anysemityzmem nie jest?

cdn

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 20-01-2014 21:21
 
Viggen
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 21-01-2014 15:19
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

Jakkolwiek nie zawsze się z Panem Szanowny Panie Sławomirze zgadzam to muszę z wielkim szacunkiem powiedzieć, że Pańskie eseje są jak zawsze doskonale przygotowane zarówno pod względem stylistycznym jak i merytorycznym. Postaram się w najbliższym czasie odpowiedzieć na Pański post. Chapeau bas
 
slawomir wieczorek
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 26-01-2014 23:04
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

W jaki sposób rozróżniać różne rodzaje uprzedzeń w stosunku do Żydów.
Czym jest antysemityzm a co anysemityzmem nie jest?


Wg encyklopedii PWN antysemityzm to wynikająca z różnego rodzaju uprzedzeń postawa niechęci, wrogości wobec Żydów i osób pochodzenia żydowskiego; prześladowania i dyskryminacja Żydów jako grupy wyznaniowej, etnicznej lub rasowej oraz poglądy uzasadniające takie działania.

Definicję antysemityzmu rozumianego pierwotnie jako dyskryminację rasową poszerzono więc o dyskryminację religijną określaną niegdyś antyjudaizmem.

Przyjmijmy powyższą definicję za wiążącą z zastrzeżeniem jednak, że sprawdza się ona w przypadku dyskryminacji wobec etnicznych Żydów wyznających judaizm. Tak było przez tysiące lat historii. W ujęciu historycznym etniczny Żyd był jednocześnie żydem, czyli wyznawcą religii judaistycznej. Słowo ,,Żyd'' jednoznacznie określało pochodzenie etniczne i wyznawaną wiarę. Dyskryminacja ze względu na obie cechy równocześnie lub ze wględu na jedną z nich wypełnia zatem znamiona antysemityzmu. Antysemityzm był sumą dyskryminacji religijnej oraz rasowej. Był rasizmem podszytym nietolerancją religijną. Bo Żyd był zawsze żydem.

Antysemityzm to forma dyskryminacji religijnej lub rasowej, czyli zwracanie się przeciwko ludziom za ich atrybuty, na które nie mają wpływu i których nie wybierają.

Człowiek przychodząc na świat, nie wybiera rasy, koloru skóry, narodowości, przynależności do grupy wyznaniowej. Nikt o zdrowym umyśle nie ma wątpliwości, że tego rodzaju dyskryminacja jest niedopuszczalna i należy ją bezwzględnie tępić. Podobnie jak poniżanie za kalectwo, kolor włosów, wzrost, walory umysłu. Każda dyskryminacja ze względu na atrybuty, których człowiek nie wybiera i na które nie ma wpływu jest w najwyższym stopniu godna potępienia. Dla rasistów i antysemitów nie ma miejsca w przestrzeni publicznej i postawy takie należy bezwględnie eliminować. Z osobami prezentującymi takie postawy nie należy dyskutować. Nie ma z nimi wspólnej płaszczyzny do dialogu.

Pojęcie antysemityzmu ulega w dzisiejszych czasach dalszej redefinicji, czego przykładem jest Wikipedia, wg której antysemityzm to postawa wyrażająca uprzedzenie, niechęć, wrogość i dyskryminację Żydów oraz osób pochodzenia żydowskiego, postrzeganych jako grupa religijna, etniczna lub rasowa, argumentowana powodami religijnymi, gospodarczymi lub politycznymi.

W tym miejscu zaczynają się wątpliwości. Krytyka atrybutów, które człowiek lub grupa osób w sposób świadomy ,,wybiera'' i ma wpływ na ten wybór (czyli wszelkie decyzje gospodarcze lub polityczne) nie ma nic wspólnego z rasizmem ani antysemityzmem. W społeczeństwach demokratycznych rzeczą naturalną jest ścieranie się różnych (często przeciwstawnych) idei, które podlegają krytyce ze strony grup posiadających inne preferencje ideologiczne (polityczne, społeczne i gospodarcze). Krytyka taka jest naturalnym procesem szczególnie w społeczeństwach wielokulturowych i wielonarodowanych gdzie ścierają się przeciwstawne idee wyrastające z odmiennych doświadczeń historycznych (kulturowych, religijnych, społecznych).

Określanie antysemityzmem krytykę konkretnej osoby lub grupy Żydów ze względu na atrybuty takie jak gospodarka lub polityka jest sporym nieporozumieniem.
W oczach Żydów krytyka tego rodzaju może sprawiać przykrość, może być zasadna lub niezasadna, oparta na prawdzie lub stereotypach ale nie jest antysemityzmem.

1.Nie jest antysemityzmem krytyka Żydów za podejmowane działania polityczne. Zatem nie jest antysemityzmem krytyka rządu izraelskiego (konkretnych członków izraelskiego rządu narodowości żydowskiej) za kroki podejmowane wobec narodu palestyńskiego. W podobny sposób krytykuje się Amerakanów za politykę wobec niektórych krajów muzułmańskich, Rosję za politykę wobec sąsiadów, kraje arabskie za politykę wobec Izraela. Przykłady tego rodzaju można mnożyć. W przypadku nieuzasadnionej krytyki należy używać pojęcia antysyjonizmu. Odpowiednikiem tego zjawiska jest np. rusofobia.
W świetle definicji z wikipedii, za antysemicką należałoby uznać Organizację Narodów Zjednoczonych, która w 10.11.1975 uchwaliła rezolucję nr 3379 potępiającą syjonizm jako formę rasizmu. Przeciwko rezolucji zaprotestowały USA. Z kolei Kraje arabskie i ZSRR starały się o wyrzucenie Izraela z ONZ. Wybuchła międzynarodowa awantura. Rezolucja przeszła większością głosów w stosunku 72-35 a kolejne kraje potępiały politykę Izraela.
Czy wydarzenia te były kompletnie bezpodstawne, jak starał się uzasadniać rząd izraelski, który zmobilizował wówczas całe społeczeństwo oraz środowiska syjonistyczne rozrzucone po całym świecie i rozpoczął przygotowania do kontrofensywy, której efektem było anulowanie 16.12.1991 przyjętej 16 lat wcześniej rezolucji głoszącej że syjonizm, który był oficjalną ideologią państwową Izraela jest jedną z form rasimu i dyskryminacji rasowej?

Linki do obu rezolucji:

http://en.wikipedia.org/wiki/United_Nations_General_Assembly_Resolution_3379

http://en.wikipedia.org/wiki/United_Nations_General_Assembly_Resolution_46/86


Otwartym pozostaje pytanie, czy wraz z anulowaniem rezolucji 3379 zniknął problem stosunku Izraela wobec mieszkańców okupowanych obszarów oraz nieżydowskich mieszkańców Izraela?
Czy zadziwiające przeobrażenie się antysyjonizmu w antysemityzm, co dokonało się na naszych oczach, rozwiązuje te problemy?

2.Antysemityzmem nie jest też krytyka Żydów za podejmowane działania gospodarcze.
Zatem nie jest antysemityzmem krytyka np. grupy bankowców Rothshild INC. (narodowości żydowskiej) podejmujących określone decyzje finansowe skutkujące pewnymi konsekwencjami dla klientów banku. Podobna krytyka wypowiadana jest jest wobec niemieckich grup kapitałowych i bankowych (ostatnio ze strony amerykańskiej administracji rządowej) za prowadzoną politykę finansową wobec Grecji i Portugalii mających największe zobowiązania wobec banków niemieckich.
W analogiczny sposób krytykuje się firmy chińskie za np. kradzież technologii czy produkcję towarów o niskiej jakości przy użyciu taniej (żeby nie powiedzieć niewolniczej) siły roboczej.
Antysemityzmem nie jest również zdecydowane przeciwstawianie się żądaniom pewnych środowisk żydowskich zwrotu mienia żydowskiego, jakie pozostało w Polsce po II Wojnie Światowej. Przepisy prawne we wszystkich cywilizowanych państwach w bardzo podobny sposób rozwiązują kwestię pozostawionego majątku po który nie może się zgłosić żaden uprawniony spadkobierca. Taki majątek przejmuje Skarb Państwa. Nikt nie uprawnił tych krzykliwych żydowskich organizacji do reprezentowania ofiar Holocaustu.
Nieżyjąca już Helena Łuczywo z Gazety Wyborczej, która nigdy nie ukrywała swoich żydowskich korzeni, powiedziała:
,,Tak wyglądałaby pazerność mojego sąsiada, gdyby po zamordowaniu mnie i mojej rodziny i po obrabowaniu nas ze wszystkiego, poszedł upominać się o odszkodowanie nie dla swoich krewnych, tylko DLA SIEBIE! A na pytanie, co jest podstawą jego roszczeń, odpowiedziałby - ,,jestem Polakiem i oni byli Polakami, więc mi się należy!
Mój filosemityzm, cała moja ogromna sympatia do Żydów jako współobywateli, współziomków, budujących kulturę, gospodarkę i historię Państw Polskich, dawnych i obecnych daje mi prawo do niezgody na taką PAZERNOŚĆ''


Częstym zjawiskiem jest przypisywanie negatywnych postaw kontretnych osób lub grup będących reprezentantami jakiegoś narodu wszystkim jego przedstawicielom.
W przypadku nieuzasadnionej krytyki całej grupy etnicznej lub narodu za negatywne działania podejmowane przez konkretne grupy osób używać należy pojęcia szowinizmu etnicznego którego przykładem jest antyżydowskość.

Szowinizmowi narodowemu lub etnicznemu towarzyszy często przypisywanie wyłącznie pozytywnych atrybutów wszystkim przedstawicielom własnej grupy (nacjonalizm). Szowinizm może mieć różny charakter, niekoniecznie związany z przynależnością etniczną. Istnieje np. szowinizm klasowy (w oparciu o podziały klasowe społeczeństwa), szowinizm polityczny, szowinizm pewnych grup zawodowych, szowinizm gatunkowy, szowinizm męski (seksizm), szowinizm feministyczny (skrajny feminizm) i szereg innych.

Przejawami szowinizmu narodowego są określenia i stwierdzenia typu: ,,Żydzi są pazerni'', ,,żydowska chytrość'', ,,polnische Wirtschaft'', ,, ocyganić'', ,,Niemcy to faszyści'', ,,Cyganie to złodzieje'', ,,Rumuni to żebracy'' ,,Murzyni to lenie''. Przejawem szowinizmu są również amerykańskie tzw. ,,polish jokes'' oraz pogardliwe określanie Polaków mianem ,,polactwa''.
Wymienione przykłady przypisują negatywne atrybuty wyłącznie z racji przynależności do konkretnej grupy etnicznej (czyli charakterystyczne dla wszystkich przedstawicieli grupy).
Szowinizm żywi się najczęściej nieuzasadnionymi stereotypami, megalomanią i poczuciem wyższości. Postawy szowinistyczne w skrajnym przypadku prowadzić mogą do faszyzmu, komunizmu lub innych ,,izmów'' które usprawiedliwiają konieczność marginalizacji a nawet eksterminacji konkretnej grupy ze względu na jej atrybuty (niekonieczne musi to wynikać z nietolerancji etnicznej czy religijnej).

3.Coraz więcej kontrowersji we współczesnym świecie wywołują kwestie wiary i religii.
Czy krytyka pewnych zachowań religijnych jest automatycznie przejawem nietolerancji religijnej?

cdn.

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 10-02-2014 11:28
 
slawomir wieczorek
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 07-02-2014 21:30
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

3.Coraz więcej kontrowersji we współczesnym świecie wywołują kwestie wiary i religii.

Czy krytyka pewnych zachowań religijnych jest automatycznie przejawem nietolerancji religijnej? Czy dopuszczalne są wszelakie formy aktywności religijnej? Czy każdy rytuał pewnej społeczności religijnej powinien być akceptowany przez pozostałych członków społeczeństwa? Czy religia judaistyczna stanowi w tym względzie wyjątek?
Czy krytyka rytuałów wynikających z religii judaistycznej automatycznie jest przejawem antysemityzmu?

Rytuały i obrzędy religijne oraz manifestowanie swej religijności (lub ideologii związanych z ateizmem) stały się w dzisiejszych czasach problematyczną kwestią.
Pytanie na które nie ma dobrej odpowiedzi brzmi: do jakiego stopnia można i należy tolerować reguły religijne i wynikające z nich zasady postępowania stosowane przez grupy wyznaniowe (lub ateistów)?
Czy należy tolerować wszystkie zasady religijne, niezależnie jakie by nie były?
Czy każdy brak tolerancji w stosunku do pewnych zachowań, reguł i sposobu postępowania wynikających z wyznawanej wiary jest przejawem szowinizmu religijnego?

