Zobacz temat
 Drukuj temat
Alt Kempen
dromme
#21 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 09:35
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

ja nie ponaglam i czekam cierpliwie Grin
 
zimek79
#22 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 12:57
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

A oto kolejne wydarzenie, o którym warto wspomnieć, ceremonia Chaliza, która miała miejsce w Synagodze pewnego letniego dnia. Synagoga była tak wypełniona ciekawskimi, że palca nie można było wcisnąć. Z tego powodu stało się jasne, że to dziwne wydarzenie było pewnego rodzaju trybunału ludowego. Skarga bezdzietnej siostry przyrodniej przeciwko wyrzekającemu się jej przyrodniemu bratu, ściąganie butów, spluwanie jako znak pogardy - wszystko to działało jak swego rodzaju proces ludowy, jak również jak i sztuka ludowa, która z powodu swojej nietypowej natury przetrwała jako temat rozmów przez wiele wieczorów zimowych.

Po tych dygresjach wracamy do naszego wątku.

Kępno było wyłącznie miastem handlowym. Miasto nigdy nie miało Yeshiva (żydowska szkoła religijna ? przyp. zimek), wbrew faktowi, że niektórzy Rabbini mieli rozległe reputacje. Nasze zgromadzenie nie było bardzo wykształcone, raczej studiowano niecierpliwie w naszym Beth ha Midrash (?dom nauczania", "dom uczenia się" lub - precyzyjniej - "dom wyjaśniania (interpretacji)" (słowo midrasz oznacza w hebrajskim "wyjaśnienie" ? przyp. zimek). Tutaj można było regularnie spotkać polskich czy litwińskich studentów, większość z nich to byli uchodźcy prześladowani przez oddziały cara Mikołaja I. Dla tych nieszczęśników Kępno było najbliższym azylem. Burmistrz oczywiście wiedział o nich, ale przymykał na to oko, a kiedy było trzeba, oba, jak tylko uciekinierzy się pojawili. Istniała pogłoska, że władze społeczności żydowskiej miał układ z urzędnikami państwowymi w tej kwestii.
W każdym razie polscy uchodźcy pozostawali bezpieczni w Kępnie dopóki nie znaleziono dla nich nowego miejsca. Czasem tacy uchodźcy stawali się czasowymi rezydentami, dostawali jakąś pracę i stawali się obywatelami pruskimi.
Władze były elastyczne w tej kwestii i nikomu nie stała się krzywda w tym procesie. W ten sposób utrzymywano stosunki z Polską. Było to bardzo ważne dla ekonomii lokalnej, dla której import uciekinierów z Polski był nie lada okazją.
Kępno było w tym czasie głównym miejscem przerzutowym dla Polaków sprzedających wełnę na Zachód, pierwszym przystankiem na drodze do Wrocławia, którego rynek wełny należał do największych w ówczesnej Europie. Większość zamożnych Kępnian stanowili hurtownicy wełny. Wśród nich najbogatsza była rodzina Henschel. Ich główną strefą wpływów był warszawski rynek wełny, z którego, jak i czynili Poznaniacy, przewozili wełnę do Wrocławia, gdzie była sprzedawana do fabryk ubrań nad Dolnym Renem i w Holandii. To był złoty wiek dla kępińskiego handlu wełną, który zakończył się wraz z wprowadzeniem na rynek wełny australijskiej.
 
dromme
#23 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 15:49
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

i się doczekałam, dziękuję usmiech
 
anolipe
#24 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 21:43
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

świetnie się to czyta zimek

By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.
 
wiedzma-margo
#25 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 22:01
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Zimek usmiechwielkie dzięki...to takie żywe, że można wszystko sobie tak łatwo wyobrazić...
 
wiedzma-margo
#26 Drukuj posta
Dodany dnia 10-05-2009 23:57
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

dla tych co mówią po angielsku i są niecierpliwi - wersja w języku angielskim w plikach usmiech
 