Bo czy można nazwać religijnym szowinizmem brak tolerancji dla zachowań skrajnych ugrupowań muzułmańskich, które właśnie wyznawaną wiarą motywują haniebne akty terroryzmu?
Nikt o zdrowym umyśle nie będzie twierdził, że krytyka tych zachowań wynika z braku tolerancji religijnej. Przeciwnie, to akty terrorystyczne są przejawem szowinizmu prezentowanego przez skrajne muzułmańskie ugrupowania. Jest to oczywiście skrajny przykład. Co jednak zrobić z mniej skrajnymi przykładami? Czy np. wprowadzony we Francji zakaz zakrywania twarzy w miejscach publicznych przez muzułmańskie kobiety jest przejawem braku religijnej tolerancji? Czy narzucenie ortodoksyjnym mormonom w USA monogamii oraz prawne ściganie poligamistów nie jest pogwałceniem wolności religijnej?

Zatem, czy każde zachowanie motywowane względami religijnymi podlega pełnej ochronie a krytyka czy zakaz tych zachowań jest przejawem braku religijnej tolerancji?
Jeżeli nie każde zachowanie podlega ochronie, to gdzie leży granica i kto ją powinien wyznaczać?

Ze szczególnie skomplikowaną sytuacją mamy do czynienia na styku różnych systemów wartości. Przy czym systemem wartości jest również ateizm. W różnych systemach ideologicznych granice dopuszczalnych zachowań są różne, czasami wzajemnie wykluczające się. Ustalanie granic, co jest dopuszczalne i co możemy tolerować u przedstawicieli innych grup wyznaniowych jest zadaniem karkołomnym i dużym problemem współczesnego świata.
Wątpliwości zatem budzi twierdzenie, że krytyka i zakaz pewnych zachowań wynikających z wyznawanej wiary jest każdorazowo przejawem nietolerancji religijnej.

Idąc dalej, czy niechęć do pewnych reguł postępowania wynikających ze zasad judaizmu wyczerpuje znamioma antysemityzmu?

W naszym kręgu kulturowym funkcjonuje pojęcie tzw. ,,wartości judeochrześcijańskich''. Należałoby sądzić, że istnieje system wartości tożsamy dla religii chrześcijańskich i religii judaistycznej. Jest to duże uproszczenie. Obszar wspólnie wyznawanych wartości (modelu postępowania etycznego) jest ogromny, istnieją jednak jaskrawe różnice, które stają się przyczyną napięć i wzajemnego niezrozumienia. To one decydują o powstawaniu antagonizmów.
Styk dwóch kultur o różnych genezach religijnych może być burzliwy. Stąd niedaleko już do wzajemnych oskarżeń o brak tolerancji i antysemityzm, czego przykładem jest kwestia obrzezania oraz uboju rytualnego głęboko zakorzenionych w żydowskij tradycji i religii.
Konflikt o obrzezanie wybuchł niedawno w Danii i Niemczech a o ubój rytualny w Polsce.
W grudniu 2013r. Duńskie Stowarzyszenie Lekarzy Rodzinnych (w sumie dwie trzecie praktykujących lekarzy w Danii) oświadczyło, że obrzezanie nieletnich jest niczym innym, jak okaleczaniem. Wg przeprowadzonego sondażu 87% Duńczyków opowiedziało się za zakazem obrzezania a jedna z największych gazet wezwała duński rząd do wprowadzenia całkowitego zakazu rytualnego obrzezania nieletnich chłopców.

Polskie, niemieckie czy duńskie prawo głęboko są zakorzenione (czy tego chcemy czy nie) w tradycji chrześcijańskiej. W przypadku rytualnego obrzezania i uboju mamy do czynienia z przykładem konfliktu wartości. Polskie prawo zakazuje zadawania nieuzasadnionego bólu istotom żywym. Niemieckie prawo zakazuje z kolei uszkadzania ciała.
Polskie i niemieckie prawo stoją w oczywistej sprzeczności z zasadami religii judaistycznej.

Biorąc jednak pod uwagę przytoczoną za słownikiem PWN definicję antysemityzmu, należy powiedzieć, że wprowadzenie zakazu rytualnego uboju i obrzezania wypełnia znamiona antysemityzmu. Zakazy te podważają bowiem wolność praktyk religijnych, które nakazują taki właśnie sposób postępowania.

Oba zakazy postrzegane są zresztą przez samych żydów jako przejaw antysemityzmu.
Z kolei przeciwnicy obrzezania i uboju rytualnego uważają, że nazywanie ich antysemitami jest kompletnym nieporozumieniem. Jestem przekonany, że popierający te zakazy nie uważają Żydów za gorszy gatunek ludzi. Kim więc są owi Duńczycy popierający zakaz rytualnego obrzezenia? Właściwym określeniem dla prezentowanej przez nich postawy jest zatem antyjudaizm.
Nazywanie antysemityzmem niechęci i zastrzeżeń do religijnych reguł stosowanych przez żydów jest sporym nadużyciem. No tak, ale zakaz wypełniania czynności religijnych jest dyskryminacją, a dyskryminacja ze względu na wyznawaną religię judaistyczną jest definiowania jako antysemityzm...

Czy nie byłoby więc zasadne powrócić do pierwotnej definicji antysemityzmu opartej na dyskryminacji wyłącznie ze względu na pochodzenie etniczne, ze względu na rasę?

Na skrzyżowaniu różnych zasad religijnych czy etycznych konflikty są nieuniknione.
Dyskutując na temat rytualnego uboju i obrzezania można mieć różne zdanie w tej kwestii jednak posiłkowanie się pojęciem antysemityzmu uważam za niestosowne i obraźliwe dla zwolenników rozwiązań prawnych zakazujących wymienionych praktyk religijnych.

Z pewnością w postawie większości Duńczyków (w dużej części zlaicyzowanych) dostrzec można brak wrażliwości na kwestie religijne. Co więcej, postawę tę należy wręcz nazwać szowinizmem religijnym. Kryje się za nią nutka wyższości. Można domyślić się, że większość Duńczyków ocenia obrzezanie jako prymitywny zwyczaj nieprzystający do realiów XXI wieku.
Identycznie ,,biały człowiek'' odnosił się do zwyczajów i rytuałów plemion pierwotnych, uważając siebie za człowieka cywilizowanego a pozostałych za ,,dzikusów''. Tego rodzaju megalomania zawsze stanowi zagrożenie dla tych słabszych.

Zjawiskiem analogicznym do antyjudaizmu jest antykatolicyzm przejawiający się np. w krytyce obecności chrześcijańskich znaków i rytuałów w przestrzeni publicznej.
Jestem przekonany, że owi krytycy nie postrzegają siebie jako antykatolików a tym bardziej nie oceniają prezentowanych poglądów jako lustrzanego odbicia antysemityzmu.
Raczej widzą siebie w roli niosących oświecenie (tolerancję, wolność i równouprawnienie)
a prezentowane myślenie uważają za przejaw nowoczesności.
Ironizując, trzeba powiedzieć, że ,,będąc'' w awangardzie budowniczych nowego, lepszego świata, ,,posiadając'' nieporównywalnie większą świadomość historyczno-społeczno-polityczną w stosunku do szarego obywatela czują jednocześnie dyskomfort (nawet dyskryminację) obcując z chrześcijańskimi symbolami w przestrzeni publicznej.
Trudno wyobrazić sobie większe zakłamanie.
Oni – tacy ŚWIADOMI są jednocześnie tacy SŁABI i NIEODPORNI na odmienność...
Cóż za paradoks. Paradoks? A może znany od wieków pospolity szowinizm prezentowany przez wierzących w nieistnienie Boga w stosunku do wierzących w istnienie Boga?.

Osobiście uważam, że wyciąganie konsekwencji wobec lekarzy przeprowadzających zabieg obrzezania (co miało miejsce w Niemczech), plany wprowadzenia całkowitego zakazu obrzezania w Danii oraz wprowadzanie zakazu szehity (uboju rytualnego) w Polsce to wielkie błędy. Trzymając się litery prawa należałoby zakazać przeprowadzania operacji plastycznych a nawet wykonywania piercingu i tatuaży (w Niemczech) oraz myśliwskich polowań (w Polsce).
W myśleniu wielu ludzi dostrzec można intelektualną nieuczciwość. Często ci którzy żądają zakazu rytualnego obrzezania nie mają nic przeciwko eutanazji czy aborcji.
Są przeciwko ,,niehumanitarnemu'' uszkadzaniu ciała i pozbawianiu życia zwierząt, ale nie widzą przeciwskazań dla ,,humanitarnego'' pozbawiania ludzkiego życia.

Dziś zakaz shehity, jutro zakaz znaku krzyża na ulicy.

W historii Europy i Świata mieliśmy wielu Demiurgów, którzy postanowili uszczęśliwić ludzkość narzucając jej to, co wg nich było dla tej ludzkości najlepsze. Próby te kończyły się tragicznie. Dzisiaj w piórka Demiurgów przystrajają się rządy państw, politycy, aparat urzędniczy Unii Europejskiej. Tak, oni wiedzą ,,lepiej'' czego pragnie ,,szary obywatel''...
Stanowione prawo zaczyna wdzierać się w każdy zakątek ludzkiej działalności.
Próbuje na nowo kształtować człowieka oraz budować świat nowych wartości i idei.
Zapomina się, że wielowiekowe tradycje są wartościami samymi w sobie. Są takimi samymi pomnikami ludzkiej kultury jak budynki, literatura, muzyka, sztuka. Należy je pielęgnować. Nie należy walczyć z czymś, co nie wpływa negatywnie na resztę społeczeństwa i nie krzywdzi żadnej ludzkiej istoty.

Wolność jednostki przejawia się również w tym, że ma prawo pozostać ,,zacofaną''. Ma prawo być ,,tumanioną przez watykańską czarną mafię''.
Bo tego chce i TAKI jest jej wybór. ,,Zacofanymi'' mają prawo pozostać również żydzi ze swoimi rytuałami nie przystającymi do ,,nowoczesnego'' Świata.
Wypychanie przez wyznawców ateizmu aktywności religijnej z publicznej przestrzeni nosi znamiona typowego religijnego szowinizmu (ateizm jest w pewnym sensie religią).

Wróćmy do ,,wikipedycznej'' definicji antysemityzmu Nie należy jej się dziwić, skoro wielu czołowych przedstawicieli życia społecznego i politycznego ma problem z rozróżnieniem antysemityzmu, antyżydowskości, antyjudaizmu i antysyjonizmu. Uważa się, że antyjudaizm, antyżydowskość i antysyjonizm to inne twarze tego samego antysemityzmu.

Ocena wymienionych zjawisk wymaga dużej ostrożności. Pamiętać jednak należy należy, że pojęcie antysemityzmu nierozerwalnie wiąże się z wielką hańbą ludzkości – Holocaustem, którego źródłem był w czystej postaci rasizm, czyli postrzeganie żydowskiej grupy etnicznej jako gorszej, nie zasługującej na miano człowieka, którą należy wytępić.

Antysemityzm jest złem, któremu należy zdecydowanie się przeciwstawić, a w chrześcijańskiej ocenie uważany jest za wielki grzech. Grzechem również, choć innej miary, są antyżydowskość, antyjudaizm czy antysyjonizm. Aby uzdrowić sytuację, należy dobrze rozpoznać ich przyczyny, tak by usuwać nie skutki, ale przyczyny napięć. Jest to o tyle trudne, że wciąż pokutuje utożsamianie narodu żydowskiego z wyznawcami judaizmu. Tymczasem wielu współczesnych Żydów (oraz osób pochodzenia żydowskiego) nie podziela wiary przodków, a nawet deklaruje ateizm.
Poprawie sytuacji nie sprzyja funkcjonowanie w debacie publicznej pojęcia żydokomuny oraz Polaka-katolika-antysemity (Jan Gross ukuł nawet pojęcie polskiego ,,katoendeka'', będącego odpowiedzią na słowo ,,żydokomuna'' i wyrażającego postawę będącą połączeniem nadgorliwego i fanatycznego katolika oraz politycznego nacjonalisty).

Z pojęciem antysemityzmu związane jest pojęcie antypolonizmu.
Przejawem antypolonizmu będącego lustrzanym odbiciem antysemityzmu (rozumianego jako nietolerancji religijnej+etnicznej) były okrzyki w trakcie zawodów sportowych w Izraelu pod adresem Agnieszki Radwańskiej w postaci ,,polska suka katolicka''. Podobnie należy oceniać tezy głoszone przez niektóre amerykańskie środowiska żydowskie o polskich obozach zagłady za które ponoszą współodpowiedzialność polscy katolicy (Kościół Katolicki).
Przejawem antypolonizmu są słowa ,,Polacy wysysają antysemityzm z mlekiem matki'' podszyte względami religijnymi (czyli wysysają antysemityzm z mlekiem matki, bo są wychowywani w wierze katolickiej lub ,,bo są chrześcijanami'' co rzekomo implikuje nienawiść do narodu żydowskiego). Antypolonizmem są również uwłaczające oceny formułowane przez niektórych Polaków w stosunku do swoich rodaków typu ,,moher, zacofany Polak–katolik, słuchacz Radia Maryja i zwolennik Ojca Rydzyka, tumaniony przez kościelną mafię kierowaną z Watykanu.''

Zarówno antysemityzm jak i antypolonizm może być głoszony przez członków własnej nacji. Antypolonizm może przejawiać Polak a postawa antysemicka może charakteryzować Żyda.

Antypolonizm rozumiany jako potępienie wynikające z przynależności do narodu polskiego oraz z wyznawanej wiary katolickiej jest pełnym odpowiednikiem antysemityzmu.

Zatem antypolonizm i antysemityzm to negatywna ocena niewybieralnych atrybutów (rasa, naród, religia) lub przypisywanie negatywnych atrybutów wszystkim przedstawicielom konkretnej grupy etnicznej lub narodowej. Postawy takie należy w każdych okolicznościach zwalczać.

Dużym problemem w życiu publicznym jest nadużywanie pojęcia antysemityzmu dla określonych celów politycznych lub gospodarczych oraz przypisywanie go swoim przeciwnikom.
Nadużywanie tego terminu oraz podciąganie pod niego innego rodzaju uprzedzeń prowadzi do niebezpiecznej pospolityzacji słowa antysemityzm i może sprawiać wrażenie, że zjawisko to jest jednym z wielu równoprawnych elementów gry politycznej.

Przykładem obrazującym to zjawisko są słowa Jerzego Owsiaka, który na zwykłe żądania swoich krytyków aby ujawnił szczegółowe dane finansowe wskazujące jaka część zebranych datków w ramach akcji WOŚP przeznaczana jest bezpośrednio na statutową pomoc a jaka część przeznaczana jest na obsługę przedsięwzięcia i wynagrodzenia pracowników zatrudnionych na etatach odpowiedział:

"To, co się wydarzyło w ostatnim czasie wokół nas, jest czymś nieprawdopodobnym. To się nie mierzy w mojej z niczym realnym, ponieważ jeśli chcę to do czegoś porównywać, to niestety muszę to porównywać do zapachu komór gazowych, języka nazistowskiego, komunistycznego, do słów, które mogły padać w Katyniu czy Auschwitz. To jest ten rodzaj retoryki. Coś niebywałego"

Czymś niebywałym są jednak słowa Jerzego Owsiaka. Są nie tylko zdumiewające ale wskazują na jego głęboki antysemityzm. Miliony Żydów zabitych w komorach gazowych porównuje do swojego miałkiego i w gruncie rzeczy niewiele znaczącego dyskomforciku związanego z kłopotliwymi pytaniami politycznych przeciwników. To nie tylko arogancja. To pogarda dla żydowskich ofiar.
Zadawane pytania, które są standardem w społecznościach demokratycznych skwitował porównaniem do faszyzmu, komunizmu, Katynia i Auschwitz. Postawa taka musi budzić obrzydzenie, trywializuje bowiem Wielką Tragedię.

http://www.youtube.com/watch?v=Ho5zuuhDoMg

Walcząc z antysemityzmem nie można rozciągać go na zjawiska występujące na styku dążeń i interesów różnych grup etnicznych, religijnych, politycznych, kulturowych z czym powszechnie mamy do czynienia we współczesnym świecie gdzie obok siebie żyją przedstawiciele różnych nacji, religii oraz wyznawcy różnych ideologii.
Coraz częściej przejawy jakiejkolwiek krytyki odmiennych preferencji określane są mianem faszyzmu lub antysemityzmu. Te dwa określenia stały się słowami wytrychami tłumaczącymi całą złożoność współczesnego życia w Polsce. Bez żadnego uzasadnienia służą do opisu wszelkich sprzeczności wynikających z bogatej gamy systemów wartości wyznawanych przez Polaków. Stały się narzędziem do dyskredytowania przeciwników (najczęściej politycznych), zastąpiły rzeczową wymianę poglądów i próbę znalezienia kompromisu możliwego do zaakceptowania przez przeciwne strony. W skrajnych przypadkach stały się narzędziem służącym politycznemu ukrzyżowaniu przeciwnika.

STEREOTYPY - PRAWDA CZY FAŁSZ?

1. Chrześcijaństwo wrogie jest judaizmowi?


cdn.

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 07-02-2014 22:21
 
slawomir wieczorek
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 17-02-2014 23:11
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Zanim o stereotypach podzielę się paroma refleksjami, jakie nasunęły mi się po dzisiejszej ,,prasówce''

W dniu dzisiejszym 17.02.2014 w Danii wszedł w życie całkowity zakaz uboju rytualnego zwierząt. Żydzi i muzułmanie zostali pozbawieni prawa do produkcji żywności koszernej.
Duński minister rolnictwa na krytykę środowisk żydowskich i muzułmańskich odpowiedział wprost:
,,Prawa zwierząt są ważniejsze od religii''.

Tymczasem w niedzielę 09.02.2014 w tej samej Danii została zastrzelona dwuletnia, zdrowa żyrafa, która mieszkała w kopenhaskim ZOO. Ciało żyrafy wrzucono do zagrody mięsożernych zwierząt. Powodem tej drastycznej decyzji była troska dyrekcji o jak najlepszy genotyp populacji.
Żyrafa miała pecha posiadać ,,złe'' geny. Nie rokowała nadziei na zdrowe i rasowo czyste potomstwo.

Skoro prawa zwierząt stawia się w Danii wyżej od praw człowieka, czy to oznacza, że w niedalekiej przyszłości również ludzie o niewłaściwym garniturze genetycznym będą uśmiercani?
Czy Dania w swym marszu ku świetlanej przyszłości bez religii, kapłanów, zabobonów i szamanów pójdzie krok dalej od Belgii, która 13.02.2014 wprowadziła prawo do eutanazji dzieci? W ,,zacofanej'' Holandii istnieje ograniczenie wiekowe. Eutanazja przysługuje dzieciom powyżej 12 roku życia.
Belgia tę dyskryminację odrzuciła i można tam bez żadnych ograniczeń wiekowych przeprowadzać eutanazję cierpiących dzieci. Tylko broń Boże proszę nie używać w tym przypadku słowa ,,zabijanie'', które zarezerwowane jest wyłącznie dla niehumanitarnie uśmiercanych zwierząt w akcie barbarzyńskiego uboju rytualnego. Humanitarne uśmiercanie ludzi nie należy nazywać brzydkim słowem zabijanie. Po to wymyślono słowa eutanazja i aborcja żeby oszczędzić ludziom dyskomfortu związanego z wypowiadaniem nieprzyjemnego słowa ,,zabijanie''.

Wszak zły garnitur genetyczny dziecka może nie rokować nadziei wyhodowania doskonale rasowego dorosłego osobnika a tym samym skaże się je na życie ze świadomością swej niedoskonałości w depresji i cierpieniu.
Czy nie lepiej tych cierpień zarówno dziecku jak i rodzicom oszczędzić od razu po narodzeniu, po przeprowadzonych badaniach genetycznych z których może np. wynikać, że w wieku 12 lat dziecko zapadnie na nieuleczalną chorobę? Po co do tego czasu żyć ze świadomością nieuchronnej śmierci w tak wczesnym wieku?
Czy nie lepiej wyprodukować nowy zarodek z doskonałymi genami?

Wszak nie może być tak, by prawa człowieka nie nadążały za prawami zwierząt...
Skoro dobro zwierzęcia nakazuje jego uśmiercenie dyktowane złymi genami tym bardziej prawo to przysługuje człowiekowi.

Wracając do uboju rytualnego. Dania dołączyła do rosnącej listy krajów europejskich, które go zakazały. Są na niej m.in. Norwegia, Szwecja, Szwajcaria i od 2013 r. Polska.
Na duńską decyzję zareagował izraelski wiceminister Eli Ben Dahan mówiąc:

,,Europejski antysemityzm pokazuje swoje prawdziwe barwy w całej Europie i przybiera na sile w administracji rządowej.''

Minister Eli Ben Dahan myli się. Wprowadzone przepisy nie mają podłoża antysemickiego.

To relatywizm moralny i urządzanie świata według nowego wzorca cywilizacyjnego w którym nie mieszczą się dotychczasowe wartości. Między innymi religie. Między innymi Judaizm...
A barwy zaczynają przybierać odcień brunatnej eugeniki

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 17-02-2014 23:16
 
Viggen
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 18-02-2014 10:58
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

Przepisy podłoża antysemickiego nie maja ale mogą tak być odbierane przez ortodoksyjnych Żydów. Eli ben Dahan jako minister d/s religijnych do nich zdecydowanie należy. Skądinąd przejmowanie się słowami nawiedzonego ortodoksa (znanego w samym Izraelu z innych wyskoków i to znacznie poważniejszych) jakim ben Dahan bez wątpienia pozostaje, jest jak przejmowanie się każdym słowem toruńskiego redemptorysty czy innego Antka M.
Ot, dożyliśmy ciekawych czasów kiedy każda bzdura wypowiedziana przez byle drugo-ligowego polityka, czy prowincjonalnego działacza religijnego zostaje radośnie rozdmuchana przez media do rozmiarów zdrady stanu.
 
bonobo
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 18-02-2014 23:03
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

Hmmm, nie mam czasu na pisanie wiec krótko. Demagogia
 
Dominik Makosch
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 10-07-2016 10:45
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

W kolejną rocznicę mordu w Jedwabnem umieszczam artykuł znaleziony w Polityce:

[Artykuł został opublikowany w POLITYCE w czerwcu w 2011 r.]

Marcin Zaremba 10 lipca 2016

10 lipca 1941 r. doszło do pogromu w Jedwabnem

O polskiej banalności zła


Niektórzy polscy chłopi mordowali Żydów w czasie II wojny światowej. Wiemy o tym coraz więcej, ale ciągle nękać nas powinno pytanie: dlaczego?



Wiedzę zawdzięczamy m.in. polskim historykom skupionym wokół pisma „Zagłada Żydów”. Dopiero co wydane książki „Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942–1945. Studium dziejów pewnego powiatu” Jana Grabowskiego oraz „Jest taki piękny słoneczny dzień... Losy Żydów szukających ratunku na wsi polskiej 1942–1945” Barbary Engelking-Boni (o obu patrz POLITYKA 11) w sposób udokumentowany pokazują, że zwłaszcza w społecznościach wiejskich i małomiasteczkowych istniała w czasie wojny niemała grupa Polaków donosicieli i morderców. W Jedwabnem spalili swoich żydowskich sąsiadów w stodole. W innych regionach kraju organizowali na nich polowania, wyłapywali i oddawali Niemcom. Czasami sami mordowali złapanych przez siebie Żydów pałką, siekierą, szpadlem. Autorzy pokazują, że była to grupa, niestety, dużo większa od tej, która zdecydowała się pomagać ukrywającym się Żydom. Jednak mniej liczna od masy obojętnych widzów, o których ciągle niewiele wiemy.

Zło w Europie Środkowo-Wschodniej wszędzie było podobne: na Ukrainie, w Polsce, na Litwie, na terenach dzisiejszej Białorusi i w rumuńskich Karpatach. W świecie chłopów.
Propaganda antysemicka

Istnieje wiele interpretacji źródeł Holocaustu. Dużo na ten temat mają do powiedzenia socjologowie, psychologowie, psychologowie społeczni. Wszyscy są zgodni, że praprzyczyną agresji wobec Żydów był antysemityzm, pozbawiający ofiary cech ludzkich. Obecność ksenofobicznej niechęci do obcych da się odnotować we wszystkich epokach i pod każdą szerokością geograficzną, jednak pod koniec XIX w. należy ją uznać za szczególnie ważną w tej historii. To wówczas narodził się nowoczesny polski antysemityzm. Jego ojcem był Roman Dmowski. Kompetentnie pisał o tym ostatnio Grzegorz Krzywiec w książce „Szowinizm po polsku”.