zimek79
#27 Drukuj posta
Dodany dnia 11-05-2009 17:06
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Ale póki co Kępno było rajem, mieszkańcy czuli się znakomicie, a życie w Kehilla (hebr. kehilla - zgromadzenie, gmina ? przyp. zimek)było bardzo dobre. Nie było mowy o współzawodnictwie gojami (goj, goim u Żydów - pogard. innowierca, niewierny, chrześcijanin ? przyp. zimek), kiedy ledwo można było znaleźć nie żydowski interes. Także rzemiosło było prawie wyłącznie w żydowskich rękach. Krawcy, szewcy, ślusarze, zegarmistrzowie, tokarze - wszystko Żydzi. Nie było wśród nich stolarzy, kamieniarzy, kowali, bednarzy.
W mieście panowały dobre relacje pomiędzy polskimi mieszkańcami (katolikami) a Żydami. Zarówno mała grupka Luteranów (głównie urzędnicy państwowi) miała neutralny stosunek zarówno do Polaków jaki Żydów. Postrzegani byli jednak jako ludzie wyalienowani i zwracano się do nich jak do "Niemców". W ich obecności mówiło się i zachowywało ostrożnie, stosownie do braku zażyłości.
Głównym językiem był jidisz (główny (obok jęz. hebrajskiego) język Żydów, powstały ok. 1000 r., oparty na średniowiecznym języku niem. z elementami hebrajskimi, romańskimi i słowiańskimi, pisany alfabetem hebrajskim; język codzienny, używany głównie w Niemczech, Francji oraz w krajach Europy Wsch. ? przyp. zimek). Następne pokolenie pełne entuzjazmu starało uczyć się eleganckiego niemieckiego, ale na ulicach mówiono w języku jidisz, a i ludzie ubierali się w tzw. żydowskie kostiumy. Kostium ten - pierwotnie Tartar- był sztywno przylegający, żeby oznaczał arystokrację i inteligencję. Wyrośnięta, wysoka młodzież nosiła zapięty na szyi Chalat (długie okrycie wierzchnie przypominające płaszcz, noszone zwłaszcza przez Żydów we wschodniej Europie ? przyp. zimek), krótkie spodnie do kolan, czarne pończochy, półbuty, futra przybrane satynową czapką na głowie, zastępowane na Szabat przez wysokie futro z norek lub soboli. Jednak kostiumy i język były nastawione bardzo bojowo. Ich rychły koniec był spowodowany przez wiele zagrażających zapowiedzi.
Nikt z młodego pokolenia nie miał potrzeby kontynuacji żadnego tych zwyczajów. Zauważalne to było w Szabat High Holy Day. Można było zobaczyć wielu starych, szanowanych ludzi, a wśród nich wiele przypadków przypominających portrety Duerera czy Rembrandta, chodzących do Synagogi lub Beth ha Midrash w swoich ubraniach na Szabat.
Widok uczestników Sukkot (Święto Szałasów (Namiotów), zwane też Kuczki - przyp. zimek) wychodzących ze świątyni i chodzących po rynku i pobliskich ulicach z palmami, bukietami mirty czy wierzby nikogo nie dziwił. Z takiej okazji Synagoga kępińska prezentowała zaskakująco imponujące przedstawienia. To była wtedy i prawdopodobnie jest do dziś najbardziej imponująca struktura w mieście: niewiele budynków mogło się z nią równać. Tak często opisywano ją w detalach, że nie ma sensu tego robić tutaj i teraz. Należy tylko wspomnieć, że Synagoga kępińska została wybudowana zgodnie z wymiarami Świątyni Salomona opisanej w II Księdze Królów. Na koniec to, czego się wszyscy spodziewali. Niestety nigdy się nie dowiedziałem kto zaprojektował tę harmonijną piękną budowlę.
 
Ryczyn
#28 Drukuj posta
Dodany dnia 11-05-2009 17:47
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Zimek! Rewelacja!

Poszukiwać, odkrywać, eksplorować, zdobywać.
 
zimek79
#29 Drukuj posta
Dodany dnia 11-05-2009 17:55
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Szkoda, że nie ma jednak szczegółowego opisu synagogi
 
anolipe
#30 Drukuj posta
Dodany dnia 11-05-2009 18:04
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Frydery Wilhelm i Karol Fryderyk Scheeffler z Brzegu.
Szczegółowy opis synagogi można znaleźć u Szymona Zajączka, fajne w tych tekstach jest to, że "wchodzą" one w obyczaje, kulturę żydowską i pokazują nawet to, co było dla nich powodem do wstydy czy zmartwienia

By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.
 
PastorKuhn
#31 Drukuj posta
Dodany dnia 11-05-2009 19:37
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Czekam z niecierpliwością na dalsze odcinki
 
zimek79
#32 Drukuj posta
Dodany dnia 13-05-2009 06:42
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Synagoga nie była tylko miejscem oddziaływania moralnego przez modlitwę, ale i areną duchową, w której rodziny rywalizowały ze sobą z Talmud. Z tęsknoty za sztuką organizowano tutaj przedstawienia artystyczne i starannie przygotowane koncerty. Synagoga zmieniła się, w pewnej mierze w salę koncertową. Pewnego razu muzycy Bohemy, "Klezmorim" (ludzie z Klezmer) pojawił się, by zagrać w pewne piątki, tuż przed nabożeństwem. Muzycy grali z Almemor na intrumentach strunowych. Poważne "nigunim" (specyficzny typ żydowskiego melodyjnego śpiewu grupowego ? przyp. zimek), melodie, które powodowały, że nabożeństwa stawały się bardziej żywe, po ogniste rytmy dobrze znanego Marsz Druidów Belliniego "Norma" "Aulom" ('le monde' jest dosłownie i symbolicznie tą samą rzeczą). Ku wielkiemu zadowoleniu zgromadzonych z tego co właśnie usłyszeli, muzycy przechodzili do Lecho Dodi ("przyjdź mój umiłowany" - hymn śpiewany w piątkowy wieczór podczas Kabalat Szabat na powitanie szabatu ? przyp. zimek).
To spełniało oczekiwania zgromadzonych, którzy pragnęli odmiany w te nudne, zimowe wieczory. Takie cudowne piątkowe wieczory zostawały na długo tematem rozmów w społeczeństwie. Jeśli Klezmorim grał niezwykle pięknie, niektórzy napraszali ich na popołudnie w Szabat do siebie. Tutaj mogli grać bardziej skoczne melodie: bohemowe polki, polskie mazurki czy krakowiaki. Po zjedzeniu posiłku Szabatowego, ze szklanką węgierskiego wina (inne gatunki były nieznane) i z kawałkiem pysznego miodowego ciasta, czuło się komfortowo i śpiewano z ochotą "Semiroth", modląc się jak zawsze na koniec Szabatu. Także polska melodia żołnierska "Nasz Chłopicki woje" wchodziła sporadycznie do Hebrew Semiroth, co wcale nie obrażało folku, wręcz przeciwnie, dodała radości tej okoliczności.
 
Madzik83
#33 Drukuj posta
Dodany dnia 13-05-2009 07:26
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Z tęsknoty za sztuką ....[/quote]

Od kiedy wróciłam tutaj po studiach z Wrocławia to też tęsknię za sztuką.... i pewnie niejeden mieszkaniec tego miasta i powiatu też tęskni za jakimikolwiek przejawami kultury....

ze szklanką węgierskiego wina [/quote]

czytałam w którejś publikacji że Kępno słynęło z węgirskiego wina usmiech

i bez celu podąża w miejsca przez człowieka wzgardzone....usmiech
 
zimek79
#34 Drukuj posta
Dodany dnia 13-05-2009 07:36
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

W Kępnie na nowo powstał KOK. Zobaczymy co się będzie działo. Może możemy podpowiedzieć coś ludziom tam pracującym?
 
Madzik83
#35 Drukuj posta
Dodany dnia 13-05-2009 07:49
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

bardzo lubię muzyke klezmerską tak na marginesie usmiech

i bez celu podąża w miejsca przez człowieka wzgardzone....usmiech
 
anolipe
#36 Drukuj posta
Dodany dnia 13-05-2009 23:30
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

wspomniany wcześniej rabin Malbim był wybitnym tamuldystą, jego zdjęcie znajduje się w galerii znane osoby... (nr 52)znany jest także jako "Magid z Kępna"

By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.
 
straz22
#37 Drukuj posta
Dodany dnia 16-05-2009 07:41
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Zimek świetna robotausmiech świetnie się czytausmiech

Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów, bez podawania przyczyny. Strażak to nie zawód...To sposób na życie...
 