Szczególnie duża fala wrogości wobec Żydów wezbrała wraz z odzyskiwaniem przez Polskę niepodległości w latach 1918–21. Widać korelacje między erupcją nacjonalizmu, wywołaną dopiero co odzyskaną niepodległością, i realnym zagrożeniem jej utraty a wzrostem postaw ksenofobicznych. Podobna sytuacja zaistniała podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu, kiedy jednocześnie pogłębiła się świadomość narodowa i wydłużył dystans wobec obcych.

Strach przed Żydami-bolszewikami rozbudzała polska propaganda podczas wojny 1920 r. Wątek żydowski wplatano wyjątkowo często: jako klucz do zrozumienia fenomenu bolszewizmu, dowód niecnych zamiarów względem Polski. Wdzięcznym negatywnym bohaterem propagandy był przywódca rewolucji sowieckiej Żyd Lew Trocki.

Temat zagrożenia żydowsko-bolszewickiego pojawiał się i później. „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, najpopularniejsza gazeta dwudziestolecia, zbliżona poglądami redaktorów do obozu sanacji, donosił w październiku 1931 r. o likwidacji „wielkiego gniazda wywrotowego”: „Władze bezpieczeństwa Warszawy przeprowadziły ostatnio szereg rewizyj na terenie Warszawy, w wyniku których aresztowano wielu wywrotowców komunistycznych. Jednocześnie wykryto w mieszkaniu Sary Puterman archiwum centralnego komitetu KPZB [Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi]. W mieszkaniu niejakiego Gelentera wykryto nowoczesną drukarnię, gdzie drukowano bibułę komunistyczną KPZB. Oto lista aresztowanych: Hanna Fryman, E. Wolfowicz, H. Golfeder, M. Jezierska, J. Kajzer, F. Menkus, S. Puterman, M. Biter, St. Manikowski, Ch. Rabinowicz, E. Konman, R. Zylberman, W. Rutkiewicz, Noech Lend, R. Gwicman”.

Druga fala antysemityzmu przetoczyła się przez Polskę w drugiej połowie lat 30. Dla blisko współpracującego z Dmowskim Jędrzeja Giertycha, którego „O wyjście z kryzysu” traktowane było jako nieformalny program endecji, największe zagrożenie stanowili Żydzi. Ponieważ „w każdej chwili mogą nam zadać cios w plecy przez zorganizowanie zamachów rewolucyjnych w naszych głównych miastach”. Są „wielkim mocarstwem”, odgrywają „wielką rolę w polityce światowej”, mesjanistycznie dążą do panowania nad światem. Mają „pancerniki i samoloty brytyjskie, amerykańskie, sowieckie, francuskie, dawne pruskie”, które zawdzięczają gromadzonym przez siebie pieniądzom. Dysponują siatką wpływowych agentów: wśród światowej finansjery, w „Wiadomościach Literackich”, wśród dziennikarzy i pisarzy.

W drugiej połowie lat 30. Giertychowskie lęki rozprzestrzeniały się jak wirus. Przywódca ONR i publicysta „Prosto z Mostu” Jan Mosdorf zdiagnozował ówczesne nastroje w młodym pokoleniu jako dręczące poczucie obecności „czwartego zaboru”, którego rzekomo skrycie dokonali Żydzi. „Każdy normalny Polak jest antysemitą” – twierdziła publicystka „Falangi” Maria Rzętkowska w kwietniu 1937 r. Historyk Anna Landau-Czajka uważa, że za hasłami (na przykład bojkotu handlu żydowskiego) nie szła zmiana zachowań na bardziej agresywne. Jej zdaniem powtarzalność bojkotów świadczyła o ich niewielkiej skuteczności, swoistej odporności społeczeństwa polskiego na antyżydowską frazeologię. Jednak problem w tym, że zmiany w sferze opinii rzadko zachodzą z dnia na dzień, zwykle mamy do czynienia z procesem rozłożonym w czasie. Dlatego ograniczenie perspektywy tylko do 1939 r. powoduje niedostrzeganie związku między przedwojennym antysemityzmem a agresywnymi zachowaniami zbiorowymi w czasie wojny i powojennymi pogromami.
Zarządzanie strachem

Strach odczuwali ci, którzy odmawiali pomocy bądź wydawali ukrywających się Żydów. Strach kierował ludźmi, determinował ich zachowania i postawy. Wyjątkowość tej wojny polegała m.in. na tym, że uczucie strachu nie ograniczało się do żołnierzy zawsze z nim obcujących, lecz rozciągało się na całą ludność cywilną, zwłaszcza na terenach Europy Wschodniej. Wielka wojna zniszczyła resztki poczucia bezpieczeństwa, jakie ostały się po Wielkim Kryzysie. Sześć lat jej trwania to dla Polaków okres niemal permanentnego zagrożenia. Jak zwracał uwagę historyk Tomasz Szarota – społeczeństwo polskie żyło w warunkach stałego stresu.

Niemcy nie trzymali się żadnych uregulowań prawnych, byli nieprzewidywalni. Dla wymuszenia posłuchu najczęściej posługiwali się ślepą przemocą, która rodziła atmosferę grozy. Nasilone represje wprowadzały ludzi w stan zbiorowej psychozy, manifestującej się postawami ucieczkowymi, atomizacją społeczną, falą apokaliptycznych plotek.

Niemcy okazali się mistrzami w zarządzaniu strachem. Jeszcze w 1939 r. przeprowadzili szereg masowych egzekucji w Częstochowie, Wawrze, Palmirach. Istotnym narzędziem tej polityki byli zakładnicy – odpowiadali głową za spokój i wykonywanie rozkazów okupanta. Ich życiem okupanci szantażowali społeczeństwo. Na prowincji zadaniem zakładników (wskazywani byli przez sołtysa lub policję granatową) było obchodzenie domów i powiadamianie mieszkańców wsi o rozkazie stawienia się mężczyzn na antyżydowską obławę.

Jednocześnie w ramach akcji AB Niemcy przeprowadzili masowe aresztowania wśród inteligencji. Zygmunt Klukowski, lekarz i dyrektor szpitala w Szczebrzeszynie, wielokrotnie odnotowywał na kartach swojego dziennika „znikanie” swoich przyjaciół i znajomych inteligentów: aptekarzy, bibliotekarzy, nauczycieli. Raz sam został aresztowany, jednak zwolniono go, być może ktoś uświadomił sobie, że dyrektor szpitala może okazać się potrzebny. W ten sposób w wojennych migracjach i eksterminacjach, na polach bitew zginęła Polska A: wykształcona, opiniotwórcza, urzędnicza, której bliskie były wartości i symbole II Rzeczpospolitej. Dziś powiedzielibyśmy: klasa średnia, podstawa stabilności ładu społecznego. Jej brak należy dopisać do genezy chłopskiego mordowania obcych.

W polowaniach na ukrywających się Żydów zwykle brało udział kilku, kilkunastu żandarmów, wspieranych przez Polską Policję, tzw. granatowych, czasami towarzyszyli im członkowie ochotniczej straży pożarnej oraz chłopi skrzyknięci w strażach wioskowych. Rozkaz przychodził od wójta lub sołtysa, którym naganiaczy nakazywał zgromadzić lokalny żandarm lub gestapowiec. Udział mundurowych, sugerujący autorytet czy władzę, nadawał prawomocność żądaniu uczestnictwa, co zapewniało wysoki wskaźnik uległości. Strach przed karą (zakładnicy, zagrożenie wysłaniem do Oświęcimia) w prosty sposób sprzyjał postawom konformistycznym, które psycholog społeczny Elliot Aronson nazywa uleganiem.

Zagrożeniem lokalnej wspólnoty możemy tłumaczyć wydawanie Żydów, udział w polowaniach na nich. Ale jak wytłumaczyć samodzielne doprowadzanie na posterunek żandarmerii dziecka i żydowskiej kobiety, by dostać za to niewielką nagrodę pieniężną, częściej kilogram cukru, ubranie po zamordowanych? Jak wyjaśnić mordowanie bez niczyjego rozkazu dla złotego pierścionka lub pary butów? Jan Tomasz Gross wskazuje na chłopską chciwość, ale to zbyt prosta odpowiedź, a na pewno nie jedyna. Mając w pamięci słowa Zbigniewa Herberta o pięknej ludzkiej tęsknocie „do układów rozumnych i przyczynowego wyjaśniania zdarzeń ciemnych z samej swojej istoty” – warto wskazać trzeci czynnik, poza wymienionymi już antysemityzmem i strachem.
Chłopska wizja świata

Przypomnijmy, że zbiorowe mordowanie na polskiej wsi miało już miejsce w historii. W 1846 r. podczas rabacji galicyjskiej chłopscy mieszkańcy powiatu Dąbrowa Tarnowska, tego samego, który opisuje Jan Grabowski, rozgrabili i zniszczyli 90 proc. wszystkich tamtejszych dworów. Wielu ziemian zostało brutalnie zamordowanych. Austriacy płacili złotem za ich głowy. Podobnie jak w przypadku mordów na Żydach, motywem była wielowiekowa nienawiść oraz przyzwolenie władz. Chłopi mogli się czuć bezkarni i anonimowi. Kryło się za tym również poczucie deprywacji, banalna bieda i niedorozwój.

„Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła” Hannah Arendt to książka, którą powinien znać każdy inteligent. Opowiada historię Holocaustu i procesu Adolfa Eichmanna, którego Mosad porwał z Argentyny i postawił przed sądem w Jerozolimie. Adolf Eichmann, syn Karla, średniego wzrostu, wątłej budowy, łysiejący krótkowidz z nieprawidłowym uzębieniem, jeśli nie był kompletnym idiotą, to z pewnością „po prostu nie wiedział, co robił”. Jednocześnie można go nazwać największym logistykiem Holocaustu, zwrotniczym, którego najważniejszym zadaniem była organizacja transportów do Bełżca, Oświęcimia i Treblinki.

Podobnie zło polskich naganiaczy czy morderców nie miało charakteru demonicznego, nie wynikało też po prostu z głupoty, choć bez wątpienia wśród oprawców dominowali analfabeci bądź ludzie ze szczątkowym wykształceniem, maksimum sześciu klas szkoły powszechnej. Uzmysławiają to akta późniejszych procesów. Wielu oskarżonych o kolaborację i udział w mordowaniu Żydów miało problemy z podpisaniem się, w zeznaniach posługiwało się kodem ograniczonym. Paradoksalnie jednak, ci niewykształceni na swój sposób byli racjonalni.

By to zrozumieć, musimy z oddalenia popatrzeć szerzej na chłopski świat. Poprowadzi nas po nim George M. Foster, profesor antropologii na Uniwersytecie w Berkeley, autor klasycznego tekstu z 1965 r. „Peasant Society and the Image of Limited Good” (Społeczność chłopska i wizja ograniczonych dóbr).

Autor wyszedł z założenia, że członkowie każdej z ludzkich społeczności mają wspólny system myślenia, który – choć niezwerbalizowany i nie do końca uświadomiony – kształtuje ich postrzeganie świata. Implikuje „zasady gry”, kieruje zachowaniami. Jest „racjonalny”. Nie należy go jednak mylić ze światopoglądem, z którego zdajemy sobie sprawę. Systemem, który determinuje zachowania chłopów, jest „wizja ograniczonych dóbr”. Wynika ona z postrzegania świata, w którym wszystkie pożądane w życiu dobra, takie jak: ziemia i żywność, zdrowie, przyjaźń i miłość, bezpieczeństwo, męstwo i honor, szacunek i status, władza i wpływy, istnieją w ograniczonym stopniu i zawsze ich brakuje.

Co więcej, nie tylko ich brakuje, ale również w zakresie chłopskich możliwości działania nie istnieją sposoby zwiększenia ich dostępności. W grę nie wchodzi poprawa statusu drogą awansu, na którą dzisiaj może wejść każdy z nas. Dopiero XIX-wieczna modernizacja otworzyła wąską furtkę migracji do miast bądź do Ameryki. W Europie Środkowo-Wschodniej przebiegała jednak – jak wiemy – z opóźnieniem. Co w takiej sytuacji mogli zrobić ci, którzy nie wsiedli do pociągu modernizacji?