zimek79
#38 Drukuj posta
Dodany dnia 16-05-2009 14:36
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Tydzień Chanukah (Święta Chanukah, które rozpoczynają się 25. dnia miesiąca Kislev (w grudniu, rzadziej w listopadzie, zależnie od żydowskiego kalendarza księżycowego), upamiętniają zwycięstwo Machabeuszy i poświęcenie na nowo Świętej Świątyni Jedynemu Bogu. Dla przypomnienia cudu z oliwą płonącą w Menorze przez osiem dni, zamiast jednego, święta te (nazywane też festiwalem) obchodzone są przez osiem dni. Lampki oliwne, dzisiaj świece, w ośmioramiennych chanukowych menorach, "Chanukiach," są zapalane przy modlitwie dziękczynnej każdego dnia po zachodzie słońca, poczynając pierwszego od jednej z prawa (i środkowej "szamasz" - "sługa," od której zapala się inne świece) i dodając po jednej każdego następnego wieczoru, aż ósmego wieczoru świeci się osiem świec (zapalanych od lewej strony), plus dziewiąta - szamasz w centrum. ? przyp. zimek)należał do mile widzianej odmiany w monotonne, zimowe wieczory, które zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Wszędzie można było dostrzec ogólną, uroczystą radość. Dzieci bawiły się w "trendeln". "Trendeln" był zrobiony z ołowiu lub cynku, na którego czterech brzegach były pisane litery (pierwsze litery słów - różne cuda się działy).
Ludowa interpretacja znaczenia tych czterech liter nawiązuje w mniejszym stopniu do heroicznych czasów Macabees i cudu oliwy w poświęconej świątyni, niż do fizjonomii mieszkańców małej miejscowości Kieferstadt: "mieszkańcy miasta mają wielkie nosy". Czy cele takich żartów istotnie miały większe niż średniej wielkości nosy, jest nam nieznane.
Kępno, jako miasto, było dobrze oświetlone i w ostatnią noc Chanukah to małe miasteczko żarzyło się światłem menor tak, jak w urodziny Cesarza. Szabat Chanukah był odprawiany ze szczególną radością. Rabin Malbim głosił kazanie, w którym nie brakowało mniej lub bardziej uszczypliwych uwag do "Misnagdim", opozycji z sąsiedztwa Beth ha Midrash. Wtedy Judas Maccabeus i jego heroiczne oddziały wkraczały, według opowiadania mówcy do Rabina i zgromadzonych, a całe Rosh beth gwarzyło nerwowo, bardzo ostry Tamlud Reb Simcha Rehfisch został surowym liderem oddziałów rzymskich.
Oczy Malbima zionęły ogniem i płomieniami w czasie opowiadania tych żartobliwych złośliwości, których moc próbował osłabiać przez poprawnie interpretowane wersy Biblii lub przejście do Haggadah.
Tych złośliwości nie ignorowali jednak zgromadzeni i nawet jeszcze przed zakończeniem modlitwy Mussaph, ci z Beth ha Midrash wiedzieli o każdej informacji dnia. Popołudniu, w czasie spożywania trzeciego posiłku Szabatu, cała społeczność była przepełniona kawałami Malbima kosztem wielce zaszczyconego Rabbiego Simcha. Nie ograniczało się to jednak do poobiednich konwersacji o zmierzchu. Gdyby zbyt bardzo porównywano "Rav" do Szabatu Chanukah, pojawiłyby się poważne różnice w opiniach w "Kohel's Stub". Tak też został dostarczony temat do dyskusji na długi czas.
 
dromme
#39 Drukuj posta
Dodany dnia 17-05-2009 10:27
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

dzięki Zimek, naprawdę można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć m.in. o obyczajach i tradycji - czekam na jeszcze usmiechusmiech
 
zimek79
#40 Drukuj posta
Dodany dnia 26-05-2009 19:05
Postów:
Data rejestracji: 01.01.70

Ci kępińscy Żydzi mieli głęboko zakorzenione skłonności do obraźliwych żartów. Generalnie byli to leserzy, których handel był ograniczony do Pentekost (bardzo ważne święto w Niemczech), a w zimie do handlu surowcami na wielką skalę. Nie wiedzieli więc co robić z pozostałym czasem. Łapali się więc każdej okazji do rozrywki, którą prezentowali swoją osobą. Byli więc, wbrew ich surowej ortodoksji, nieświadomymi Wolteranami. Więc może ta droga, a może raczej skok w rozwoju kępnianina Samuela Holdheima, którego nazwisko nigdy nie zostało wypowiedziane bez towarzyszącego Hebrajskiego przekleństwa, które było tłumaczone psychologiczną charakterystyką jego rodzinnego miasta.