Dla nas, przesiąkniętych purytańską ascezą głoszącą związek między pracą a bogaceniem się, odpowiedź jest prosta. Ale nie dla tradycyjnego chłopa, dla którego – jak pisał Foster – bogactwo nie „rośnie”, jest ograniczone podobnie jak ziemia. Odpowiedź na powyższe pytanie była jedna: poprawić swoją sytuację można tylko kosztem innych. Stąd brały się chłopskie kradzieże, na które tak utyskiwali w swoich wspomnieniach ziemianie. Stąd plądrowania majątków ziemskich w czasach zawieszającego groźbę kary chaosu. Stąd też mordy w czasie II wojny światowej.
Polski głód

Cofając się aż do I wojny, przyjrzyjmy się, jaki horyzont doświadczeń mieli za sobą polscy chłopi w latach 1942 i 1943? W 1915 r. po zajęciu ziem zaboru rosyjskiego niemieckie władze okupacyjne narzuciły wsi gigantyczne kontyngenty. W miastach i na prowincji zaczął się głód, który praktycznie utrzymał się do 1921 r. Wyczerpani ludzie zapadali na tyfus. Klukowski opisywał: „Była to prawdziwa klęska. Czegoś podobnego nigdy przedtem ani potem nie widziałem. Wzywano mnie czasem do wsi, gdzie prawie w każdej chałupie byli chorzy. W niektórych domach bywali chorzy absolutnie wszyscy – w różnych stadiach choroby. W jednej chałupie zastałem chorą całą siedmioosobową rodzinę. Wszyscy leżeli na słomie, na ziemi (...). W innych znów chałupach widziałem zmarłych, których grzebaniem nie było komu się zająć”.

Kolejną falę pauperyzacji przyniósł Wielki Kryzys, który najmocniej uderzył w mieszkańców wsi, ponieważ spadły ceny na produkty żywnościowe. Najsilniej odczuły kryzys obszary najuboższe, na których rolnictwo było rozdrobnione, tzn. wschód i południe Polski. W jednym z ówczesnych opracowań socjologów wsi napisano: „Cukier na wsi nie istnieje. Większość dzieci – w powiecie rzeszowskim – nie widziała go nawet nigdy, chyba w formie cukierków na odpustach. Sól spożywa się obecnie szarą, nieraz nawet czerwoną bydlęcą; na wiosnę w okresie przednówka z braku gotówki nawet na te gatunki, stosuje się kilkakrotne gotowanie ziemniaków w tej samej raz osolonej wodzie”.

Nad niektórymi województwami zawisło widmo klęski głodowej. Pauperyzacja wsi odbiła się nie tylko na sposobie odżywiania, ale w jeszcze większym stopniu na zaopatrzeniu w ubranie. Brakowało butów, przeważająca część rolników przez większą część roku chodziła boso. Jeden z badaczy opisywał: „Średniozamożny gospodarz chodzi dziś obdarty, w tej samej zawsze, dokładnie obdartej parze butów, w jednej, wieczorami pranej koszuli. Z innych dawno zrobiono sukienki dzieciom. (...) Ubranie jest jedno, toteż dzieci najdotkliwiej odczuwają skutki braku odzieży. W lecie jest łatwiej, ale w zimie w północnej części powiatu [rzeszowskiego] spotkać można w chałupach dzieci, które zawiązywane są na cały dzień po szyję do worków z sieczką, gdyż bez ubrania zamarzłyby w zimnej, nieopalonej izbie”.

Kilka lat wzrostu gospodarczego, między zakończeniem kryzysu a wybuchem II wojny światowej, nie wyciągnęło polskiej wsi z nędzy. Kolejny głód zaczął się na przednówku 1941 r. Wieś została objęta kontyngentami, czyli obowiązkowymi dostawami zboża, mięsa i mleka. Ceny były minimalne. Kontyngenty były ciągle podwyższane, a sposób ich ściągania bezwzględny.

System kar za niewywiązanie się przewidywał: więzienie, obóz koncentracyjny, nawet karę śmierci. W czerwcu 1942 r. ksiądz Józef Anczarski, mieszkający wówczas w Małopolsce Wschodniej, zapisał: „Klęska głodu jest straszna. Głodni ludzie poczynają wybierać na polach zasadzone ziemniaki. (...) Dochodzą ponure głodowe wieści ze Lwowa. Każdy kęs chleba ma wartość bez ceny. Jeśli we wioskach jest głód, cóż mówić o Lwowie”. Głód spadł również na ziemie centralnej Polski; ze zdwojoną siłą odczuwali go Żydzi zamknięci w warszawskim getcie, jak również, choć dużo mniejszy, mieszkańcy miasta po aryjskiej stronie. Zagrożeni głodem ludzie uruchamiali różne strategie: działali na czarnym rynku, wzmacniali więzi rodzinne, zmieniali nawyki żywieniowe.

Mordowanie przez niektórych polskich chłopów ukrywających się Żydów dla pary butów czy kilograma cukru, jakkolwiek to zabrzmi, było więc „racjonalne”. Wyrastało z chłopskiej „wizji ograniczonych dóbr”. Skoro nie mamy ubrań, butów, słoniny i nie zanosi się na to, żeby było lepiej (Niemcy stali pod Stalingradem), to dlaczego nie „zapolować” na Żyda, przecież wolno. To nie chciwość polskich chłopów – jak chce Jan Tomasz Gross – lecz wielowiekowe chłopskie doświadczenie niedoboru i wyrastająca z niego racjonalna strategia poprawy losu kosztem innych stały za tymi zachowaniami. Choć w polskich miastach też istniały dzielnice nędzy, to jednak „wizja ograniczonych dóbr” nie była podzielana przez wszystkich mieszkańców, ponadto struktura społeczna była nieporównanie bardziej zróżnicowana niż na wsi.

Należy podkreślić, że opisanym powyżej mechanizmem nie można tłumaczyć wszystkiego. W przeciwnym razie nie dałoby się wyjaśnić genezy Holocaustu, który przecież wymyślono i wprowadzono w życie w Niemczech, w kraju nieporównanie bardziej zamożnym od Polski.

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
Seba
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 30-07-2016 12:44
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

RIGAMONTI razy 2: Magdalena i Maksymilian Rigamonti

Jesteśmy współodpowiedzialni za Holocaust?
Kto?

Polacy. Pytam, bo dla mnie pana film o Janie Karskim jest jednym wielkim oskarżeniem Churchilla, Roosevelta, papieża Piusa XII, władców ludzkości, jak mówił o nich Karski, ale też amerykańskich środowisk żydowskich.


Nie chciałem oskarżać. Tylko pokazać, że oni wiedzieli o Holocauście, wiedzieli, że Żydzi są masowo mordowani, bo przecież Karski im o tym powiedział, i nic nie zrobili. Nic. Zresztą teraz w różnych częściach świata tysiące ludzi jest gwałconych, torturowanych, zabijanych i wielcy tego świata też nic nie robią. Nie robią, bo nie mają w tym żadnego interesu. Ten film jest o tym, jak funkcjonuje polityka i jak my, zwykli ludzie, przyzwyczajamy się do tego, jak jesteśmy bierni, jak się odwracamy, nie chcemy wiedzieć, zaangażować się. Wtedy, ponad 70 lat temu, Żydzi nie mieli swojego państwa i swoich przywódców, którzy mogliby na arenie międzynarodowej wystąpić i powiedzieć: mieszkańcy naszego kraju są masowo mordowani. Nie mieli swojego przedstawiciela.

Jan Karski był takim przedstawicielem.

Był. I zrobił najwięcej. Ale władcy ludzkości mieli go gdzieś.

Wpływowi amerykańscy Żydzi też.

Niestety też. Nie zrobili nic. Feliks Frankfurter, Żyd, sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego, powiedział Karskiemu, że nie wierzy w historie o getcie, o zagładzie. Nie wierzy, nie chce wierzyć, nie ogarnia tego, nie przyjmuje do wiadomości. Rabini amerykańscy protestowali przed Białym Domem, chcieli się spotkać z prezydentem Rooseveltem, chcieli jakiejś deklaracji w sprawie pomocy dla europejskich Żydów, ale prezydent uciekł z Białego Domu tylnym wyjściem. To smutne.

Smutne? Smutny to może być film fabularny w kinie.

A co oni mogli więcej zrobić w tej Ameryce? Może uzbierać więcej pieniędzy na przekupienie przywódców Rumunii czy Węgier, którzy zaczynali wtedy kolaborować z Hitlerem, i uratować tę resztkę Żydów. W Polsce Niemcy zbudowali obozy koncentracyjne, ale to, co zrobili w Rumunii, było czymś niewyobrażalnym. Zwieźli wszystkich w jedno miejsce i przeciągnęli ich pod granicę sowiecką w rejon nazywany Transnistrią i tam ich zostawili. Bez jedzenia, bez ubrań, bez baraków. Była zima, mróz. Spotkałem kobietę, która to przeżyła, która widziała, jak z głodu i zimna umierają jej bliscy, jak umierają wszyscy. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nie wiedziałem o tym, dopóki nie zacząłem zajmować się Karskim. Roosevelt i rząd amerykański bali się zaangażować w sprawę żydowską. Niemcy robili propagandę z tego, że Żydzi są powodem II wojny światowej. Roosevelt nie chciał się włączać w tę narrację i walczyć o ratowanie Żydów.

Do cholery, był najsilniejszym władcą na świecie! Podkreśla pan to w swoim filmie kilkukrotnie.

Bo był najsilniejszy na świecie. Mógł zareagować, kiedy Karski mu mówił o zagładzie. A on zapytał o rolnictwo w Polsce i o konie, o to, jak się mają konie.

W pana filmie te konie się pojawiają.

Narysowane, piękne konie pociągowe, chodzące obok drutów kolczastych obozu koncentracyjnego. Tomek Niedźwiedź wymyślił ten rodzaj animacji. Jakby trójwymiarowej, jakby dokumentalnej. Potem się okazało, że jego dziadkowie uratowali rodzinę żydowską i że on rysując dla mnie, opowiada swoją prywatną historię.

Pan jest Żydem.

Jestem. Choć przez 30 lat życia w Polsce próbowałem ukrywać fakt, że jestem Żydem. Wszyscy mnie postrzegali jako Żyda, a ja udawałem, że nim nie jestem. Pamiętam, jak byłem w szkole filmowej w Łodzi i zrobiłem dokument „Niedziela”. Film dostał nagrodę za najlepszy na festiwalu w Krakowie. Odebrałem tę nagrodę, wróciłem do Łodzi, do szkoły, a jeden z moich kolegów mówi: już rozumiem, dlaczego dali ci tę nagrodę. Przewodniczącym jury był Jerzy Hoffman, a on jest Żydem, więc kto mógł dostać pierwszą nagrodę, jak nie ty. Osłupiałem, bo ani nie wiedziałem, że Hoffman jest w jury, ani tym bardziej że jest Żydem. Wtedy sobie uświadomiłem, że wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat mojego żydostwa.

Ale ja pytałam o pana żydostwo, bo chciałabym wiedzieć, czy pan się wściekał, kiedy się dowiadywał, jak świat nie chciał wiedzieć o zagładzie Żydów.

Kiedy się dowiedziałem, że „New York Times” zamieścił w końcu informację o zagładzie Żydów na 16. stronie, podczas gdy na pierwszej była informacja o tym, że jakiś polityk oddał swoje trampki do składu gumy, to się wściekłem. Fakt, że jestem Żydem, że czuję się Żydem, pewnie jeszcze tę wściekłość spotęgował. Choć ja tej wściekłości nie okazuję, staram się nawet zrozumieć tę drugą stronę. Szef „NYT” też był Żydem. Zacząłem się zastanawiać nad tym, jak ci amerykańscy Żydzi musieli być osaczeni przez własny sukces, skoro ignorowali informacje o gettach, obozach koncentracyjnych. Nie reagowali na zagładę, bo bali się, że stracą swoje fortuny. Próbuję rozumieć tego szefa „NYT”, który musiał kalkulować, bać się, że czytelnicy obrócą się przeciwko niemu, kiedy zacznie forować tematy żydowskie.

O swoje pieniądze się bał.

Oczywiście, że tak, o to, że mu nakład spadnie. To było lato 1943 r., kiedy jeszcze można było uratować miliony Żydów z tych transportów, które szły do Oświęcimia i do innych obozów. Pamiętajmy, że 400 tys. Żydów z Węgier zwieziono do Oświęcimia w marcu 1944 r., a w sierpniu tego samego roku po zlikwidowaniu łódzkiego getta wywieziono tam 70 tys. Żydów. Przecież Hitler przegrywał już wojnę. Karski rozmawiał, z kim mógł, z politykami, pisarzami, artystami.

I co?

I nic. Wszyscy go wysłuchiwali. I to już był sukces. Ale ani w Wielkiej Brytanii, ani w Stanach żadnej reakcji nie było. Nikt o tym nie pisał, nie mówił głośno. Nikt nie chciał zająć się Żydami w Europie, nikt nie chciał im pomóc.

To antysemityzm?

Z dzisiejszej perspektywy to oczywiście antysemityzm. Ale wtedy, choć trudno to sobie wyobrazić, w Stanach działała oficjalnie partia nazistowska. W Madison Square Garden w Nowym Jorku były wielkie zebrania tej partii. Zresztą są sfilmowane. Partia funkcjonowała aż do czasu wypowiedzenia przez USA wojny Niemcom. O tym się nie mówi, bo to przecież wstyd, a ja uważam, że trzeba mówić. Trzeba też mówić o tym, że Ameryka była w dużym stopniu zbudowana przez emigrację niemiecką. Gdyby Roosevelt zajął się sprawą żydowską, to zaryzykowałby, że nie zostanie wybrany w kolejnych wyborach. Majętni wyborcy w dużej mierze byli Niemcami, z pewnością w wielu przypadkach, przynajmniej na początku sympatykami Hitlera.

Boję się, że Amerykanie nie będą chcieli tego pana filmu pokazywać w Stanach.

Bo niepoprawny politycznie, bo niewygodny? W październiku zeszłego roku miałem pokaz fragmentów tego filmu w Muzeum Żydowskiego Dziedzictwa w Nowym Jorku. Po pokazie znajoma producentka filmowa podeszła do mnie i dała do zrozumienia, że nie wszystkim może się podobać.

Może dlatego tak długo powstawał i w zasadzie do końca szukał pan na niego pieniędzy.

Może gdybym był bardziej politycznie poprawny, to byłoby łatwiej. Pamiętam, jak zgłosiłem się po grant na dokończenie filmu do fundacji utworzonej przez Stevena Spielberga. I dostałem odmowę. Może z powodów estetycznych... Nie chcę jednak nikogo oskarżać o złą wolę albo o kierowanie się względami politycznej poprawności. Ja w tym filmie mówię nie tylko o Amerykanach, ale i o Brytyjczykach i o papieżu, o Watykanie, o wszystkich, którzy nie zrobili nic, by ratować Żydów. Tak naprawdę tylko polski rząd emigracyjny próbował w tej sprawie coś przedsięwziąć, innych masowa zagłada Żydów nie interesowała. Polscy politycy emigracyjni najwięcej na ten temat mówili, ale byli za słabi, za mało wpływowi. Dopóki nie zacząłem się zajmować Karskim, też nie wiedziałem, że to polski minister spraw zagranicznych i polski prezydent robili, co mogli, by ratować Żydów, i byli w tych działaniach osamotnieni.

Dlaczego my Polacy nie umiemy się tym chwalić, na tym budować swojej historii?

Ja się też nad tym zastanawiam. Polska nie ma polityki historycznej.

I dlatego postrzegani jesteśmy jako najwięksi antysemici na świecie? Pan mieszka w Stanach, to pan wie, że tak jest.

Nie jako najwięksi. Kiedyś byłem w żydowskim instytucie badawczym w Nowym Jorku i dyrektor tego instytutu opowiadał, jak to jego ojciec mówił: Polacy to są straszni antysemici, ale to jeszcze nic wobec Ukraińców, zaś Ukraińcy to pikuś w porównaniu z Rumunami. Wszyscy muszą pamiętać, że polski rząd nigdy nie współpracował z Niemcami. Że, przy zachowaniu wszystkich proporcji Żydzi w Polsce jednak mieli najlepiej. Wystarczy porównać Polskę z Litwą czy Łotwą, państwami, które współdziałały z Hitlerem. Oczywiście gdzieś funkcjonuje stereotyp polskiego antysemityzmu, ale to wszystko zależy od perspektywy. To, co się udało dokonać Niemcom po II wojnie światowej, Polacy powinni zrobić bardzo dawno temu.

Kiedy mieli to zrobić? W 1968 r.?

Ma pani rację, nie było jak. Niemcy zneutralizowali ten stosunek świata do hitleryzmu do tego, co się działo podczas II wojny światowej. Teraz, jak spotykam Niemca, to on mi się już tak bardzo z Hitlerem nie kojarzy. Kilka dni temu leciałem ze Stanów do Polski. Siedziała obok mnie ponad 80-letnia pani. Niemka mieszkająca w Kalifornii. Opowiadała, że ojciec był w Gestapo, mówiła, jak zostali wyrzuceni z domu, jak ojciec był świadkiem w Norymberdze i jak nosi w sobie ten niemiecki ból, to niemieckie poczucie winy wobec Żydów, Polaków i innych narodów.

Mówi pan „Niemcy”, a nie „naziści”.

Oczywiście, że Niemcy. Z premedytacją. Karski też mówił Niemcy. To się właśnie Niemcom udało, że świat mówi naziści. Kilka tygodni temu byłem w Berlinie w Muzeum Żydowskim. Rozmawiałem z niemiecką Żydówką, starszą panią, i ona nagle mówi, że polski antysemityzm przerastał niemiecki antysemityzm. Zdrętwiałem. Poprosiłem, żeby to powtórzyła. Powtórzyła. Pomyślałem sobie wtedy, że jej może chodzi o to, że Polacy to latali za Żydami z siekierami, a Niemcy to humanitarnie mordowali gazem. No i większość to robiła z rozkazu, ktoś im ten gaz przecież sprowadził... Brednie, straszne brednie.

Powinny być karane.

Tak jak powinny być karane brednie tych ludzi, którzy mówią, że Holokaustu nie było. Przygotowując film, uznałem, że użyję najmocniejszej amunicji, czyli materiałów archiwalnych z warszawskiego getta. Ciekawostkę pani powiem, że 31 sekund kolorowych materiałów musiałem kupić z niemieckiego archiwum za 5 tys. dol. To jest paradoks, że Niemcy po 70 latach od wojny zarabiają na filmach z getta. Mniejsza z tym. Do tych niemych archiwaliów zdecydowałem się dodać dźwięk, minimalny, symboliczny dźwięk.

Mam pod powiekami te zdjęcia z getta. Pan to zrobił specjalnie, pan chciał, żebyśmy my, widzowie, czuli się tak strasznie jak Karski, kiedy wszedł do getta. Żebyśmy z nim po tym getcie chodzili, żebyśmy uciekali przed tymi chłopcami z Hitlerjugend strzelającymi do ludzi, żebyśmy tych ludzi, te dzieci umierające na ulicach widzieli.

Właśnie tak chciałem. Październik 1942 r. Już 300 tys. Żydów wywieziono do Treblinki. W getcie jest 70 tys. ludzi. Umierają na ulicach. Z głodu, chorób. Chciałem, żeby bolało, tak jak Karskiego bolało. Żeby człowiek, który to ogląda, czuł niemal fizyczny strach, żeby był oczami Karskiego.

Miałam dość.

Wiem. Kilkaset metrów stąd jest dawne getto.

Chodzi pan tam?

Chodzę. Prawie zawsze zabezpieczony w kamerę, ona mi pozwala opanowywać emocje. Oddzielam się, odgradzam tą kamerą. Jestem z ludźmi, których oprowadzam. Sam nie mam siły, nie daję rady. Karski miał fotograficzną pamięć. Wspaniałe zdolności aktorskie. Nieprzypadkowo został wybrany przez dowództwo Armii Krajowej do szpiegowskiej roboty. Opowiadał ze szczegółami, potrafił wszystko zagrać. Ale kiedy wszedł do getta, serce mu pękało.

Udawał Żyda?

Tak. Miał gwiazdę Dawida na ramieniu. Nie umiem sobie wyobrazić tej odwagi. On wcześniej był złapany przez Niemców, torturowany przez gestapo, uciekł, a za jego ucieczkę Niemcy rozstrzelali 32 Polaków. Był na liście poszukiwanych, więc gdyby go złapano, rozstrzelaliby go na miejscu.

Jaki on był?

Zabójczo przystojny, wysportowany, utalentowany, mówił biegle w kilku językach, pracował w dyplomacji.

Kiedy się dowiedziałem, że w 1943 r. „New York Times” zamieścił informację o zagładzie Żydów na 16. stronie, podczas gdy na pierwszej była o tym, że jakiś polityk oddał swoje trampki do składu gumy, to się wściekłem

Nic pan nie mówi o jego życiu prywatnym. Tylko na końcu filmu pojawia się zdanie, że żona Karskiego Pola Nireńska w 1992 r. popełniła samobójstwo.

W pierwszej wersji napisałem, że wyskoczyła z 11. piętra, bo właśnie tak było, taka jest prawda. I od razu ci, którzy tę pierwszą wersję oglądali, zaczęli pytać, co się stało, dlaczego chcieli znać tę historię, i nagle informacja o samobójstwie staje się ważniejsza niż cały film, który właśnie obejrzeli. Musiałem skrócić tę informację.

A dlaczego żona Jana Karskiego popełniła samobójstwo?

Są na to różne teorie. Karski ją poznał w 1938 r. w Londynie. Była wtedy piękną młodą tancerką. Ślub wzięli dopiero w latach 60. Karski był bardzo religijnym katolikiem, ona Żydówką. Karski postawił warunek, że Pola musi przejść na katolicyzm. Przeszła. I jedna z teorii mówi, że nigdy nie mogła sobie tego wybaczyć. Nie chcę się zastanawiać nad tym, czy to był powód samobójstwa, bo to jest tworzenie jakiejś bomby, jakiegoś obwiniania Karskiego o śmierć żony. Wiadomo, że Pola chorowała na depresję, więc powodów samobójstwa mogło być z pięćdziesiąt. Zresztą ja o tym filmu nie zrobiłem, tylko o Karskim, jego misji podczas II wojny światowej.

Chciał być szpiegiem?

Chciał. Chciał być wysłannikiem polskiego podziemia na świat. Przed wojną pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Co robił?

Nie uwierzy pani. Ja też nie wierzyłem. Pracował w V Departamencie Konsularnym MSZ, który zajmował się tematem rozwiązania problemu żydowskiego w Polsce i opracowaniem akcji wysłania Żydów na Madagaskar.

To mit jakiś.

Nie, są dokumenty. Polski rząd był zaangażowany w znalezienie na świecie miejsca dla Żydów. Nawet polska delegacja na ten Madagaskar pojechała. Chyba w 1937 r. Francuzi też wysłali swoją delegację. Chcieli tam wysłać swoich Żydów.

Pan sugeruje, że Jan Karski był antysemitą?

Słowo „antysemita” wtedy i teraz ma zupełnie inne znaczenie. Sam Karski opowiadał, że kiedy studiował we Lwowie, to nie pomógł Żydowi, którego bili inni. Z prostego powodu nie pomógł – miał plany zostania ambasadorem i nie chciał mieć pokiereszowanej w bójce twarzy. Bardzo ważny był dla niego wygląd. Być może ten incydent i późniejsza praca w MSZ gdzieś mu ciążyły.

I chciał odpokutować?

Tego nie wiem na pewno. Sprawa żydowska w nim siedziała. I kiedy się spojrzy na całe jego życie, to ten początek jest dość szokujący. Kiedy wywinął się gestapowcom, miał misję pojechania do Londynu z mikrofilmami na temat podziemia ukrytymi w kluczu. Tuż przed wyjazdem ktoś z AK mówi do niego: słuchaj, przyszło do mnie dwóch Żydów i pytają, czy jak już jedziesz do tego Londynu, to nie opowiedziałbyś tam, co tu się dzieje z Żydami. Zgodził się. Spotkał się więc z przywódcami organizacji żydowskich, a oni mówią, że musi wejść do getta. Poszedł raz. Poszedł drugi. Moim zdaniem wziął na siebie obowiązek patriotyczno-chrześcijański i jako dobry Polak i katolik zrozumiał, że jego obowiązkiem jest opowiedzieć światu, co Niemcy robią z Żydami. Żydów traktował jak współbraci. Był wychowany w wielokulturowej Łodzi, matka wpajała mu, że trzeba mieć szacunek do każdego człowieka, troszczyć się o wszystkich i że Bóg jest jeden. To, co zobaczył, ta skala zagłady uświadomiła mu, że Niemcom chodzi o zlikwidowanie całego narodu, wszystkich Żydów. Poniósł niebywałe ryzyko. Był herosem. Kimś niebywałym.

Wracam do tego, co się wydarzyło... A właściwie nie wracam – mówi na początku pana filmu. Wstaje, płacze. I ja też płakałam. I myślę, że będą płakać wszyscy, którzy ten film zobaczą.