Ostatnim radośnie witanym urozmaiceniem zimowego okresu było świętowanie Purim (losy - święto żydowskie, obchodzone 14 dnia miesiąca adar (w roku przestępnym w drugim miesiącu adar) upamiętniające uchronienie Żydów od zagłady w perskim imperium Achemenidów za czasów panowania Artakserksesa I - przyp. zimek). Post poprzedzający to święto zdawał się być komfortowy, ponieważ był krótki. Całe domostwa były bardzo aktywne w tym czasie. Pieczono ciastka maślane i śliwkowe robione z masy, ubijano wszystkie rodzaje ptactwa. Danie główne - "Striezel" i Purim Challa - były przygotowywane z największą uwagą i troską. Duma pani domu była usatysfakcjonowana jak tylko dobrze upieczony warkocz Challa, błyszcząco brązowy i suto pokryty makiem pojawił się na stole. Smaczny rosół "Kraepchen", pikantnie przyprawiona pieczeń, oversweet, ciasto owocowezwane "Fladen" należały do tradycyjnych dań Purim; do nich piło się węgierskie wino i najbardziej radosnymi głosami śpiewano modlitwy przy stole.
Nawiązując do staego zwyczaju, młodzi i starzy obdarowywali się nawzajem najróżniejszymi rodzajami słodyczy. Zwyczaj ten dotyczył zarówno oficjeli jak i biednych. Oczywiście te prezenty były przyczyną wielu pretensji, jeśli tylko nie spełniały oczekiwań odbiorcy lub kiedy nie odpowiadały statusowi ekonomicznemu dawcy. Nie było śladu dyplomatycznej małomówności w wyrażaniu emocji. Zaspokajano zachcianki bez liczenia się z czyimiś uczuciami. Nie osłabiało to jednak ogolnej radości z Purim.
Większe świąteczne przygotowania, które miały miejsca w większych społecznościach na południu Niemiec, były nieznane w tym czasie w Kępnie. Miały one raczej charakter rodzinnego świętowania. Także tzw gry i zabawy święta Purim były nieznane. Tylko dzieci przebierały się i chodziły w swoich niewinnych kostiumach do swoich krewnych i znajomych. Młodzież obchodziła miasto, pukała do drzwi i wołała głośno do dobrze oświetlonych pokoi "Dziś jest Purim, jutro będzie po wszystkim, dajcie nam Grosza i wyrzućcie nas" po czym brali miedziaki odchodzili. Zdarzało się także, że młodzi mężczyźni przebierali się i wykonywali satyryczne skecze przed swoimi krewnymi i najlepszymi przyjaciółmi. Ktoś mógł więc raz pojawić się na wąskiej ulicy jako Rabin Ostrzeszowski, innym razem jako Korzeniecki Maggid, a jeszcze innym razem
jako "Schandlar" (gendarme/żandarm). Bardzo rzadko można było zobaczyć przebraną dziewczynę. Ta szczególna nieśmiałość żydowskich dziewczyn było w tym czasie silnie identyfikowane z charakterystyką Jessicą Shylocka. Jeśli dziewczyna z dobrej rodziny przebierała się i pojawiła się wśród znajomych, ta "nowa rzecz z Wrocławia" stawała się tematem gorących rozmów w "Kille" (prawdopodobnie chodzi o Kehilla) i było osądzane jako niewłaściwe zachowanie Żydowskiego dziecka. Jakby i starzy ludzie nie byli analizowani, prawda?

Edytowano 1raz, ostatnia edycja 2009-05-26 23:57:40

 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Monografia Kępna z 1815

Czytaj publikację


bądź pobierz książkę
(ok. 35MB)
Do zobaczenia Efka![0]
Kalendarz

Brak wydarzeń.

Złap nas w sieci NK  FB  BL  TVN24
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Leczenie AMD
· Magnesy stolarskie?
· Części samochodowe?
· prezent dla mamy
· Czy miał ktoś proble...
· Prezent dla taty
· Kępno.Węzeł kolejowy.
· Friederike Kempner -...

Losowe tematy
· GWARA WIELKOPOLSKA
· Polski lud ewangeli...
· Historia szkoły pod...
· stare zdjęcia
· Z dziejów Siemianic
Najwyżej oceniane zdjęcie
Zdjęcie miesiąca Kwiecień
Józef Gomoliński z Kozy Wielkiej, powstaniec wielkopolski z żoną Marianną
Liczba ocen: 1
Punktów: 5
Archiwum
44,388,055 unikalne wizyty