Mnie też nie jest łatwo to oglądać. Myślę, że on czuł się honorowym Żydem, że to, co zobaczył w getcie i w obozie przejściowym w Izbicy Lubelskiej, do którego wszedł w przebraniu ukraińskiego strażnika, zdeterminowało całe jego życie. Idealizował Żydów, byli dla niego najważniejsi z powodu cierpienia, przez które przeszli. On ich gloryfikował. Jestem pewien, że Karski może zainspirować młodych, stać się wzorem do naśladowania. Młodzi przecież szukają wzorców. Karski jest przykładem na to, że jeden człowiek może zmienić świat.

Choć on sam uważał, że poniósł klęskę, nie przekonał władców ludzkości do działania.

Ale jednak zmienił świat.

Nam się wydaję, że w Ameryce wszyscy wiedzą, kim był Karski.

Bo został odznaczony przez amerykańskiego prezydenta? To było pewnie na 16. stronie „NYT”. Niewielu wie, kim był. Opowiadam Amerykanom o Karskim, pokazuję im fragmenty filmu, a oni mówią: To się działo naprawdę? Naprawdę był taki facet? Polak? Nie Żyd?! Był taki gość, który chciał ratować Żydów, który na całym świecie prosił o pomoc dla nich, który świat poinformował o Holocauście? Naprawdę – mówię.

Pan go pokochał?

Karskiego? Pokochałem, choć nigdy nie uścisnąłem mu dłoni. Pokochałem jego odwagę, szczerość i bezkompromisowość. I to, że w imię humanizmu był skłonny poświęcić swoje życie.

Sławomir Grünberg: operator, reżyser, producent filmowy oraz telewizyjny. W 1981 r. wyjechał do USA, gdzie realizuje filmy dokumentalne. Reżyser filmu „Karski i władcy ludzkości”.



źródło: http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/867451,rezyser-filmu-karski-i-wladcy-ludzkosci-zydzi-z-usa-nie-reagowali-na-holocaust-bali-sie-o-fortuny.html
 
Dominik Makosch
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 31-07-2016 09:24
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

"Na likwidację Żydów pojechałem. Kowalski Jan" Adam Leszczyński


Obchody 75. rocznicy zbrodni w Jedwabnem


Dzień po wymordowaniu przez Niemców rodziny Ulmów na polach w Markowej znaleziono ciała 24 Żydów. Zginęli z rąk ukrywających ich polskich chłopów. Z prof. Janem Grabowskim rozmawia Adam Leszczyński.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej


ADAM LESZCZYŃSKI: Historycy odkrywają teraz gorsze sprawy niż Jedwabne?

PROF. JAN GRABOWSKI: Odkrywają coś gorszego i głębszego. Byłem wstrząśnięty, kiedy dowiedziałem się, że na terenie powiatu, gdzie prowadziłem badania, granatowi okazali się skuteczniejsi w polowaniu na ukrywających się Żydów niż niemiecka żandarmeria.

Znali teren, ludzi, język...

- I byli silnie zmotywowani. Chodziło głównie, choć nie tylko, o rabunek. W bardzo wielu wypadkach Niemcy nie mieli najmniejszego pojęcia o tych mordach. Granatowi zabijali Żydów na własną rękę.

Żeby nie dzielić się łupem?

- To po pierwsze. W sądzie po wojnie używali często argumentu, że to była działalność patriotyczna. Wioska wiedziała, że ktoś ukrywa Żydów, w razie wpadki lub najczęściej donosu odpowiedzialność spadłaby na całą rodzinę, więc przerażeni chłopi przychodzili na policję, żeby rozwiązała za nich "problem żydowski". Albo zmęczeni ukrywaniem szli do sołtysa, a ten prosił o pomoc policjantów, którzy mordowali, rabowali, co było można, i wyciskali haracz od Polaków, bo "skoro ktoś ukrywa Żydów, to ma pieniądze". Czasem policjanci nakładali haracz na "winną" wioskę, np. po 50 złotych od głowy. Wioskowi zabitych Żydów zakopywali na polach i na tym sprawa z reguły się kończyła. Policjanci podkreślali, że gdyby nie ich "akcja", Niemcy mogliby dokonać odwetu na całej wiosce.

Liczni granatowi to bohaterowie konspiracji. Nie było dla nich, jak można sądzić, wyraźnej sprzeczności pomiędzy patriotyzmem wojennym - etniczno-narodowym - a mordowaniem Żydów.

Z terenu całego Generalnego Gubernatorstwa mamy też doniesienia o pomocy Polaków w likwidacji gett, czyli straszliwych masakrach trwających od wiosny 1942 do wiosny 1943 r. Jeżeli popatrzymy na Węgrów, Miechów, Opoczno, Działoszyce, Stoczek - miejscowości jest zbyt wiele, by je wszystkie wymieniać - to widać, że współsprawstwo Polaków w likwidowaniu otwartych małych gett było istotnym i dotąd prawie niezbadanym zjawiskiem.

Egzekucja Żydów z Rędzin-Borku. "Cóż wam po życiu, kiedy już pieniędzy nie macie"


W literaturze o wojnie nigdy się z tymi historiami nie zetknąłem.

- Jestem historykiem spędzającym większość czasu w archiwach. Podstawowymi źródłami do badania dziejów Zagłady jest ponad 50 tys. wywiadów z ocalałymi w tzw. Archiwum Historii Wizualnej czy blisko 7 tys. relacji złożonych przez polskich Żydów w latach 1946-47.

Ponad 15 lat temu weszły w obieg naukowy tzw. sierpniówki, czyli akta powojennych rozpraw toczonych przeciwko ludziom podejrzanym o kolaborację z Niemcami. To dziesiątki tysięcy procesów.

Niektórzy prawicowi historycy uważają, że zeznania bywały wymuszane.

- To źródła niesłychanie wiarygodne. Władza komunistyczna nie życzyła sobie tych procesów, bo obawiała się, że naród zawoła: "Komuniści dobrych Polaków sadzają do więzień, i to za co? Za mordowanie Żydów?". "Prości" Polacy też nie bardzo mieli ochotę słuchać o mordowanych Żydach.

Czytałem setki "sierpniówek" i nie znalazłem nic świadczącego o politycznych manipulacjach. To były normalne sądy cywilne, z przedwojennymi prokuratorami i sędziami. Sprawy podziemia szły z reguły innym torem, do sądów wojskowych. Kilka miesięcy temu amerykański historyk z Berkeley obronił pracę doktorską, w której cytuje prokuratora ze wschodniej Polski, jak sądownicy wspólnie planowali, żeby tych, którzy oskarżają Polaków o zabijanie Żydów, zneutralizować na sali sądowej. Z reguły procesy kończyły się niewielkimi wyrokami, a bardzo często uniewinnieniem. Prawie wszyscy mordercy wyszli na wolność najpóźniej w 1956 r.

Druga grupa źródeł to dokumenty z czasów wojny. Zachowało się ich bardzo wiele, ale historycy rzadko po nie sięgali. Często są wstrząsające. W Wodzisławiu, miasteczku pod Jędrzejowem, jest getto otwarte i posterunek polskiej policji. Niemców tam prawie nie widać, ale na niemiecki sygnał odbywa się likwidacja getta. Mobilizuje się polską policję, straż pożarną i mieszkańców. Chłopi już czekają z podwodami na żydowski dobytek. Pojawia się kilku niemieckich żandarmów, ale późno... Niemcy nie ufali granatowym policjantom.

Zagłada Żydów ze wsi Strzegom


Często współpracowali z podziemiem.

- Łatwo dawali się rozbrajać... Dlatego Niemcy ich kontrolowali, np. nie dawali nowej amunicji bez rozliczenia ze starej. Nawet łuski trzeba było przynieść. Znam trzy rozliczenia amunicji z likwidacji getta w Wodzisławiu. Każdy z 20 policjantów stacjonujących w mieście musiał napisać, ile naboi zużył, strzelając do Żydów. Rekordzista miał 36, pochwalił się zabiciem 30 Żydów. Inni wystrzelili po 15, 20, 25 naboi.

Może policjanci wystrzeliwali pociski przy innych okazjach, a potem łatwiej było tak rozliczyć?

- Niemcy i to kontrolowali. Kazali sobie niekiedy pokazywać trupy.

Mamy też wspomnienia i dokumenty z magistratów. Gdy policjant jechał rowerem zabijać Żydów, dostawał diety, "kilometrówki". Mamy więc karteczki: "Na likwidację Żydów pojechałem. Kowalski Jan" czy coś w tym guście. W aktach gminnych figurują spisy Polaków, którzy zajmują pożydowskie domy już w dniu likwidacji gett, mamy raporty niemieckiej żandarmerii o plądrowaniu gett po wywózkach Żydów do obozów zagłady, nietrudno dotrzeć do ksiąg polskiej policji, gdzie ten sam proceder grabieży opisany jest ręką oficerów dyżurnych. W księgach Baudienst [służby budowlanej] stoi jak byk liczba godzin przepracowanych przez polskich "junaków" w czasie akcji likwidacyjnych, znane są listy kandydatów na "treuhänderów" chcących "zaopiekować się" pożydowskimi domami, mamy wreszcie raporty wywiadu AK o szerzącej się kolaboracji z "kwestią żydowską" w tle.

Nowi sąsiedzi w Jedwabnem. Chciałabym wierzyć babci, a nie Grossowi


Nie ma nic nowego do powiedzenia o tych, którzy pomagali Żydom?

- Ich historie też są przedmiotem manipulacji. Przykładem jest muzeum pamięci rodziny Ulmów w Markowej. Granatowy policjant w marcu 1944 r. wydał ich Niemcom. Żandarmi z Łańcuta zamordowali ojca, sześcioro dzieci, ciężarną matkę i ukrywanych przez nich Żydów.

To nieprawda?

- Prawda, ale niecała. Ulmowie nie zasłużyli sobie na takie traktowanie, a pozbawienie szerszego kontekstu ich męczeństwa przeinacza całą sytuację.

Wychodząc z muzeum, mamy wrażenie, że w Markowej i w innych miejscowościach Podkarpacia trwał swoisty front polsko-żydowskiej solidarności w obliczu bezwzględnego terroru okupanta. Tymczasem obok Markowej, dosłownie za najbliższą górką, jest miejscowość Sietesz, gdzie ukrywał się niejaki Jehuda Erlich. Po wojnie w Izraelu zeznał: "Były to ciężkie czasy dla nich [Jana i Marii Wielguszów, którzy ukrywali Ehrlicha - J.G.]. Trwały rewizje przeprowadzane przez Niemców oraz przez polskich chłopów, którzy chcieli znaleźć ukrywających się Żydów. Na wiosnę 1944 roku wykryto żydowską rodzinę ukrywającą się u polskich chłopów. Osiem dusz wraz z ciężarną żoną - zamordowano razem z ukrywającymi się u nich Żydami".

To Ulmowie.

- Erlich pisze dalej: "W wyniku tego powstała wśród polskich chłopów, którzy ukrywali Żydów, wielka panika. Następnego ranka na polach odnaleziono dwadzieścia cztery ciała Żydów. Zostali oni pomordowani przez samych chłopów - chłopów, którzy ukrywali ich w ciągu [poprzednich] dwudziestu miesięcy". Pięć lat temu przekazałem ten dokument twórcy muzeum dr. Mateuszowi Szpytmie, dziś wiceprezesowi IPN. W Markowej nie ma po nim śladu, nie ma żadnej wzmianki o tym mordzie. Znane są też inne dokumenty, w których mowa o obławach na dziesiątki Żydów, których dokonali mieszkańcy w 1942 r. bez żadnego udziału Niemców! Są opisy mordów dokonanych przez miejscowych strażaków, są nazwiska sprawców. O tej masakrze w muzeum w Markowej jest fragment zeznań powojennych, z których wynika, że była jakaś obława, ale powojenny sąd wszystkich mieszkańców uniewinnił. Słowem - nic się nie stało, sprawa zamknięta. A przecież to ten kontekst powodował, że ukrywanie Żydów było najbardziej niebezpieczną ze wszystkich form konspiracji! Gdyby nie atmosfera ciągłego pogromu i zaszczucia, to los Ulmów mógłby potoczyć się inaczej.

W najbliższej okolicy mordowano Żydów jeszcze w marcu 1945 r.! Parę kilometrów od Markowej jest wioska Kańczuga, gdzie 31 marca 1945 r. Polacy zamordowali kilkunastu ocalałych z Zagłady. Podobnie w pobliskim Kisielowie. Ale zwiedzający muzeum w Markowej nie dowiedzą się o tym ani słowa. Nie ma też nic o horrorach popełnionych przez Polaków na Żydach w niedalekiej Gniewczynie Łańcuckiej - co opisała nie tak dawno Alina Skibińska we wstrząsającej książce. Całość to ponury dowód na to, do czego prowadzić może tak modna dziś polityka historyczna.

Co z tym zrobić?

- Nie wiem. Dawniej wydawało mi się, że odkłamanie historii i gotowość przyjęcia choćby najboleśniejszych prawd są nieuniknione. Ale nieliczne grupki badaczy w starciu z instytucjami państwa, których jedynym celem jest gloryfikacja narodowej przeszłości, nie mają szans. Zaryzykuję, że 95 proc. naszych rodaków nie chce słyszeć o trudnej historii. Polityka historyczna PO, choć bardziej stonowana niż dzisiejsze ekscesy, żywiła się tymi samymi mitami. Nie przypadkiem młodzież, wychowana w duchu historycznego triumfalizmu i nacjonalizmu, głosuje dziś na partie prawicy czy też skrajnej prawicy.

Minister edukacji mówi, że Żydów w Jedwabnem i w Kielcach zabili bliżej nieznani "antysemici". Nowy prezes IPN twierdzi, że zabijali Niemcy. Nauka może mieć w tej sprawie wątpliwości?

- Nie może. Również Polacy mordowali Żydów - to niezwykle przykre, że po tych wszystkich latach, dyskusjach, badaniach trzeba to znów powtarzać. Nowy prezes IPN nie zdaje sobie najwyraźniej sprawy, że tego rodzaju wypowiedzi mają w historiografii zachodniej nazwę: negacjonizm. Negowanie Holocaustu polega także na zdejmowaniu odpowiedzialności ze sprawców.

Jeśli władza mówi "na pohybel faktom", to wchodzimy na pole debaty, na którym historycy nie mają już nic do powiedzenia.

Prezes IPN właśnie chce dyskutować o Jedwabnem. Historyczka Ewa Kurek mówi o ekshumacji ofiar.

- To nie jest dyskusja. Mamy za sobą 15 lat badań na ten temat i wiele dobrych książek, chociażby prof. Andrzeja Żbikowskiego, i tomy badaczy z IPN. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, co się wydarzyło w Jedwabnem i kilkudziesięciu innych miejscowościach.

To, co mówi nowy prezes, jest odpowiedzią na polityczne zamówienie, którego efektem będą kolejne konflikty o historię. Nowe badania - w tym moje - pokazują znaczący bezpośredni udział Polaków w mordowaniu Żydów nie tylko w 1941 r., ale także w 1942, 1943 i 1944 r. Przez całą okupację. Stopień zaangażowania, motywacje i skuteczność trzeba dopiero określić, ale nie ulega kwestii, że skala tego współsprawstwa nie była zjawiskiem odizolowanym ani mało istotnym. Ciekaw jestem, jak władze będą podchodzić do kolejnych publikacji o tej tematyce.

Oskarżą ich autorów o szkalowanie narodu polskiego. Wkrótce ma być na to paragraf.

- Procesy nieprawomyślnych historyków? Przerabiano to już w państwach totalitarnych rozmaitego autoramentu. Zdarza się to dziś w Rosji Putina i w Turcji Erdogana. Gdyby Polska miała do nich dołączyć, to obrońcy dobrego imienia narodu polskiego będą mieć pełne ręce roboty! Zdarzyło mi się "usiąść" w PRL za podważanie podstaw ustroju, więc patrzę na groźby władzy ze smutkiem, ale bez zdziwienia.


Jan Grabowski - (ur. w 1962 r.) profesor na Wydziale Historii University of Ottawa, członek Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN. Wydał m.in. "Ja tego Żyda znam! Szantażowanie Żydów w Warszawie 1939-1943", "Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945"

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
Piotrek880129
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2016 13:34
Postów: 12
Data rejestracji: 05.09.10

Jak się poczyta niektóre źródła to wychodzi z nich brutalna prawda: często największym wrogiem Żyda był drugi Żyd. Wielu uratowanych wywodziło się z policji w gettach bardzo skutecznie wysyłającej swoich rodaków na śmierć i z Żagwii ściśle współpracującej z Gestapo. Istnieli tzw. łapacze zwerbowani wśród Żydów cena za głowę 200 marek. Wiele osób z kierownictwa gett robiło mafijne interesy z Niemcami. Żydzi z USA mieli gdzieś że giną ich rodacy. Wielu z nich cieszyło się z tego że pozbędą się konkurencji. A że ludzie wydawali Żydów ze strachu itd.-była wojna a każdy chciał żyć.
 
Dominik Makosch
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 01-08-2016 19:46
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

Mam wrażenie, że całą tę dyskusję można by sprowadzić do poniższej historii dotyczącej Ireny Sendlerowej, ukazującej zwykłą (a może niezwykłą) ambiwalencję zachowań w kraju, w którym mieszkało mnóstwo Żydów przed II wojną światową.

"Jest początek lat 30. Irena studiuje polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Działa w lewicującym Związku Młodzieży Demokratycznej. Na wykładach stoi - na znak protestu wobec getta ławkowego dla Żydów. Bojówkarz ONR-u szturcha pałką jej przyjaciółkę: - Dlaczego stoisz? - Bo jestem Żydówką. - A dlaczego ty stoisz? - Bo jestem Polką - odpowiada Irena i dostaje od ONR-owca w twarz."

Edytowane przez Dominik Makosch dnia 01-08-2016 21:31
"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
Seba
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 21-02-2018 22:29
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

Jakże dziwnie się czyta te teksty w tym momencie, przy obecnym wręcz bezczelnym antypolonizmie środowisk żydowskich...
https://www.faceb...946328624/
 
Dominik Makosch
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 21-02-2018 23:21
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

No właśnie. Gdybym miał oceniać podejście do Żydów na przykładzie tego, czego się dowiedziałem w ciągu ostatniego tygodnia ze wspomnień polskich Żydów mieszkających przed wojną i w okresie wojny w Polsce – to Polacy okazują się największymi chyba po samych Niemcach antysemitami w Europie. Według tych relacji Żydzi naprawdę bali się Polaków i powszechnie traktowali ich jako donoszących Niemcom. Jak do tego dodam przedwojenne getto ławkowe na wyższych uczelniach i wspomnienia Pana Adamskiego (ten wątek dotyczy też Kępna), który opowiadał mi o demonstracjach na kępińskim rynku przeciwko kupowaniu u Żyda i blokowaniu żydowskich sklepików to sytuacja robi się naprawdę przykra. Ciężko przeżywać takie rozczarowanie.

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
Seba
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 22-02-2018 01:10
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

No cóż, wojnę przeżyło wielokrotnie więcej Żydów skrzywdzonych przez Polaków niż Żydów skrzywdzonych przez Niemców. Ci drudzy po prostu nie mieli prawa przeżyć.
Dodatkowo nadzwyczaj często historię opowiadają Ci, którzy nie mieli nic wspólnego z Polską, starając się w ten sposób zamazać swoje winy, vide żydzi amerykańscy, którzy odmówili schronienia swoim europejskim pobratymcom i odsyłali ich na śmierć. Podobnie zresztą wielokrotnie schronienia odmówili Anglicy. Belgowie, Holendrzy itp. sami zwiększali kontyngenty żydów z dziećmi prosto do obozów.
Zresztą żydzi też święci nie są, żydowscy szmalcownicy, policja żydowska, czy choćby nazywanie w Izraelu ocalałych z niemieckiego pogromu "mydłem", 150 000 żydów w Wehrmachcie (wg prof. Bryan Mark Rigg, absolwenta Yale i Cambridge).Brakłoby czasu i miejsca na wypisanie najpopularniejszych zbrodni narodu żydowskiego na swojej nacji jak też Polakach w czasie IIWŚ. Warto jednak poczytać Kronikarza Getta, Emanuela Ringelbluma.
„Umschlagplatz. Szmerlig (Żyd, komendant Umschlagplatz) - oprawca z biczem. Zbrodniczy olbrzym z pejczem w ręku. Pozyskał łaskę tamtych (Niemców). Wierny wykonawca ich zarządzeń. (…) Policja żydowska miała bardzo złą opinię jeszcze przed wysiedleniem. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwa korupcją i demoralizacją. Dno podłości osiągnęła ona jednak dopiero w czasie wysiedlenia. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciwko odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź. Policja była duchowo przygotowana do tej brudnej roboty i dlatego gorliwie ją wykonywała. Mózg sili się nad rozwiązaniem zagadki: jako to się stało, że Żydzi - przeważnie inteligenci, byli adwokaci (większość oficerów policji żydowskiej była przed wojną adwokatami) - sami przykładali rękę do zagłady swych braci. Jak doszło do tego, że Żydzi wlekli na wozach kobiety i dzieci, starców i chorych, wiedząc, że wszyscy idą na rzeź. (…)

Policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zarządzenia niemieckie w sprawie wysiedlenia, policja żydowska przeważnie przekraczała wyznaczone dzienne kontyngenty. Nazywano to przygotowaniem rezerwy na następny dzień. Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty. Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych łupami, zrabowanymi wespół z Ukraińcami.

Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców, Łotyszów. Niejedna kryjówka została „nakryta” przez policję żydowską , która zawsze chciała być plus catholique que la pape, by przypodobać się okupantowi. Ofiary, które znikły z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski. (…) Do powszechnych zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy lub ciężarówki. Bezlitośnie, z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór. Nie zadowalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali „winnych”, którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć. (…)

Do akcji wysiedleńczej przyłączyły się dobrowolnie - poza policją - jeszcze inne organizacje i grupy. Czołowe miejsce zajmuje Pogotowie Ratunkowe Gancwajcha o amarantowych czapkach. Ta szalbiercza instytucja, która nie udzieliła ani jednemu Żydowi pomocy lekarskie, ta oto bandycka szajka aferzystów zgłosiła się ochotniczo do „zbożnej” roboty wysyłania Żydów na tamten świat. I ta właśnie szajka wyróżniała się brutalnością i nieludzkim postępowaniem. Czerwone czapki okryły się czerwonymi plamami krwi nieszczęśliwych mas żydowskich. Oprócz Pogotowia pomagali w akcji urzędnicy Gminy Żydowskiej… (…) Jakiś adwokat przechwalał się wobec mnie, że załadował na wozy 1000 Żydów.”


Cały naród zbiera teraz rezultat obojętności, a często łajdactwa ludzi pokroju Grossa - człowieka niewiarygodnego, który sam stwierdzał, że miał "widzenia" i stąd wszelkie liczby i dane w jego publikacjach, a nie z dokumentów czy badań. Czy można więc nazwać badania z takim "materiałem źródłowym" rzetelnymi?
Każdy naród stara się wzmacniać swoją siłę pokazując swoje doniosłe osiągnięcia, u nas środowiska lewicowe wypominały wyłącznie ciemne karty, niejednokrotnie twórczo tworząc fakty, kształtując w ten sposób naród cierpiętników bez poczucia własnej wartości, którzy mieli wstydzić się swojego pochodzenia. Gdzie natomiast bohaterowie?! O Schindlerze słyszał każdy, a o Eugeniuszu Łazanowskim? Tym powinniśmy się chwalić, a nie Jedwabnem.
Przy tych wydarzeniach wychodzi po prostu naiwność społeczeństwa polskiego, wierzącego w braterstwo, wielkie ideały itp. zamiast "Realpolitik". Niestety pewne naiwne środowiska dalej chcą przepraszać za wszystko, jakbyśmy my byli winni...
 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Monografia Kępna z 1815

Czytaj publikację


bądź pobierz książkę
(ok. 35MB)
Do zobaczenia Efka![0]
Kalendarz

Brak wydarzeń.

Złap nas w sieci NK  FB  BL  TVN24
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Leczenie AMD
· Magnesy stolarskie?
· Części samochodowe?
· prezent dla mamy
· Czy miał ktoś proble...
· Prezent dla taty
· Kępno.Węzeł kolejowy.
· Friederike Kempner -...

Losowe tematy
· polonistka lata 197...
· Wrak
· NIESÓB szkic geogra...
· Legenda o kościółku...
· LEGENDA MIKORZYŃSKA...
Najwyżej oceniane zdjęcie
Zdjęcie miesiąca Kwiecień
Kościół na Pólku widziany znad stawu Brzezisko
Liczba ocen: 1
Punktów: 5
Archiwum
44,395,209 unikalne wizyty